Rojiblancos po niemrawym początku sezonu wreszcie zaczynają nabierać wiatru w żagle. Zasadniczo, gdy drużyna notuje dwunasty z rzędu mecz bez porażki i wygrywa szósty kolejny najgłośniej mówi się o wyczynach strzeleckich napastników, w myśl starego porzekadła – „jeśli nie strzelasz bramek, nie możesz wygrać”. Sęk w tym, że Atleti w ostatnich dziewięciu meczach ani razu nie strzelili więcej niż dwie bramki… Swój sukces budują bowiem w głównej mierze na bezwzględnej dyscyplinie taktycznej i żelaznej defensywie. To jest – defensywie najlepszej w Europie.
Żeby jednak nie łykać pustych haseł, warto poznać statystyki. Wziąwszy pod uwagę cztery ligi europejskie o najwyższym współczynniku UEFA (angielska Premier League, hiszpańska La Liga, niemiecka 1. Bundesliga i włoska Serie A) podopieczni Diego Simeone stracili najniższą liczbę bramek ze wszystkich 78 drużyn biorących udział w wyżej wymienionych rozgrywkach; nie tylko nominalnie, ale również w przeliczeniu na jeden mecz:
To jeszcze nie koniec: Atlético są także jedną z zaledwie pięciu drużyn z powyższych lig, które w obecnym sezonie w ani jednym oficjalnym pojedynku nie straciły więcej niż dwie bramki. Pozostałymi czterema ekipami są posiadające w swoich szeregach świetnych defensorów i światowej klasy bramkarzy Juventus i Tottenham, a także… Sassuolo i Stoke City.
Podczas jednak gdy łatwo przypisać takie wyniki tylko urugwajskiej ścianie składającej się z Diego Godína i młodziutkiego José Giméneza czy patrolującym boczne sektory Filipe Luisowi i Juanfranowi, niejednokrotnie swoją drużynę przed stratą punktów ratował Jan Oblak. Ze wszystkich bramkarzy grających w 78. drużynach wspomnianych czterech najlepszych lig, tylko golkiper Interu Samir Handanovič zachował wyższą liczbę czystych kont niż były piłkarz Benfiki. Warto również podkreślić, że 31-latek zagrał o jedno spotkanie więcej.