9 kwietnia 2014 roku Atlético rozegrało jeden z najlepszych meczów pod wodzą Diego Simeone. W rewanżowym spotkaniu 1/4 finału Ligi Mistrzów Rojiblancos zaprezentowali się na Vicente Calderón niemalże perfekcyjnie, dzięki czemu pokonali Barcelonę 1-0 i awansowali do półfinału. Euforii nie było końca, zwłaszcza że na zwycięstwo nad Dumą Katalonii czekano wówczas nad Manzanares od ponad czterech lat.
Niestety do dziś było to jedyna wygrana Cholo w rywalizacji z Blaugraną. O ile można powiedzieć, że Argentyńczykowi udało się znaleźć patent na Real Madryt, dzięki czemu dość regularnie Los Colchoneros są górą w derbach, o tyle ekipy z Camp Nou nadal nie udało mu się w stu procentach rozpracować. Oczywiście w mistrzowskim sezonie 2013-14 Atlético nie przegrało żadnej z sześciu potyczek z Barceloną, jednak w aż pięciu przypadkach kończyły się one remisem. Jak było w poprzednich rozgrywkach wszyscy doskonale pamiętamy.
Niemniej wśród większości fanów Rojiblancos wyczuwalna jest nadzieja, iż teraz uda się w końcu przełamać tę nie najlepszą passę z Dumą Katalonii i poprawić nieco bilans Diego Simeone. Po pierwsze – klub z Vicente Calderón dysponuje bodaj nie tylko najrówniejszą, ale i najmocniejszą kadrą w swojej historii, z której potencjał i możliwości wręcz się wylewają. Po drugie – po wyjazdowym zwycięstwie nad Sevillą nie można nie zauważyć, że Los Colchoneros są na fali wznoszącej i nie stracili swojej umiejętności radzenia sobie z ogromną presją na trudnym terenie. Po trzecie – Barcelona przyjedzie do Madrytu dość mocno osłabiona, mając za sobą nie do końca udany start sezonu.
Dramatyczny mecz o Superpuchar Europy, poważna wpadka w Superpucharze Hiszpanii i dwa bardzo skromne zwycięstwa na początek ligowych zmagań. Jak na siłę i ambicję podopiecznych Luisa Enrique nie jest to coś, co mogłoby komukolwiek imponować. Klub z Camp Nou ma swoje problemy, związane przede wszystkim z dość wąską kadrą, co jest oczywiście spowodowane zakazem rejestrowania nowych zawodników do końca tego roku. Dodatkowo w starciu z Rojiblancos zabraknie paru ważnych postaci z linii obrony – kontuzjowani są bowiem Carlos Bravo, Dani Alves i Douglas (nie no, z tym ostatnim to wiadomo że śmieszki przecież).
W ekipie gości nie zobaczymy również zawieszonego Gerarda Piqué. Swoją drogą stoperowi Barcelony po defekacji na matkę jednego z sędziów tak bardzo nudzi się czekając na koniec kary, że postanowił w międzyczasie rozjuszyć połowę hiszpańskich kibiców, robiąc „dwójeczkę” na Real Madryt. Środowisko piłkarskie wrze, opinie na jego temat są coraz bardziej skrajne, a on sam tylko to obserwuje, oddając się w zaciszu domowego ogniska oralnym fiksacjom w rytmie Waka Waka.
Wróćmy jednak do meczu. W kwestii wyjściowej jedenastki Luis Enrique może mieć jeden dylemat – obsada prawej obrony. Do dyspozycji są Sergi Roberto i Adriano. Obaj dopiero w piątek otrzymali zielone światło od klubowych lekarzy. Wiele wskazuje na to, że większe szanse na grę od pierwszych minut ma jednak Hiszpan. Poza tym na boisko wybiegną wszyscy najlepsi dostępni piłkarze, włącznie z zabójczym tridente z przodu. Pisanie, że Los Colchoneros muszą uważać na Leo Messiego jest zbyteczne, bo o tym wie nawet członkowie plemienia Kamahiva (se wygooglujcie nieuki). Wystarczy zatem przytoczyć statystyki Argentyńczyka w meczach z Rojiblancos – 26 meczów, 23 gole i bilans 16-5-5. Licząc tylko pojedynki na Vicente Calderón – 13 meczów, 8 goli (w tym hat-trick w sezonie 2008-09 w 1/8 finału Copa del Rey) i bilans 7-2-4.
W doborze wyjściowego składu o wiele większy komfort ma Diego Simeone. Cholo ma do dyspozycji wszystkich piłkarzy, więc zamierza postawić na sprawdzone, optymalne ustawienie. Jedynym znakiem zapytania jest to, czy partnerem Antoine’a Griezmanna w napadzie będzie Fernando Torres, czy też będzie nim Jackson Martínez. Kolumbijczyk wrócił ze zgrupowania reprezentacji z lekkim urazem i niewykluczone, że jednak usiądzie na ławce rezerwowych. Nie powinno to jednak martwić kibiców Atlético, bowiem El Niño wie jak strzelać gole Barcelonie. Podobnie jak w przypadku Leo Messiego, tak i tu można posłużyć się statystykami – 15 meczów, 9 goli i bilans 4-5-6. Na Vicente Calderón 7 meczów, 4 gole i bilans 2-2-3.
Nie można jednak zapominać, że w starciu z Dumą Katalonii równie ważna co atak (a może i ważniejsza) będzie defensywa. Na całe szczęście na lewą obronę wróci Filipe, u którego nie ma już śladu po niedawnej drobnej kontuzji. Mnóstwo zależeć będzie od postawy Jana Oblaka, który w krótkim czasie stał się ulubieńcem kibiców Rojiblancos. Słoweniec jest niepokonany od 295 minut, a odkąd wskoczył do bramki w spotkaniu z Bayerem, w 8 meczach na Vicente Calderón puścił zaledwie jedną bramkę (nomen omen z Barceloną) i aż 7 razy zachowywał czyste konto (w tym m.in. z Realem Madryt).
Fenomenem Cholo jest to, iż ostatni raz powtórzył on w La Liga tę samą jedenastkę w dwóch kolejkach z rzędu w… grudniu 2013 roku. Od tamtej pory Argentyńczyk ani razu nie desygnował do gry w Primera División tych samych piłkarzy w dwóch kolejnych seriach spotkań. W sumie to już 60 spotkań, a potyczka z Blaugraną będzie 61. takim spotkaniem.
Klub z Vicente Calderón nie może narzekać w kwestii doboru sędziego. Arbitrem sobotniego meczu będzie bowiem Mateu Lahoz, który przynosi Los Colchoneros sporo szczęścia. W poprzednim sezonie prowadził cztery mecze z udziałem podopiecznych Diego Simeone, z których nie przegrali żadnego – na wyjeździe 2-2 i 2-1 z Realem oraz 2-2 z Málagą, u siebie 3-0 z Almeríą. Z kolei w rozgrywkach 2013-14 był głównym rozjemcą oby pojedynków z Barceloną, w tym tego jakże szczęśliwego w 38. kolejce.
Warto również wspomnieć o tym, że obie drużyny wyjdą na boisko w specjalnych koszulkach, mających promować i nawoływać do pomocy imigrantom, którzy od dłuższego czasu są tematem numer jeden w całej Europie. Ponadto przed pierwszym gwizdkiem na placu gry pojawi się ekipa Atlético Kolkata, która zaprezentuje trofeum za mistrzostwo Indii wywalczone w grudniu zeszłego roku. Obecnie podopieczni Antonio Lópeza (nie, nie tego) przygotowują się w Hiszpanii do sezonu 2015.
Kilka słów należy się także murawie Vicente Calderón. W pierwszej kolejce podczas meczu z Las Palmas była ona w gorszym stanie niż Stadion Narodowy podczas pojedynku Polski z Gibraltarem. Niemniej tuż po zakończeniu inauguracyjnego spotkania Diego Simeone powiedział wprost, że ma ndzieje, iż na potyczkę z Barceloną murawa będzie przygotowana w odpowiedni sposób. Tak też się stało – zostały położone nowe panele z trawą i jak przyznał Cholo na przedmeczowej konferencji prasowej: – Murawa jest piękna, perfekcyjna. Oby w praktyce rzeczywiście pomogła Rojiblancos pokonac Blaugranę.
Ostatnie mecze Atlético u siebie:
vs. Las Palmas 1-0 (La Liga)
vs. Barcelona 0-1 (La Liga)
vs. Athletic Bilbao 0-0 (La Liga)
vs. Elche 3-0 (La Liga)
vs. Real 0-0 (Champions League)
Ogółem w tym roku: 16 meczów – 11 zwycięstw, 3 remisy, 2 porażki, 29 zdobytych i 7 straconych bramek
Ostatnie mecz Barcelony na wyjeździe:
@Athletic Bilbao 1-0 (La Liga)
@Athletic Bilbao 0-4 (Supercopa)
@Atlético 1-0 (La Liga)
@Bayern 2-3 (Champions League)
@Córdoba 8-0 (La Liga)
Ogółem w tym roku: 19 meczów – 15 zwycięstw, 1 remis, 3 porażki, 52 zdobyte i 18 straconych bramek
Pojedynki za kadencji Diego Simeone:
Atlético vs. Barcelona 0-1 (La Liga 2014-15) SKRÓT
Atlético vs. Barcelona 2-3 (Copa del Rey 2014-15) SKRÓT
Barcelona vs. Atlético 1-0 (Copa del Rey 2014-15) SKRÓT
Barcelona vs. Atlético 3-1 (La Liga 2014-15) SKRÓT
Barcelona vs. Atlético 1-1 (La Liga 2013-14) SKRÓT
Atlético vs. Barcelona 1-0 (Champions League 2013-14) SKRÓT
Barcelona vs. Atlético 1-1 (Champions League 2013-14) SKRÓT
Atlético vs. Barcelona 0-0 (La Liga 2013-14) SKRÓT
Barcelona vs. Atlético 0-0 (Supercopa 2013-14) SKRÓT
Atlético vs. Barcelona 1-1 (Supercopa 2013-14) SKRÓT
Atlético vs. Barcelona 1-2 (La Liga 2012-13) SKRÓT
Barcelona vs. Atlético 4-1 (La Liga 2012-13) SKRÓT
Atlético vs. Barcelona 1-2 (La Liga 2011-12) SKRÓT
Ogółem: 13 meczów – 1 zwycięstwo Atlético, 5 remisów, 7 zwycięstw Barcelony
Przewidywany skład Atlético:
Przewidywany skład Barcelony:
Sędzia: Mateu Lahoz (Valencia)
Transmisja: Eleven (od 20:30; komentować będą Mateusz Święcicki i Roman Kosecki)