Superpuchar Hiszpanii trafił w ręce FC Barcelony. O zwycięstwie katalońskiego klubu zadecydował bramkowy remis z pierwszego meczu na Vicente Calderon, bowiem wczorajszego wieczora kibice zgromadzeni na Camp Nou nie oglądali żadnych goli. Jak na finał przystało, nie brakowało emocji. Dwie czerwone kartki i niewykorzystany rzut karny. Bohaterem tego spotkania okazał się Victor Valdes, który kilkakrotnie uchronił swoją drużynę przed utratą bramki.
Podopieczni Gerardo Martino od początku starali się zdominować Atletico Madryt, jednak Los Rojiblancos skutecznie odpierali ich ataki. Nawet powracający do składu FC Barcelony Lionel Messi nie mógł znaleźć sposobu na defensywę gości. Początek spotkania przeminął pod znakiem rozgrywania piłki przez gospodarzy. Goście przez pierwszy kwadrans tego meczu cofnęli się, jednak z czasem grali coraz odważniej.
W 34. minucie Atletico rozegrało składną akcję. Piłkę otrzymał Diego Costa. Brazylijczyk znajdując się po lewej stronie pola karnego, zagrał na szesnasty metr do Gabiego, który niezwłocznie odegrał piłki do nabiegającego Koke, jednak młody Hiszpan nie trafił czysto w futbolówkę i jego strzał po ziemi zza pola karnego bez żadnych problemów wyłapał Valdes. Kilka minut później akcja toczyła się już po drugiej stronie boiska. Po zamieszaniu w polu karnym piłkę głową uderzył Cesc Fabregas, jednak strzał leciał wprost w Courtoisa.
Niespełna pięć minut przed zakończeniem regulaminowego czasu gry pierwszej połowy Atletico było niezwykle blisko objęcia prowadzenia. Po kombinacyjnym ataku Koke zagrał do wbiegającego w pole karne Ardy Turana. Turek po minięciu jednego z obrońców Barcelony uderzył prawą nogą z dziesiątego metra na bramkę gości. Mocne uderzenie kierowane na krótki słupek niesamowicie obronił Valdes. Ostatecznie pierwsze 45. minut zakończyły się bezbramkowym remisem i mimo optycznej przewagi Blaugrany, to podopieczni Diego Simeone byli bliżej wyjścia na prowadzenie.
Drugą połowę Atletico rozpoczęło bardzo ambitnie. Los Rojiblancos wyszli bardzo wysoko i zaczęli grać pressingiem, co przez jakiś czas okazywało się kluczem do przejęcia piłki. Dzięki temu ekipa ze stolicy dość szybko stworzyła sobie kolejną okazję bramkową. W 55. minucie piłka trafiła na dwudziesty metr do Davida Villi. Hiszpan oddał techniczny strzał, który sprawił mnóstwo problemów bramkarzowi gospodarzy, jednak kibice nadal nie oglądali goli.
Gra FC Barcelony nie była zbyt porywająca, głównie dlatego, że bardzo ostro grające Atletico szybko przerywało akcje. Z czasem mecz zaczął się otwierać i Duma Katalonii podchodziła coraz bliżej bramki Thibaouta Courtoisa. Dziesięć minut przed końcem spotkania z boiska został wyrzucony Filipe Luis. Brazylijczyk został ukarany za uderzenie swojego rodaka, Daniego Alvesa. Natomiast w 89. minucie sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy po faulu Mirandy na Pedro. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Lionel Messi. Jednak Argentyńczyk trafił w poprzeczkę. Chwilę później za protesty na ławce rezerwowej czerwoną kartę obejrzał Arda Turan. Mimo doliczonych czterech minut żadna z ekip nie potrafiła znaleźć drogi do bramki i drugi mecz o Superpuchar Hiszpanii zakończył się bezbramkowym remisem, który premiował FC Barcelonę. Dla ekipy ze stolicy Katalonii jest to już 11. Superpuchar w historii.
Szkoda. I w pierwszym, i w drugim meczu mieliśmy bardziej klarowne sytuacje niż Barcelona. Można powiedzieć, że oni poszli na ilość, a my na jakość akcji. Gra bardzo ostra, wczoraj szczególnie. Jednak takie Atletico chcę właśnie oglądać. No i spojrzenie Diego Costy w stronę arbitra po otrzymaniu żółtej kartki- bezcenne 😀
Diego Costa <3
A poza tym oglądałem mecz w TVP i nie wiem, może to tylko moje odczucie, ale mieliście może też takie wrażenie, że komentatorzy byli za barceloną, szczególnie w I połowie..?
W Polsce większość ludzi jest za Barceloną.
Niemal zawsze jak oglądam mecz barcelony to mam wrażenie, że komentatorzy ich faworyzują, a najbardziej mnie wkurw… jak chwalą messiego. Jasne jest piłkarzem ponad przeciętnym, ale kur… bez przesady. W zeszłym sezonie, w LM jak barcelona z kimś grała to z kolegami liczyliśmy pochwały dla messiego. Komentator (chyba Szpakowski i Juskowiak) w trakcie meczu chwalił go 46 razy.