Najszczęśliwszym człowiekiem w Hiszpanii, a już w szczególności w Katalonii, z całą pewnością nie jest Luis Enrique, dla którego los nie okazuje się ani trochę łaskawy. Okazuje się natomiast wyjątkowo wyrachowany, bo to co w zeszłym sezonie Blaugranie darował, teraz zdaje się odbierać z nawiązką. O ile w zeszłej temporadzie wszystkich najważniejszych piłkarzy Barcelony kontuzje omijały szerokim łukiem, o tyle w tej pozbawiają trenera wciąż jeszcze obecnego mistrza Hiszpanii zawodnika za zawodnikiem.
Z racji zakazu transferowego, przeciwko Atlético zagrać nie mogą oczywiście niezarejestrowani Arda Turan i Aleix Vidal. Za zniewagę sędziego liniowego w rewanżowym spotkaniu niedawno rozegranego Superpucharu Hiszpanii, na cztery spotkania – w tym sobotnie z Atleti – zawieszony został Gerard Piqué. Występ Katalończyka jest jednak możliwy, gdyż Barcelona wystosowała do hiszpańskiego sądu sportowego oficjalne pismo z prośbą o uchylenie zawieszenia, a werdykt wciąż nie został ogłoszony.
Nie z przyczyn formalnych, a zdrowotnych trener Blaugrany nie będzie mógł z kolei liczyć na co najmniej dwóch zawodników – Daniego Alvesa i Douglasa. Pod sporym znakiem zapytania stoją również występy Claudio Bravo i Sergiego Roberto. Według hiszpańskiego Sportu, ten pierwszy ma pauzować około trzy tygodnie, co oznaczałoby niemal pewny debiut ligowy dla Marka-André ter Stegena. W trykocie Barçy Niemiec zagrał w tym sezonie w dwóch oficjalnych meczach, w których wpuścił aż osiem bramek. Natomiast jeśli Roberto nie wykuruje się na mecz z Rojiblancos, Enrique na prawej obronie wystawi prawie na pewno lewego obrońcę Adriano.
Dla kontrastu Diego Simeone ma na potyczkę z Blaugraną do dyspozycji wszystkich piłkarzy pierwszej drużyny – włącznie z Filipe i Tiago, którzy dostali od klubowych lekarzy zielone światło i wrócili do treningów.