Atletico B wreszcie odniosło pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Choć trzeba było na nie czekać aż do 5. kolejki, to mimo wszystko było warto, bowiem podopieczni Alfredo Santaeleny pokonali dziś na wyjeździe 2:1 Real Madryt C. Samo spotkanie było dziwne, zwariowane i przede wszystkim dość ciekawe jak na warunki trzecioligowe. Tym samym wydaje się, że póki co pozycja trenera rezerw Rojiblancos przestała być zagrożona i na jakiś czas ucichną plotki o jego ewentualnym zwolnieniu z powodu słabych wyników.
W bramce Los Colchoneros zadebiutował dziś Yassine Bounou. Młody marokański golkiper dopiero teraz dostał całkowite pozwolenie na grę, gdyż do tej pory jego transfer nie mógł być w 100% potwierdzony. Mecz rozpoczął się od ataków Atletico B. Już w 2. minucie pierwszy strzał na bramkę gospodarzy oddał Ndoye, ale stojący między słupkami Ruben nie miał żadnych problemów z interwencją. Kilkadziesiąt sekund później z rzutu wolnego na bramką uderzał Cidoncha. Podopieczni Santaeleny konsekwentnie starali się atakować i w 7. minucie ich wysiłki przyniosły efekt. Na prawej stronie boiska Pedro Martin świetnie ograł Marca, po czym podał do wbiegającego na krótki słupek Saula, a pomocnik Atletico B mimo asysty jednego z graczy Realu Madryt C z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. Od tego momentu przez pewien okres Los Blancos wręcz gubili się w swojej grze, podczas gdy goście spokojnie starali się grać piłką i wyprowadzać jakieś ataki. W 15. minucie mogło dojść do wyrównania, ale z 20 metrów tuż nad poprzeczką uderzał Noblejas. Był to jednak sygnał, że po początkowej stagnacji gospodarze chcą wreszcie ruszyć do przodu. Kilka chwil później niezłą indywidualną akcją popisał się Ruben Sobrino, ale Bounou pewnie obronił jego strzał. Kilkadziesiąt sekund później marokański bramkarz dobrze wyłapał główkę Molero. W 25. minucie za brzydki faul żółtą kartką ukarany został Elbis. Następnie nad bramką Atletico B po podaniu Belimy uderzał Aguza. Po pół godzinie gry w świetnej sytuacji znalazł się Pedro, ale hiszpański napastnik zbyt długo zwlekał z decyzją o oddaniu strzału i piłkę spod jego nóg czysto wybił Marc. Linie obrony obu zespołów prezentowały dziś całkiem niezły poziom, przez co do przerwy jedyną akcją godną odnotowania był niecelny strzał Omara z rzutu wolnego.
W przerwie Real Madryt C dokonał dwóch zmian. Niemal natychmiast po wznowieniu gry Królewscy ruszyli do ataku i było widać, że w przerwie ich trener poprosił ich o to, by walczyli o zwycięstwo. Ich wysiłki opłaciły się już w 51. minucie. Na lewym skrzydle z piłką znalazł się Belima, który złamał akcję do środka, ograł z łatwością Thomasa i Tiriego, po czym z około 16 metrów uderzył na tyle skutecznie, że Bounou nie zdołał dobrze interweniować. Akcja ta pokazała, że defensywa gości potrafi jednak czasem zachować się po amatorsku. Gol na 1:1 jeszcze bardziej rozbudził gospodarzy, którzy coraz bardziej napierali. Sama gra stopniowo się coraz bardziej zaostrzała, czego wynikiem była m.in. przepychanka między Cidonchą i Noblejasem. W 58. minucie w niezłej sytuacji znalazł się Ndoye, ale jego strzał w ostatniej chwili dobrze zablokował Molero. Pięć minut później po raz kolejny głupim faulem wykazał się Elbis, przez co sędzia pokazał mu drugą żółtą kartkę i Brazylijczyk musiał opuścić boisko. Santaelena od razu zareagował i ściągnął z boiska Ivana, wprowadzając w jego miejsce Victora Mongila. Kilkadziesiąt sekund później trener Atletico B tak bardzo domagał się rzutu karnego za rzekomy faul na Ndoye, że arbiter zdecydował się ukarać go czerwoną kartkę, przez co musiał on opuścić stadion. Tymczasem Los Blancos zwietrzyli doskonałą okazję do odniesienia zwycięstwa i wciąż starali się strzelić kolejnego gola. W 69. minucie zagotowało się pod bramką Bounou, ale na szczęście Aguza najpierw trafił w słupek, a potem nad poprzeczką dobijał Belima. Z każdą kolejną minutą Rojiblancos wydawali się coraz bardziej opanowywać sytuację na boisku i po chwilowym chaosie nie było już śladu. Los Colchoneros cofnęli się do defensywy, gdzie grali bardzo skutecznie i bardzo mądrze, próbując do czasu do czasu ugrać coś z kontrataku. Jedna z takich akcji przyniosła gościom rzut rożny w 81. minucie. Piłkę w pole karne dośrodkowywał Cidoncha, a Saul główkował z kilku metrów na tyle skutecznie, że trafił do siatki i zdobył swoją drugą bramkę w tym meczu, wyprowadzając swój zespół ponownie na prowadzenie. Do końcowego gwizdka żadna z drużyn nie przeprowadziła już żadnego groźnego ataku i dzięki bardzo dobrej grze w obronie przez ostatnie kilkanaście minut Atletico B zdołało odnieść pierwsze zwycięstwo w tym sezonie.
Skład Atletico B: Bounou – Javi Manquillo, Cesar, Tiri, Elbis – Thomas, Saul, Cidoncha, Ndoye (Omar 75′), Ivan (Mongil 65′) – Pedro (Vicente 90′)
Bramki:
0:1 – Saul 7′
1:1 – Belima 51′
1:2 – Saul 81′
Tym samym Rojiblancos opuścili wreszcie ostatnie miejsce w tabeli i mają na swoim koncie już 4 punkty. W następnej kolejce zmierzą się za tydzień na własnym boisku z Realem Aviles, który jako beniaminek zaskakuje wszystkich. W czterech meczach nasi najbliżsi rywale zdobyli 9 punktów, a dziś zmierzą się jeszcze o 18:30 z SS Reyes i powinni w tym pojedynku zdobyć choć jeden punkt.