Do końca zmagań w La Liga zostało jeszcze 7 kolejek. Choć teoretycznie Atlético i Real tracą do prowadzącej Barcelony odpowiednio 6 i 7 punktów, to w praktyce ich strata wynosi 7 i 8 punktów, gdyż Duma Katalonii ma lepszy bilans bezpośrednich meczów z oboma madryckimi klubami.
Oznacza to, że jeśli Rojiblancos myślą o mistrzostwie i zamierzają do końca rozgrywek zdobyć komplet 21 punktów, wówczas Barcelona może zdobyć maksymalnie 14 punktów, czyli musi przynajmniej albo 2 razy przegrać i raz zremisować, albo raz przegrać i 2 razy zremisować. Oczywiście jakakolwiek strata punktów przez Colchoneros komplikuje sytuację jeszcze bardziej.
Choć Blaugrana musiałaby przeżyć jakiś ogromny kryzys, by wypuścić z rąk drugi z rzędu tytuł mistrzowski, to dla zabawy można przeprowadzić symulację ewentualnych rozstrzygnięć za pomocą dwóch niezbyt skomplikowanych metod.
Powyższa grafika ilustruje wyniki, jakie każda z trzech prowadzących ekip osiągała z najbliższymi rywalami na przestrzeni trzech ostatnich sezonów (w rozróżnieniem na mecze u siebie [niebieski kolor] i mecze wyjazdowe [żółty kolor]. Jeśli z jakiegoś powodu dany przeciwnik nie grał w La Liga w którejś z ostatnich kampanii, to pod uwagę były brane najświeższe rezultaty z lat wcześniejszych. Wynika z niej, że przy utrzymaniu rezultatów z sezonu 2013-14, najbliżej dogonienia Barcelony byłby Real, który ostatecznie przegrałby jednak z uwagi na gorszy bilans bezpośrednich pojedynków.
Powyższa grafika ilustruje natomiast wyniki, jakie każda z trzech drużyn osiągała w siedmiu ostatnich kolejkach bez względu na rywala oraz miejsce rozgrywania spotkań. Tutaj również za każdym razem mistrzostwo przypadłoby Barcelonie, jednak tym razem to Real w 2 z 3 przypadków uplasowałby się za jej plecami, spychając Rojiblancos na najniższy stopień podium.
Żadnej z powyższych analiz nie można oczywiście brać zbyt bardzo do siebie, bowiem żadna z drużyn w sezonie 2015-16 nie jest taka sama jak w poprzednim, nie mówiąc o porównywaniu ich do stanu z rozgrywek 2012-13. Niemniej pozostałe terminarze dość jasno pokazują, że o wiele ważniejsze będzie skupienie się na walce o wicemistrzostwo niż łudzenie się ewentualnym wyprzedzeniem Barcelony. Oczywiście „dopóki piłka w grze” i takie tam, ale rzeczywistość jest jaka jest.
Chociaż z drugiej strony Diego Simeone swój cel osiągnął już dawno, wszak Colchoneros nie walczą przecież o nic więcej niż trzecie miejsce…