– Byłem bardzo szczęśliwy na Vicente Calderón, a moje odejście nie jest spowodowane czynnikami ekonomicznymi lub tym, że mam z Atlético jakiś konflikt. Jestem i zawsze będę prawdziwym rojbilanco, mocno identyfikuję się z tym klubem. Jednak w wieku 29 lat chcę spróbować czegoś nowego, dlatego też zdecydowałem się przenieść do Anglii – wyznał Filipe na pożegnalnej konferencji prasowej, która została zorganizowa krótko po tym, jak oficjalnie ogłoszono jego transfer do Chelsea.
– Chciałbym podziękować wszystkim, których spotkałem na swojej drodze przez minione cztery lata. Mam na myśli kolegów z drużyny, klubowych pracowników, sztab szkoleniowy i medyczny. Cieszę się, że pozostali zawodnicy rozumieją mnie i wspierają mnie w mojej decyzji. To naprawdę wspaniali ludzie, jedni z najlepszych, jakich poznałem w swoim życiu – kontynuował.
– Oczywiście chciałbym także podziękować kibicom. Nie jest łatwo grać na Vicente Calderón, publika wymaga tu bardzo wiele. Nic nie przychodzi z dnia na dzień, ale cieszę się, że mogłem być częścią zespołu, który dał fanom tyle radości. Kibice zawsze mnie wspierali i codziennie dawali mi wyraz swojej miłości. Wiem, że w przyszłości będę mógł opowiadać moim dzieciom, że najlepsi fani na świecie skandowali moje imię. To wspaniałe wspomnienia – dodał.
Następnie Filipe powiedział: – Przez wakacje mogłem obserwować wszystko, co pojawiało się na mój temat w mediach, a zwłaszcza miałem możliwość śledzenia komentarzy. Uznałem jednak, że nie ma sensu się odzywać, dopóki wszystko nie zostanie ustalone. Moje słowa mogłyby być źle odebrane, co mogło negatywnie wpłynąć na wizerunek zarówno mój, jak i klubu. Zdecydowałem się więc milczeć. Rozstania zawsze są trudne, ale dopiero teraz wszystko jest pewne w stu procentach.
– Ta decyzja była najtrudniejszą w całym moim życiu. Kiedy pojawiła się oferta z Chelsea, pierwsze, co zrobiłem, to była rozmowa z Caminero i klubem. Oznajmiłem im swoje stanowisko i wyjawiłem motywy mojego odejścia. Od małego chciałem zagrać w Premier League i teraz jest ku temu okazja. Kariera piłkarza jest krótka, a ja bardzo chciałem doświadczyć czegoś nowego, poznać inną kulturę. Zrozumiałem, że moja przygoda z Atlético dobiegła końca – przyznał Brazylijczyk.
– W stolicy Hiszpanii przeżyłem wiele wspaniałych chwil. Czasem było lepiej, czasem gorzej, ale zawsze czułem się tu świetnie. Kupiono mnie, choć nie byłem wtedy w pełni zdrowia. Początkowo było ciężko, bo trenerzy się zmieniali, ja nie grałem, a porażka z Albacete w Copa del Rey była apogeum fatalnego okresu. Na szczęście przyjście Cholo wszystko zmieniło. Zarówno dla mnie, jak i dla klubu. Zaczęliśmy wygrywać kolejne puchary, aż w końcu udało się zdobyć mistrzostwo. To coś fantastycznego, co jest wynikiem wspólnej pracy piłkarzy, sztabu szkoleniowego i kibiców – dodał.
Filipe odniósł się także do swojego zastępcy, którym będzie Guilherme Siqueira. – On jest świetnym graczem i na pewno da zespołowi mnóstwo dobrego, może nawet jeszcze więcej niż ja. Osobiście bardzo się cieszę, że moim następcą jest mój przyjaciel.
Na koniec Brazylijczyk wyznał: – Simeone był dla mnie kimś więcej niż trenerem. Był dla mnie jak ojciec. Naprawdę boli mnie to, że muszę odejść, ale takie już jest życie. Cholo wspaniale rozumie zawodników i gdy z nim rozmawiałem, to widziałem, że on wie o czym myślę i absolutnie szanuje moją decyzję. Kocham ten klub i czuję do tego miejsca ogromny sentyment, bo byłem tu wspaniale traktowany i przeżyłem najpiękniejsze chwile mojego życia. Jeszcze raz chcę podziękować wszystkim, którzy byli tu ze mną. Zawsze będę z Wami i zawsze będę kibicował Atlético.