Były wštpliwoci, były plotki i było sporo frustracji. Ale wczoraj Diego Forlán uciszył swoich krytyków, ponieważ wydajnie przyczynił się do zwycięstwa Atlético Madryt nad Osasunš (3:0).
Urugwajczyk zagrał wietne spotkanie, strzelił dwie bramki i zaliczył asystę przeciwko drużynie z Pampeluny. Wszystkie oczy były skupione włanie na najlepszym piłkarzu Mistrzostw wiata 2010, gdyż kontynuował złš passę kolejnych meczów bez gola, wczeniej wpisał się na listę strzelców dopiero w 2. kolejce hiszpańskiej Primera División, kiedy to Los Colchoneros na San Mames podejmowali miejscowy Athletic Bilbao. Na szczęcie, przełamanie w końcu musiało nastšpić i cieszymy się, że przyszło wczeniej, niż póniej.
Trzeba jasno stwierdzić, iż Los Rojillos sš ekipš, która nigdy nie leżała Atlético. Zwykle klub z Vicente Calderón bardzo męczył się z tym przeciwnikiem, nierzadko gubišc punkty. Poczštek potyczki tylko potwierdzał taki stan rzeczy. Na boisku nie widzielimy fajerwerków, a jedynie walkę o przejęcie inicjatywy. Dopiero w 19. minucie po dwójkowej akcji naszych latynoskich napastników, Cacha miał niezłš okazję, aby wyprowadzić Los Colchoneros na prowadzenie – niestety trafił w bocznš siatkę. Dwie minuty póniej Sergio Agüero zaprzepacił sytuację jeden na jeden z Ricardo po podaniu głowš od Simao Sabrosy. Po jakim czasie, nieco zniecierpliwieni kibice wreszcie mogli się cieszyć z gola, którego autorem był nikt inny, tylko Diego Forlán. Kun po ładnym rajdzie oddał uderzenie, lecz golkiper Osasuny tak niefortunnie odbił piłkę, że znalazła się ona pod nogami popularnego Uruguayo. Pozostało mu jedynie umiecić futbolówkę w pustej bramce, 1:0!
W tym momencie do ataku ruszyli podopieczni José Antonio Camacho. Od wyrównania uratował nas David de Gea, fantastycznie interweniujšc po strzale Masouda z bliskiej odległoci. Reprezentant Iranu dostał kolejnš krzyżowš piłkę od Juanfrana, ale został zablokowany przez Luisa Pereę, natomiast Carlos Aranda dwukrotnie uderzał nad poprzeczkš. Ten sam napastnik przeprowadził znakomitš indywidualnš akcję lewš stronš, przedarł się do narożnika pola karnego, odegrał futbolówkę pomiędzy dwóch graczy Osasuny, jednak po raz kolejny umiejętnociami popisał się de Gea. Ostatnie minuty pierwszej połowy należały do gospodarzy. Najpierw Ricardo z trudem wybronił główkę Tiago Mendesa, lecz był bez szans w następnej sytuacji. Doskonałš piłkę z głębi pola wrzucił José Antonio Reyes w stronę Diego Forlána, ten pobiegł niemalże do linii końcowej i stamtšd posłał wrzutkę wprost na głowę Sergio Agüero. Argentyńczyk nie miał problemów z podwyższeniem rezultatu na 2:0. Niewiele zabrakło, by Osasuna wychodziła do szatni z trójkš w bagażu, po płaskim podaniu Filipe Kasmirskiego bliski pokonania bramkarza rywali był znów Kun.
Przerwa. Wynik bez wštpienia dobry, ale nie wolno sobie pozwolić na strzelenie kontaktowego gola, ponieważ powtórka scenariusza ze spotkania z Almeriš byłaby wielkim rozczarowaniem. W drugiej połowie Los Indios starali się grać swoje. W cišgu trzech minut Reyes strzelał zbyt szeroko od bramki Ricardo, natomiast David de Gea spokojnie złapał wolej Nacho Monreala. Lewy obrońca po chwili został usunięty z murawy, bowiem otrzymał drugie „żółko” za zagranie rękš. Była to 13 czerwona kartka w ostatnich 11 meczach tych drużyn na Vicente Calderón. Nawet osłabiona Osasuna mogła strzelić honorowego gola, strzał Juanfrana mógłby kandydować do bramki sezonu, jednak futbolówka zatrzepotała po nieodpowiedniej stronie słupka. W 70. minucie Diego Forlán wbił gwód do trumny zespołu z Pampeluny. 31-letni snajper dryblingiem przedarł się w pole karne (miał trochę szczęcia, że utrzymał się przy piłce) i przepięknym uderzeniem w samo okienko ustalił wynik spotkania.
Zwycięstwo mogło być jeszcze bardziej okazałe, Mario Suárez, który niespodziewanie wygryzł ze składu Paulo Assunçao, trafił w poprzeczkę po główce. Szkoda, bo swojš pracš na boisku niewštpliwie zasłużył na nagrodę w postaci bramki.
Cóż, Atlético Madryt powoli wraca do formy. Szkoda, iż nie udało się zdobyć zbyt wielu punktów z mocnymi rywalami, właciwie tylko jeden, ale przynajmniej ekipa Quique Sánchez Floresa skrupulatnie wygrywa ze słabszymi drużynami, z czym w przeszłoci były ogromne problemy. Można się ponadto pocieszać, ponieważ w rundzie wiosennej spotkania z bezporednimi przeciwnikami o miejsce w tabeli Atléti gra na własnym stadionie, na Vicente Calderón. Na razie czeka nas przerwa międzynarodowa i liczmy, że w tym czasie z Forlána i spółki nie ujdzie powietrze.
Skład: De Gea; Valera, Perea, Ujfalui, Filipe (’45 Antonio López); Reyes, Mario Suárez, Tiago (’69 Raúl García), Simao; Forlán i Agüero (’78 Fran Mérida).
Bramki: 1-0 Forlán (’27); 2-0 Agüero (’41); 3-0 Forlán (’70).