Simao Sabrosa rozegrał wczoraj swój ostatni mecz w barwach Atlético Madryt. Zakończył go w pięknym stylu wpisał się na listę strzelców, po czym w 82 minucie został zastšpiony przez Raula Garcię. W tej włanie chwili, wszyscy kibice Los Colchoneros mogli podziękować Portugalczykowi za trzy lata spędzone na Vicente Calderón.
Sam osobicie żałuję odejcia Simao. Ten piłkarz miał w sobie co, co w nim lubiłem, przez co stał się moim ulubionym graczem w Atlético. Sabrosę zdarzało mi się oczywicie – krytykować, lecz nigdy przesadnie. Imponował mi zawsze jego styl gry, choć doceniałem również atuty poza boiskowe.
Nad Manzanares przybył za 20 mln jako alternatywa Ricardo Quaresmy, którego ponoć chcieli sprowadzić działacze madryckiego klubu. Wišzało się to z olbrzymiš niechęciš kibiców, a głównymi argumentami był wiek i rzekomy poziom, na który wzniósł się Quaresma, a którego nie osišgnšł Sabrosa. Ponadto w klubie pojawił się zaraz po odejciu Martina Petrova i Luciano Gallettiego, którzy w Madrycie cieszyli się dobrš sławš. Żeby nie było tak pięknie sam poczštkowo byłem sceptycznie nastawiony do kapitana Benfiki Lizbona. Z czasem jednak się do niego przekonałem; a po nieudanych przygodach RQ7 z Interem i Chelsea odetchnšłem z ulgš, że go nie sprowadzilimy. W tym czasie Simao Pedro Fonseca Sabrosa był już bardzo ważnym zawodnikiem Roji.
Besiktas sprowadzajšc go do siebie za 5 mln uczynił złoty interes. Mimo 31 lat na karku, Sabrosa nadal jest graczem wysokiej klasy. „20” stracił na swoim największym atucie – przyspieszeniu. Mimo tego, wietnie potrafił łšczyć elementy dryblingu z kreatywnociš, dokładnym, dobrym, płaskim zagraniem w pole karne. Do tego posiadał niezły strzał z dalszych odległoci – nie tylko ze stojšcej piłki, których cechš szczególnš jest technika. Różnicy w zasadzie nie robiło mu, przeciwko komu przychodziło mu grać. W derbach Madrytu, których nigdy nie udało mu się wygrać wielokrotnie wychodził zwycięsko z pojedynku face to face z Sergio Ramosem. Przy SS gubił się także Dani Alves uważany za cisłš czołówkę na swojej pozycji. Od zrobienia „olé” nie powstrzymał się w Superpucharze Europy, gdy nawet Maicon oglšdał plecy Portugalczyka. Mówišc krótko – stracilimy bardzo dobrego pomocnika, którego dowiadczenie było dla Madrytczyków nieocenione.
Simao reprezentował Atlético w 164 meczach strzelajšc w nich 31 goli. Był jednym z głównych architektów dwóch tytułów zdobytych po 14 latach suszy. 12 maja zdobył Ligę Europy po zwycięstwie z Fulham Londyn, a 27 sierpnia Superpuchar Europy przeciwko Interowi. Jego odejcie jest przykre, gdyż jeszcze do niedawna zapewniał, że to hiszpański klub ma pierwszeństwo i jeżeli otrzyma propozycję przedłużenia umowy, to z całš pewnociš jš rozważy. Czy Portugalczyk nie miał możliwoci spędzenia najbliższych lat na Vicente Calderón? Czy władze klubu mimo profesjonalizmu i pasji piłkarza nie brały w ogóle pod uwagę kolejnego sezonu „Los Rojiblancos” z portugalskim skrzydłowym?
Spędzajšc te trzy lata nad Manzanares stał się jednym z dowódców całej ekipy, czego potwierdzeniem była rola zastępcy pierwszego kapitana „Los Colchoneros” – Antonio Lópeza. Jego zdolnoci przywódcze niejednokrotnie uwidaczniały się na boisku, gdy dawał przykład innym graczom strzelajšc piękne bramki z rzutów wolnych. Spotkanie z FC Barcelonš wygrane przez „Los Indios” w stosunku 4:3 to jeden z najlepszych meczów ostatnich lat jakie widziała publicznoć na Vicente Calderón. Wtedy, choć nie nosił opaski kapitańskiej, to jednak przejšł obowišzki lidera, zagrzewał do walki innych graczy, którzy w skupieniu oczekiwali na pierwszy gwizdek głównego arbitra. Nikt inny jak Simao wyprowadził Atleti na Stade Luis II do boju z Interem Mediolan, po czym wznielimy drugie w mijajšcym roku trofeum. To w końcu on asystował przy trafieniu Kuna Agüero, które postawiło kropkę nad „i” we wspomnianej partii.
A pożegnał się w pięknym stylu. W niedzielę, z Malagš rozegrał wszystkie trzy rzuty wolne po których Madrytczycy zdobyli bramki. Dwukrotnie asystował Tiago. Wczoraj z kolei wykorzystał karnego w swoim ostatnim meczu dla Atlético. Odchodzi podobnie jak Jurado, który również w ostatnim swoim meczu dla Los Rojiblancos strzelił bramkę pisze hiszpańska Marca.
Nazwisko Sabrosa wypowiemy w najbliższych miesišcach nie raz i nie dwa razy, bo dopiero problemy zacznš się w momencie, w którym na Vicente Calderón (nie) pojawiš się pierwsi zastępcy portugalskiego skrzydłowego. Wówczas z tęsknotš spojrzymy na rzuty wolne SS20 z Realem Madryt, Recreativo Huelvš, FC Barcelonš czy Panathinaikosem.
Kapitanie, powodzenia na tureckiej ziemi!
Gracias por todo!