Sergio Asenjo:
– Walczyliśmy i robiliśmy wszystko, by wygrać. Niestety dość szybko straciliśmy gola, a później Rubin cofnął się do defensywy i ciężko było coś zdziałać w ataku. W drugiej połowie graliśmy naprawdę dobrze, stwarzaliśmy sytuacje i zasłużyliśmy na przynajmniej jedną bramkę. Kiedy w doliczonym czasie gry sędzia odgwizdał rzut rożny trener kazał mi pobiec w pole karne. Chcieliśmy szukać wyrównania do samego końca i myśleliśmy, że po kornerze arbiter skończy spotkanie. Niestety zaskoczył nas tym, że pozwolił rozegrać jeszcze jedną akcję, no i skończyło się 0:2. O awans będzie ciężko, ale nie jest to niemożliwe. Pojedziemy do Rosji po to, by wygrać odpowiednio wysoko. Dwie porażki z rzędu nie wpłyną na nas negatywnie, jestem tego pewien. Musimy dalej robić swoje. Jesteśmy Atletico Madryt i naszym celem jest zwyciężać i osiągać sukcesy. Za każdym razem i przeciwko każdemu.
Tiago:
– Nasi rywale strzelili gola praktycznie w pierwszej swojej akcji. To nas bardzo zdenerwowało. Pierwsza połowa nie była dla nas najlepsza, przyznaję, że trochę zawiedliśmy w środku pola. Odległości między formacjami były zbyt duże, co powodowało trochę chaosu. Jedna drugie 45 minut były o wiele lepsze. Naciskaliśmy, atakowaliśmy, mieliśmy kilka wyśmienitych okazji. Niestety, skończyło się najgorzej, jak mogło, czyli 0:2 w ostatnich sekundach meczu. Przegraliśmy dwa mecze z rzędu, więc dla odmiany trzeba wygrać. Postaramy się to zrobić już w najbliższa niedzielę przeciwko Valladolid. Co do Ligi Europy, to Rosjanie mają dobrą zaliczkę, ale pojedziemy na rewanż po to, by powalczyć o awans. Dopóki jest cień szansy, to trzeba wierzyć.