W wieku 91 lat zmarł dziś José Luis Rodríguez – kibic Atlético z najdłuższym stażem i posiadacz karty socio z numerem 1. W tych trudnych chwilach wszyscy związani z klubem wyrażają głębokie kondolencje dla członków jego rodziny oraz wszystkich przyjaciół.
Kartę socio posiadał nieprzerwanie od 84 lat, odkąd ociec wykupił mu ją w sierpniu 1933 roku. Był Rojiblancos od urodzenia, od dziecka chodząc na mecze rozgrywane na Metropolitano. – Chodziliśmy wszyscy: ja, moja mama, mój tata, moja siostra. Chodzenie na spotkania było wielkim świętem, wielkim spotkaniem z przyjaciółmi. Atmosfera była wspaniała – wspominał niedawno.
Zawsze podkreślał, że jego miłość do Atlético jest bezwarunkowa i bezgraniczna. Jak sam mówił: – Bycie jednym z Atléticos jest czymś wyjątkowym. To coś, co płynie prosto z głębi serca. José Luis Rodríguez był świadkiem wielu okresów w historii klubu i na własne oczy oglądał setki znakomitych piłkarzy. – W tym zespole zawsze grali najlepsi piłkarze. Na przestrzeni lat było ich naprawdę wielu: Mendonça, Gárate, Leivinha, Pereira, Heredia, Ayala, Forlán. Pamiętam zwłaszcza gdy przyszli Domingo, Ben Barek i Carlsson. Rządziliśmy na wszystkich boiskach – przyznawał.
Gdy wspominał, że był świadkiem wszystkich trofeów wywalczonych przez Atlético, na jego twarzy malował się szczery uśmiech. Najbardziej dumny był jednak z kibiców: – Fani tu są wyjątkowi, najlepsi na świecie. Razem z nimi przeżył jeden z najbardziej wzruszających momentów w historii klubu: pożegnanie Vicente Calderón. Gdy pojawił się na murawie, przywitały go gromkie brawa i owacje. Jak sam potem przyznał: – To było coś wspaniałego, specjalnego. Czułem wielką ekscytację i byłem wzruszony.
Jeden z ostatnich wywiadów z jego udziałem możecie przeczytać tutaj: KLIK
Niech spoczywa w pokoju.