Ciężko jest lubić przerwę na mecze reprezentacji, zwłaszcza gdy w Europie polega ona jedynie na meczach towarzyskich bez jakiejkolwiek stawki. Ostatnią przetrwać było o tyle ciężko, że przecież Atlético ma na swoim horyzoncie niezwykle ważny terminarz, który elektryzuje każdego fana Rojiblancos.
Z jednej strony walka o (wice)mistrzostwo Hiszpanii wchodzi w decydującą fazę, a z drugiej już za kilka dni pierwsze starcie z Barceloną w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Czy uda się powtórzyc historię sprzed dwóch lat? Dowiemy się za półtora tygodnia (a może i za kilka dni).
Najpierw jednak trzeba rozgrzać się w pojedynku z Betisem, który z założenia powinien być łatwy i przyjemny, a przynajmniej powinien zakończyć się zwycięstwem gospodarzy. Niestety nad klubem znad Manzanares ciąży ostatnio jakieś fatum, bowiem takiej kumulacji kontuzji nie było już dawno. Problem jest o tyle poważny, że większość z nich dotyka najważniejszego puzzla w układance Diego Simeone, czyli środka obrony. Najpierw wypadł Diego Godín, potem Stefan Savić. W meczu ze Sportingiem Gijón urazu nabawił się José Giménez. Z kolei ze zgrupowań swoich reprezentacji z problemami zdrowotnymi wrócili Lucas Hernández i Saúl Ñíguez.
A to nie koniec. Tak zwany wirus FIFA dotknął również Yannicka Carrasco, a najnowszym pacjentem w klubowym szpitalu jest Óliver Torres. Do tego wszystkiego już od dłuższego czasu poza grą jest Tiago. Jednym słowem na madryckim rejonie nie jest kolorowo. Jedyny plus jest taki, że większość urazów nie jest zbyt poważnych i o ile w spotkaniu z Betisem parę stoperów tworzyć będzie niecodzienny duet Saúl Ñíguez-Lucas Hernández, o tyle do meczu z Barceloną do pełni formy powinni wrócić już zarówno Diego Godín, jak i Yannick Carrasco. Pod znakiem zapytania w potyczce z Blaugraną stoją natomiast występy Stefana Savicia i Ólivera Torresa.
Przed przerwą na mecze reprezentacji podopieczni Diego Simeone zaliczyli dość nieoczekiwaną, acz w pełni zasłużoną porażkę. W Gijón lepszy okazał się miejscowy Sporting, który wykorzystał fakt, iż zmęczeni po wyczerpującym boju z PSV rywale uznali, że być może uda się wygrać grając na pół gwizdka. Niestety stało się inaczej, choć w ogólnym rozrachunku może to być zimny prysznic, który wzmocni czujność Colchoneros. No i przecież zawsze lepiej przegrać ze Sportingiem Gijón niż z Realem, Valencią lub Barceloną.
Ostatni bastion optymistów wierzy jeszcze, że przy zwycięstwie nad Betisem i porażce Barcelony z Realem szanse na mistrzostwo wzrosną. Prawda jest jednak taka, że najlepiej będzie, jeśli Królewscy na Camp Nou przegrają, dzięki czemu będzie można od nich odskoczyć i zwiększyć swoje szanse na wywalczenie wicemistrzostwa, co i tak będzie sporym wyczynem, zwłaszcza że obecna Barcelona wydaje się być poza zasięgiem każdego.
Goście z Sevilli cały czas walczą z kolei o utrzymanie. Ich forma to w zasadzie jedna wielka sinusoida i ciężko powiedzieć, czego można się po nich spodziewać w meczu z Atlético. Na wyjazdach radzą sobie w tym sezonie całkiem nieźle, a w ostatnim czasie na Vicente Calderón potrafią zachodzić za skórę gospodarzom. Jeśli jednak defensorzy Colchoneros skutecznie wyłączą z gry Rubéna Castro, wówczas potencjał ofensywny Verdiblancos zmaleje o jakieś 95%.
Kibice Rojiblancos największe nadzieje pokładają oczywiście w osobie Antoine’a Griezmanna. Francuz jest teraz w świetnej formie – strzelił po jednym golu w każdej z ostatnich pięciu kolejek, a i w spotkaniach reprezentacji Francji błyszczał formą, zdobywając jedną bramkę i zaliczając dwie asysty. Jeśli pokona on bramkarza Betisu, wówczas wypracuje swoją najlepszą passę w historii występów w La Liga – sześć kolejnych serii spotkań z co najmniej jednym trafieniem. Na drugim biegunie jest Luciano Vietto. Argentyńczyk ostatni raz trafił do siatki 8 grudnia. Od tamtego momentu zaliczył już 16 występów bez gola, w sumie 896 minut (czyli niemalże 15 godzin).
Na żółte kartki w meczu z Betisem muszą uważać Filipe, Gabi i Antoine Griezmann, gdyż jakiekolwiek upomnienie ze strony sędziego poskutkuje zawieszeniem na kolejne ligowe spotkanie (9 kwietnia na wyjeździe z Espanyolem).
Aktualna forma w rozgrywkach ligowych
Ostatnie mecze Atlético na swoim terenie:
vs. Deportivo 3-0 (12 marca)
vs. Real Sociedad 3-0 (1 marca)
vs. Villarreal 0-0 (21 lutego)
vs. Eibar 3-1 (6 lutego)
vs. Sevilla 0-0 (24 stycznia)
Ogółem: 14 meczów, 10-3-1 (33 punkty), bilans bramkowy 21:6
Ostatnie mecze Betisu na wyjeździe:
@Athletic Bilbao 1-3 (13 marca)
@Espanyol 3-0 (3 marca)
@Deportivo 2-2 (13 lutego)
@Real Sociedad 1-2 (30 stycznia)
@Villarreal 0-0 (16 stycznia)
Ogółem: 15 meczów, 5-4-6 (19 punktów), bilans bramkowy 14:20
Przewidywane składy
Atlético boryka się z kontuzjami i przystępuje do meczu z Verdiblancos dość wyraźnie osłabione, zwłaszcza w defensywie. Diego Godín, mimo trenowania z grupą, nie dostał jeszcze zielonego światła od klubowych lekarzy i jest szykowany dopiero na wtorkowy pojedynek z Barceloną. José Giménez pracuje indywidualnie i przez jakiś czas nie będzie jeszcze do dyspozycji Diego Simeone. Ponadto nowych problemów ze zdrowiem nabawił się Stefan Savić, który najprawdopodobniej przegapi również starcie z Duma Katalonii. Ponadto mniejsze lub większe problemy ze zdrowiem mają Tiago, Óliver Torres i Yannick Carrasco.
W obliczu tych problemów w kadrze na spotkanie z goścmi z Sevilli znaleźli się Nacho Monsalve (stoper) i Samuel Villa (ofensywny pomocnik), którzy na co dzień grają w rezerwach. Jeśli powyższe ustawienie się sprawdzi (teoretyczne 4-4-2 w praktyce może często przechodzić w 4-3-3 lub 4-1-4-1), wówczas jedyną sensowną ofensywną opcją Cholo na lawce rezerwowych będzie Ángel Correa. Sporym znakiem zapytania jest to, w jaki sposób zaprezentuje się dość niecodzienna para stoperów, czyli Saúl Ñíguez i Lucas Hernández. Dla drugiego z nich może to być ostatnia próba przed arcyważnym meczem z Barceloną, w którym ma spore szanse zagrać obok Diego Godína.
Juan Merino zaskoczył wielu nie powołując na starcie z Rojiblancos ani Joaquína, ani Jorge Moliny. Na przedmeczowej konferencji prasowej opiekun Betisu przyznał, że nie ma zamiaru tłumaczyć się z faktu pozostawienia ich w Andaluzji i lakonicznie oświadczył, że nie przydadzą się oni po prostu w systemie gry, jaki planuje wdrożyć na pojedynek z ekipą Diego Simeone.
Ponadto w składzie zabrakło miejsca dla kontuzjowanych Juana Vargasa i Cristiano Picciniego oraz Dideira Digarda, który otrzymał zgodę klubu na wyjazd do Francji z uwagi na niedawną śmierć swojego brata. Juan Merino nie uwzględnił również pomijanych już od dłuższego czasu Ricky’ego van Wolfswinkela, Álvaro Vadillo, Francisco Vareli i Rafaela van der Vaarta.
Trener Verdiblancos potwierdził, że na lewej obronie zagra Martin Montoya. Środek obrony powinni tworzyć Heiko Westermann i Germán Pezzella, choć za tego pierwszego może wskoczyć do wyjściowej jedenastki Bruno González. Za plecami Rubéna Castro (na barkach którego spoczywać będzie niemalże cała odpowiedzialność za strzelanie goli) powinniśmy obejrzeć albo Fabiána Ruiza (wariant ofensywny), albo Petrosa (wariant defensywny).
Kącik historyczny
Jako trener Atlético, Diego Simeone z Betisem jeszcze nie przegrał. W 8 spotkaniach zanotował 6 zwycięstw i 2 remisy, a wyniki osiągane przez jego podopiecznych wyglądały następująco:
Betis vs. Atlético 0-1 (La Liga 2015-16) KLIK
Betis vs. Atlético 0-2 (La Liga 2013-14) KLIK
Atlético vs. Betis 5-0 (La Liga 2013-14) KLIK
Atlético vs. Betis 1-0 (La Liga 2012-13) KLIK
Betis vs. Atlético 1-1 (Copa del Rey 2012-13) KLIK
Atlético vs. Betis 2-0 (Copa del Rey 2012-13) KLIK
Betis vs. Atlético 2-4 (La Liga 2012-13) KLIK
Betis vs. Atlético 2-2 (La Liga 2011-12)
Od powrotu do Primera División, Colchoneros potrafią mieć jednak kłopoty z Verdiblancos w starciach na Vicente Calderón. Bilans 11 ostatnich takich potyczek na wszystkich frontach (10 w La Liga i 1 w Copa del Rey) to 6-2-3 i bramki 16:9 na korzyść gospodarzy. Ogółem goście z Sevilli przyjeżdżali do Madrytu już 52 razy (47 w ramach Primera División), z czego 32 (28) razy górą byli Rojiblancos, 14 (13) razy padał remis, a 6 (6) razy wygrywał Betis. Bilans bramkowy tych pojedynków wynosi w tej chwili 116:49 (96:45) na korzyść Atlético.
Najwyższe zwycięstwo Verdiblancos miało miejsce w sezonie 1980-81, kiedy to pokonali oni Colchoneros aż 4-0. Z kolei gospodarze największy triumf odnieśli w rozgrywkach 1931-32, roznosząc wówczas przybyszy z Sevilli 10-1. Do dziś jest to najwyższe zwycięstwo na własnym stadionie w historii klubu. Najciekawszy mecz miał jednak miejsce w sezonie 1983-84.
6 listopada 1983 roku doszło do swego rodzaju hitu 10. kolejki. Trzecie Atlético (12 punktów; za wygraną przyznawano wówczas 2 punkty) podejmowało u siebie piąty Betis (11 oczek). Obie drużyny przystępowały do tego spotkania w zgoła odmiennych nastrojach. Verdiblancos przyjechali uskrzydleni cennym, bezbramkowym remisem z Barceloną. Z kolei Rojiblancos w 9. serii spotkań przegrali na wyjeździe z Realem aż 0-5.
W 17. minucie prowadzenie gospodarzom dał Juan Carlos Pedraza i wydawało się, że podopieczni Luisa Aragonésa bez problemu wygrają tamtą potyczkę. Jeszcze przed przerwą jednak Betis odwrócił wynik i po golach Paco i Rincona prowadził 2-1. Gdy w 48. minucie Parra zdobył bramkę na 3-1 dla gości, trybuny zaczęły się obawiać, że trzeba będzie przełknąć gorycz porażki. W 55. minucie kontaktowego gola strzelił Mirko Votava, wlewając tym samym nadzieję w serca fanów Atlético.
Bohaterem został jednak Arteche. Popularny Artechebauer najpierw wyrównał wynik meczu w 86. minucie, by w ostatniej akcji spotkania zdobyć bramkę na wagę zwycięstwa. Niestety przy okazji nabawił się poważnej kontuzji łękotki, przez co od razu został przetransportowany do szpitala i poddany operacji. Kilka dni później odwiedził go ówczesny prezydent Rojiblancos, Vicente Calderón, i wręczył mu pamiątkowy złoty klubowy medal w zamian za poświęcenie i udział w niezwykle ważnym zwycięstwie, które dało klubowi znad Manzanares pozycję lidera.
Skrót tego meczu można obejrzeć tutaj: KLIK. Cały mecz dostępny jest tutaj: KLIK. Raport pomeczowy w jednej z hiszpańskich gazet: KLIK.
Sędzia: José Luis González González (Kastylia i León)
41-latek już siódmy sezon prowadzi mecze na poziomie Primera División. Debiutował 29 sierpnia 2009 roku, kiedy to był rozjemcą pojedynku pomiędzy Realem Saragossa i Tenerife (1-0). Wcześniej był sędzią w Segunda División (2003-2009), Segunda División B (2000-2003) i Tercera División (1996-2000). W hiszpańskiej ekstraklasie gwizdał, jak dotąd, 134 mecze, w których pokazał 35 czerwonych kartek. Na koniec poprzednich rozgrywek otrzymał nagrodę RFEF dla najlepszego arbitra w La Liga. W sierpniu ubiegłego roku prowadził pierwszą potyczkę o Superpuchar Hiszpanii, w której Athletic Bilbao pokonał Barcelonę (4-0).
Jak do tej pory, José Luis González González był arbitrem 19 spotkań z udziałek Rojiblancos. 3 z nich miały miejsce w Copa del Rey (bilans 1-0-2, bramki 3:4 na niekorzyść Atlético). Pozostałe 16 odbyło się w ramach Primera División (bilans 10-2-4, bramki 27:13 na korzyśc Colchoneros). W sezonie 2011-12 Hiszpan był sędzią meczu, w którym na Vicente Calderón podopieczni Gregorio Manzano mierzyli się z Betisem. (Nie)spodziewanie Verdiblancos wygrali wówczas 2-0, dając włodarzom klubu z Madrytu kolejny powód do zwolnienia ówczesnego trenera Rojiblancos.
Niewątpliwie jedno z ciekawszych wydarzeń w życiu 41-latka miało miejsce we wrześniu 2011 roku. W jego rodzinnej Ponferradzie obchodzono, jak co roku zresztą, tygodniową fiestę na cześc patronki miasta – Matki Boskiej Dębowej (obchody maja miejsce w okolicach 8 września, kiedy to w Kościele katolickim jest wspomnienie Narodzenia Najświętszej Maryi Panny). Z uwagi na fakt, iż sędzia ten urodził się w trakcie trwania tego festiwalu w 1974 roku, został poproszony o wygłoszenie mowy rozpoczynającej fiestę, stając się tym samym trzecią osobą w historii związaną ze sportem, która dostąpiła tego zaszczytu.
Ciekawa jest również historii „przydomku” Matki Boskiej Dębowej. Otóż według oficjalnej legendy, około 450 roku pierwszy obraz przedstawiający Matkę Boskę z dzieckiem przybył do Hiszpanii z Jerozolimy za sprawą świętego Turrybiusza. W IX wieku jeden z benedyktynów postanowił ukryć obraz przed nadciągającymi muzułmanami. Odnaleziono go przypadkiem około 1300 roku, kiedy to Templariusze zbierali drewno potrzebne do budowy zamku w Ponferradzie. Po rozcięciu jednego z dębów znaleziono obraz. Obecnie w bazylice w Ponferradzie eksponowany jest obraz Matki Boskiej Dębowej z XVI wieku.
Transmisja na żywo:
Eleven HD (16:00)
Retransmisje:
Eleven HD (4 kwietnia 9:00; 7 kwietnia 14:00)
Eleven Sports HD (7 kwietnia 5:00)