Pewnie wielu z Was zastanawia, kim jest ów Miranda, który niedawno oficjalnie został nowym piłkarzem Atlético Madryt. Sami się nad tym myśleliśmy, dlatego o kilka słów na temat tego piłkarza poprosiliśmy prawdziwego fachowca w dziedzinie piłki południowoamerykańskiej. Jest nim Bartłomiej Rabij, autor blogu o brazylijskiej (i nie tylko) piłce, a także komentator SportKlubu. Jak widzicie, chyba nie da się znaleźć lepszego eksperta, który dokonałby recenzji umiejętności Mirandy. Zapraszamy tym samym do lektury.
—
Miranda ma niespełna 27 lat. W tym roku chyba było go mniej widać niż w złotych latach 2007-09, kiedy to należał do najlepszych obrońców w Brazylii (wybiarany zresztą na najlepszego stopera ligi).
Miranda wywodzi się z ciekawej szkoły piłkarskiej Coritiby. Jest to klub, który w latach 90. wskoczył do czołówki „producentów” talentów. Oprócz Mirandy przysposobili takich piłkarzy jak: Henrique (ten co go od trzech lat ma Barça i co sezon gdzieś wypożycza), Keirrison (podobna sytuacja co z Henrique), Rafinha (niedawno as Schalke, po sezonie w Genui trafił do Bayernu) i najważniejszy „stranieri” w historii ligi tureckiej Alex de Souza.
W 2005 na kilkanaście miesięcy trafił do Sochaux. Podobnie jak w przypadku Luís Fabiano, Francuzi nie mieli chyba nosa do gracza…
Przełomem w jego karierze był kontrakt z FC São Paulo. Przyszedł pod koniec lata czyli w drugiej połowie sezonu (w Brazylii liga zaczyna się na początku maja i kończy na początku grudnia). Zdobył z Sampą mistrzostwo, a w ciągu kolejnych dwóch sezonów ten wyczyn był powtarzany. Niepowtarzalny był natomiast występ São Paulo w roku 2007, kiedy to agresywną, kapitalną grą w destrukcji odbierali rywalom ochotę do gry.
São Paulo mieli najmniejszą liczbą straconych goli odkąd w 2003 wprowadzono system ligowy na wzór angielskiego. Co ciekawe, grali przez cały sezon praktycznie czterema obrońcami (Miranda, Alex Silva, André Dias i w trakcie sezonu wskoczył Breno).
Do połowy 2009 ten sławny kwartet obrońców się rozjechał po klubach takich jak: Hamburger SV, Bayern i Lazio. Tylko Miranda został bo i tylko Miranda w 2009 roku miał szanse na reprezentacyjne powołania (w sumie zagrał 6. razy w rep. wszystkie mecze w tymże roku).
Na mundial ostatecznie nie pojechał, a ze względów rodzinnych odłożył w 2010 roku transfer do Europy. Już wtedy było widać, że Miranda po prostu swoje zagrał w FCSP i pora ruszyć w świat.
Jak gra?
Przede wszystkim bardzo czysto. W Brazylii napastnicy są pod ochroną sędziów więc obrońca musi odbierać piłkę czysto. W São Paulo przez większość czasu grał pół-lewego stopera bowiem Sampa w latach 2006-10 grała w ustawieniu 3-5-2. Żeby było ciekawiej jest prawonożny. Dobrze gra głową, świetnie potrafi przykleić się do napastnika w trakcie walki o pozycję.
Krótko trzyma piłkę przy nodze i potrafi minąć rywala bez kłopotu. Ma jednak dosyć irytującą (w Hiszpanii pewnie tego mu zabronią, i słusznie) manierę grania długiej prostopadłej do napastnika.
Sam pomysł jest intrygujący, bo Miranda ma naprawdę niezłe i celne podania na 30-40 metrów (piłka kopnięta z „krótkiej nogi” leci niezbyt wysoko a szybko, czyli zagranie jest wykonane wzorcowo), ale grane 4-5 razy w każdym meczu staje się oczywiste chwilami irytujące. Chociaż w Hiszpanii pewnie kilka razy zachwyci takim podaniem, bo będzie to nowinka… aż wszyscy zorientują się o co chodzi.
Sadzę jednak, że u Manzano Miranda będzie rozgrywał krótko z pomocnikami.
Jeśli miałbym go porównać to sądzę, że wyjeżdżając do np. Atlético 2-3 lata temu mógł stać się graczem bardzo podobnym do Perei. Dziś już chyba nie. Jak będzie w 2011? Nie mam pojęcia, ale sądzę, że to dobre wzmocnienie o ile trener będzie chciał dać mu trochę czasu na adaptację. Mirandę bowiem do Brazylii ściągnie każdy klub w lidze i jeśli tylko wyśle sygnał, że coś jest nie tak, prezesi klubów staną na głowie żeby go wyciągnąć z powrotem.
—
Taka recenzja pozwala nam wierzyć, że transfer będzie trafiony. Zwłaszcza, iż Los Rojiblancos nie przelali ani grosza na konto dotychczasowego pracodawcy Mirandy. Autorowi powyższego tekstu serdecznie dziękuję, natomiast naszych użytkowników zapraszam do regularnego odwiedzania blogu: Brasileirao.