Saúl Ñíguez udzielił jednej z hiszpańskich telewizji wywiadu, w którym wyjawił między innymi to, że od dwóch lat zmaga się z dość poważnymi problemami zdrowotnymi.
– Od dwóch lat jestem zmuszony grać z wewnętrznym cewnikiem. Był okres, że każdy trening i każdy mecz kończył się dla mnie tym, że sikałem krwią. Nie mogę powiedzieć, że jest to dla mnie łatwy czas. Ryzykuję moje zdrowie, by reprezentować te barwy, by żyć marzeniem – wyznał wychowanek Atlético.
Problemy młodego pomocnika zaczęły się w lutym 2015 roku, kiedy to podczas pierwszego meczu z Bayerem w jednym ze starć uszkodził nerkę. Musiał zejść z boiska, ale zanim zdążył dojść do szatni, siedem razy wymiotował i narzekał na zawroty głowy. Gdy w szatni zaczęły się problemy z oddychaniem, postanowiono przetransportować go do jednego ze szpitali w Leverkusen. Początkowo sytuacja wyglądała na naprawdę poważną, bowiem Hiszpan nie czuł rąk ani nóg. Ostatecznie spędził na obserwacji kilka dni i po powrocie do Madrytu musiał trochę odpocząć od piłki.
Saúl Ñíguez powiedział również, że: – Triumf w Lidze Mistrzów jest największym marzeniem każdego z nas. Od wielu lat z całych sił walczymy o jego spełnienie. Nie przestajemy wierzyć i wkładamy całe nasze serce w to, by znów dojść do finału i tym razem go wygrać.
Odnośnie swojego rozwoju 22-latek przyznał: – Na przestrzeni ostatnich lat sporo dorosłem i dojrzałem, ale nadal są aspekty, w których mogę być lepszy. Wciąż jest wiele do poprawy jeśli chodzi o grę w defensywie, lepsze rozumienie i czytanie gry. Zdarza mi się jeszcze stracić głowę i zgubić pozycję. Wiem, że cały czas muszę pracować nad koncentracją i spokojem w grze.
Wychowanek Colchoneros dodał także, że: – Odkąd poznałem, czym jest Atlético, wiem, że nie chcę grać w innym klubie. Zawsze identyfikuję się z wartościami tego klubu: pokora, poświęceniem, współpracą. Wsparcie i obecność kibiców jest czymś wspaniałym. Będąc w tej szatni, czuje się, że to twoja druga rodzina.
Źródło: MARCA
„I jak cierpiał! Ja pierdolę, jak on strasznie cierpiał! Stygmatów aż na najkach dostał od tego męczeństwa”. Takie wyznania są niepotrzebne. Jest masa zawodów, gdzie ludzie ryzykują zdrowiem i życiem, a kasa dużo mniejsza – taki komentarz chciałem napisać na początku. Niemniej może jest to jakaś reklama Atletico wśród młodych adeptów, którym można to przedstawić w fajnej opowieści, która jest lepsza niż odradzanie Realu ze względu na kradzież kanapek. Choć lepiej takie wyznania chyba i tak zostawić po zakończeniu kariery do biografii.
Zgadzam się, że niefortunna wypowiedź. Chciałoby się zapytać, czy się chwali, czy żali; czy mamy mu współczuć, czy traktować inaczej niż wszystkich.
Wyraził swoje uczucia i jest po prostu wrażliwy. Ja go pochwale i zarazem podziwiam, bo nie każdy byłby w stanie osiągnąć taki poziom. Nie każdy nawet z taką kasę by się poświęcił, więc nie bardzo rozumiem co w tym złego,że powiedział ile poświęca dla swojej kariery..
@Jaro95 Nic w tym złego nie ma. Po prostu każdy ma swój odbiór podobnych doniesień. Wolałbym piłkarzy wzorowanych na herosów, wręcz supermenów, którzy co najwyżej powiedzą „mam pewne problemy zdrowotne jak każdy i koniec tematu”. Każdy piłkarz ryzykuje zdrowiem. Brzyski ma np. jedną nerkę. Plus z tego jest taki, że kluby będą chciały go w mniejszym stopniu, bo zawsze to jakieś ryzyko. Po zakończeniu kariery jest dobra okazja na wszelkie wyznania. Dobrze to ujął @kvrol. Jaki jest sens tego wyznania? Nie jest to zwykłą informacją, a skoro gra, nie może być aż tak źle, bo żaden cywilizowany klub nie zgodziłby… Czytaj więcej »