Balansujesz pomiędzy drugim i pierwszym zespołem, a teraz zostałeś przypisany do kadry na Ligę Mistrzów…
– To bardzo fajny początek. Dostaję swoją szansę i jestem z tego bardzo zadowolony.
Pewnie tym bardziej po tylu latach w Atlético. Kiedy dołączyłeś do szkółki?
– Jestem tu od 14 lat. Gdy przyszedłem do szkółki, dołączyłem do zespołu Benjamín B. Rok po roku piąłem się wyżej i obecnie trenuję z pierwszym zespołem, grając na co dzień w rezerwach.
Na początku nie miałeś chyba łatwo z docieraniem na treningi?
– Pochodzę z Los Molinos i każdego dnia mama zabierała mnie do Cotorruelo i Orcasitas. Musiała przez to zaniechać pracy wieczorem. Tata też zawoził mnie na treningi i mecz, zmieniali się. Nieco później trenowaliśmy w Majadahondzie i było znaczni lepiej. Do domu miałem tylko 35 minut. Jestem bardzo wdzięczny moim rodzicom za ich poświęcenie. Dziękuję także mojemu agentowi, José Miguelowi Gonzálezowi.
Twoja rodzina jest bardzo zaangażowana w klub.
– Bardzo. Mój tata zaszczepił we mnie miłość do tych barw.
Los Molinos ma zatem nowego idola.
– (śmiech) To małe miejsce, więc to normalne, że ludzie czasem zaczepią i zagadają. Moi przyjaciele dopytują oczywiście jak to jest z piłkarzami pierwszego zespołu. Nie mogę im zbyt wiele zdradzać, ale i tak są ciekawi i zainteresowani. Mam też znajomych, którzy kibicują Realowi i starają się wbijać mi jakieś szpilki. Normalna sytuacja.
Kiedy zdałeś sobie sprawę, że futbol może się stać Twoim sposobem na życie?
– Kiedy wdrapywałem się na kolejne szczeble i dostawałem swoje pierwsze wypłaty; kiedy coraz częściej mierzyłem się z profesjonalnymi drużynami. Wtedy myśli się „hej, może mogę się temu poświęcić”. Kiedy jest się dzieckiem, myśli się jednak tylko o tym, by grać i czerpać z tego radość. Myśli o zarabianiu pojawiają się dopiero gdy jest się nastolatkiem.
W 2012 roku przybył Cholo. Zmieniło to coś w Twojej sytuacji?
– Dla mnie było to wtedy coś bardzo odległego. Krok po kroku docierało jednak do mnie, że pewnego dnia może uda mi się z nim trenować. Bardzo tego chciałem. Torres i Koke byli jednymi z moich idoli, więc obecnie przepełnia mnie wielkie szczęście.
Wychowankowie dbają o nowych piłkarzy ze szkółki?
– Tak, bo wiedzą, co czujemy. Zdają sobie sprawę, że to spore wyzwanie, dużo nerwów. Gabi, Koke, Saúl… Wszyscy pomagają.
Kto był Twoim wzorem?
– Pewnie zabrzmi to dziwnie, ale Filipe i to jeszcze z czasów, gdy grał w Deportivo. Gdy przyszedł do Atlético, nie mogłem w to uwierzyć. Sposób, w jaki gram, przypomina jego. Teraz rozmawiam z nim i udziela mi rad, pomaga mi.
Najlepsze wspomnienie związane z Atlético?
– Zwycięstwo w Copa na Bernabéu. Byłem wtedy na trybunach. Ten gol Mirandy…
Wyobrażasz sobie, że dokonujesz czegoś podobnego?
– Bardzo bym chciał i mam taką nadzieję, ale to na razie za duże słowa. Idę krok po kroku. Mam nadzieję, ze pewnego dnia dostanę szansę debiutu.
Zakaz transferowy zmusza do sięgania do szkółki. Motywuje Was to?
– Tak. Dla nas to duża szansa. Musimy pokazać na co nas stać.
Rezerwy bardzo dobrze rozpoczęły sezon. Odczułeś, że grasz na wyższym poziomie?
– Mamy za sobą udany początek. Nie odczuwamy jakiejś wielkiej zmiany, gramy swoje. W zeszłym sezonie trzeba było awansować, by mieć większe szanse na grę w pierwszym zespole. Różnica między Segunda B a Primera jest ogromna, a pomyśl jaka jest, gdy w grę wchodzi Tercera. Awans był sukcesem, ale rezerwy Atlético muszą grac co najmniej w Segunda B. Musimy zagrać dobry sezon.
Co robisz poza boiskiem?
– Bardzo lubię sport. Przede wszystkim futbol, ale nie tylko. Studiuję i uczęszczam na uniwersytet. Na razie chcę zdobyć wyższe wykształcenie w zakresie wychowania fizycznego. Dobrze jest mieć coś poza futbolem. Trzeba mieć plan na to, co będzie się robić po zakończeniu kariery. Nie można nagle zostać z niczym.
Twój tata biega maratony. Jesteś w stanie dotrzymać mu kroku?
– Sporo mnie to kosztuje. (śmiech) Pomaga mi podczas przygotowań do sezonu. Mój tata biega na dystansie 100 kilometrów i wciąga do biegania też moją mamę. W zasadzie wszyscy biegamy.
Twoim marzeniem jest debiut w pierwszym zespole. Gdy się to stanie, kto dostanie koszulkę?
– Moi rodzice. Zabierali mnie na treningi i dbali o moją karierę odkąd miałem 7 lat. Na razie jednak do debiutu jeszcze daleko.