Po gwizdku kończącym dzisiejszy mecz z Levante (0-2) na murawie doszło do sporego zamieszania i przepychanek pomiędzy piłkarzami obu klubów. Okazuje się, że wszystkiemu winna była nieduża część kibiców Atlético Madryt, którzy w dość niewybredny sposób zaczęli obrażać i prowokować jednego z zawodników gospodarzy.
W ostatnich sekundach spotkania Granotes wywalczyli jeszcze rzut rożny, którego wykonać już jednak nie pozwolił. Kilka sekund później w narożniku boiska zaroiło się od graczy obu zespołów. Wszystko przez to, że stojąc pod sektorem fanów Rojiblancos Papakouli Diop zaczął… tańczyć, czym dodatkowo rozwścieczył nie tylko sympatyków Los Colchoneros, ale także swoich rywali. Jako pierwsi dopadli do niego Arda Turan i Diego Godín. Ten drugi o mało nie powalił Senegalczyka na ziemię.
Jak się jednak okazało, dość nietypowe zachowanie piłkarza Levante miało swoje powody. – Tego typu rzeczy bardzo mnie dotykają. Poszedłem w róg boiska, aby wykonać korner i wtedy część kibiców Atlético zaczęła mnie obrażać i naśladować okrzyki małp. Żeby sobie z tym poradzić i jakoś na to odpowiedzieć, zacząłem po prostu tańczyć. Nikogo tym jednak nie obraziłem – wyznał 28-latek.
– Nie mam nic do fanów Rojiblancos, bo zaatakowała mnie tylko ich niewielka garstka. Moim zdaniem fakt, iż dochodzi do tego typu sytuacji na wszystkich stadionach jest mocno niepokojący. To są zwykłe głupie prowokacje. Nie wiem, czy można nazwać to rasizmem, ale naśladowanie odgłosu małp względem czarnoskórych graczy nie powinno mieć miejsca – dodał.
Na szczęście cała sytuacja dość szybko została załagodzona. Jednym z Los Colchoneros, który najmocniej uspokajał Papakouli Diopa był Diego Costa, który sam doskonale wie, do jak wielu rzeczy potrafią posunąć się kibice drużyn przeciwnych, zwłaszcza po tym, jak zdecydował się on grać dla reprezentacji Hiszpanii.