„To będą moje ostatnie miesiące w klubie, jeśli nie będę grał – odejdę.” – Te słowa wypowiedział Cebolla Rodriguez 20 lutego po meczu z Milanem na San Siro, w którym wszedł na ostatnie 19 minut.
W letnim okienku transferowym urugwajski skrzydłowy miał na stole kilka ofert, a największe zainteresowanie przejawiał Sunderland i Monaco. Klub porozumiał się nawet z angielskim zespołem i potrzebna była tylko zgoda samego gracza. Ten jednak zdecydował się pozostać w zespole prowadzonym przez Diego Simeone. Cebolla wszedł nawet na ostatnie 9 minut w meczu o Superpuchar Hiszpanii, a następnie w pierwszym meczu ligowym z Rayo zaliczył kolejne 9 minut i był to jego ostatni jak na razie występ w tym sezonie. Po meczu w Vallecas został ogłoszony transfer Alessio Cerciego, a Rodriguez pozostał w zespole, z którym wiąże go kontrakt do 2016 roku.
Urugwajczyk utrzymuje, iż choć dalej chciałby w Atletico odgrywać drugorzędną rolę, to nie wyobraża sobie siedzenia na trybunach. Były zawodnik FC Porto ostatni raz zmieścił się w kadrze 29 sierpnia w meczu z Eibar, jednak i w tym meczu poczynania swoich kolegów oglądał z ławki. Następnie udał się na zgrupowanie swojej reprezentacji, z którego wrócił z lekkim urazem przez co pauzował trzy następne spotkania. Choć w pełni sił jest już od trzech tygodni, to jego sytuacja się nie zmieniła, bo ostatnie cztery mecze przesiedział na trybunach.
Jedynym zawodnikiem który grał mniej od Cebolli jest jego rodak, Jose Maria Gimenez. Młody stoper w tym sezonie nie zagrał ani minuty, jednak w każdym meczu mieścił się w kadrze Los Colchoneros.