Sezon nieubłaganie zbliża się do końca, a przed piłkarzami Atlético pozostało do rozegrania 6 lub 7 spotkań, w zależności od tego, czy uda się dotrzeć do finału Ligi Mistrzów. Patrząc na dokonania ekipy z Madrytu w obecnej temporadzie trzeba jasno powiedzieć, że to kolejny fantastyczny rok pod wodzą Diego Simeone, a jeśli w ostatecznym rozrachunku Atleti sięgnie po jakieś trofeum – będzie to kolejny powód, by trenerowi postawić pomnik.
I właśnie te wspomniane kilka meczów do zamknięcia rozgrywek może być kluczowe dla zawodników, którym z różnych powodów nie wiedzie się w tym sezonie najlepiej i nie mogą czuć się do końca pewni swojego losu. Przeszkadzały im słaba forma, kontuzje lub silna konkurencja ze strony pozostałych piłkarzy. Przyjrzyjmy się więc tym, których przyszłość rozstrzygnie się w najbliższych kolejkach.
Fernando Torres
Podczas zimowego okienka transferowego wiele mówiło się o tym, że El Niño ma na swoim stole kilka ofert z różnych kierunków świata, m.in. z Chin i USA. Torres prezentował się wówczas bardzo słabo, a o jego nieskuteczności można było napisać powieść, której fabuła zaczynałaby się jeszcze w Londynie. Wydawało się, że mimo wielkiego szacunku jakim wciąż cieszy się on na Vicente Calderon, będą to jego ostatnie miesiące nad Manzanares. Sugerowały to nawet ostrożne wypowiedzi Diego Simeone, a także brak wyraźnego stanowiska zajętego przez klub, który nie zdecydował się zaoferować swojej legendzie opcji podpisania kontraktu.
Jednak od tego momentu oglądamy zupełnie innego napastnika. Torres postanowił wziąć się do ciężkiej pracy i jeszcze raz spróbować udowodnić sobie i światu, że nie było przypadkiem wymienianie go swego czasu w gronie najlepszych w Europie. Ta sztuka udała mu się znakomicie – od meczu z Eibarem (6 lutego) zdobył 7 bramek w La Liga oraz jedną w Lidze Mistrzów, sprawiając tym samym, że Luciano Vietto na dłużej przykleił się do ławki rezerwowych.
Patrząc z tej perspektywy, wydaje się, że jeśli utrzyma on obecną formę, kwestią czasu będzie propozycja umowy, przedłużającej pobyt najmłodszego kapitana w historii klubu na Vicente Calderón.
Statystyki z sezonu: 37 spotkań / 1937 minut / 10 bramek / 3 asysty / minut na 1 bramkę: 194 /
Luciano Vietto
Przychodząc do Atletico miał za sobą znakomity debiutancki sezon w Villarrealu, w którym dał się poznać jako błyskotliwy napastnik, wchodzący bez kompleksów przez drzwi do europejskiego futbolu. Dodatkowo znajomość z Simeone z czasów, gdy trenował on zespół argentyńskiego Racingu, miała być dobrą pozycją wyjściową do walki o skład w czerwono-białych barwach.
Młody Argentyńczyk rzeczywiście miał sporo okazji do prezentacji własnych umiejętności, niestety wynikało to głównie ze słabości jego konkurentów. Trudno inaczej wytłumaczyć to, że tak często pojawiał się na murawie, gdyż statystyki w żadnym stopniu go nie broniły. Nawet debiutancka bramka, zdobyta w prestiżowym pojedynku z rywalem zza miedzy nie mogła tego zmienić, a jeśli dobrze przyjrzeć się tamtej sytuacji – Vietto był bliski przestrzelenia pustej bramki. Stres w jego poczynaniach był aż nadto widoczny. Miewał oczywiście przebłyski, jak np. w meczu Ligi Mistrzów przeciwko Benfice, gdy zanotował bramkę i asystę przy golu Saúla, jednak to zdecydowanie za mało jak na piłkarza, który kosztował Materace 20 mln €.
Cholo podkreślał jakiś czas temu w wywiadzie, że Luciano może i nie strzela bramek, ale „daje drużynie lepsze zgranie w ataku”. Choć można przyznać w tej kwestii rację trenerowi, była to raczej próba obrony zawodnika niż faktyczne docenienie jego pracy na boisku, gdyż od kilku spotkań regularnie przesiaduje on na ławce rezerwowych. Sytuacja Vietto staje się coraz gorsza i niewykluczone, że jeśli nie nastąpi jakiś niespodziewany wybuch formy, młodzian może udać się na wypożyczenie lub nawet zostać sprzedany. Zainteresowanie jego usługami wyrażał już Inter Mediolan.
Statystyki z sezonu: 27 spotkań / 1370 minut / 3 gole / 5 asyst / minut na 1 bramkę: 457 /
Tiago
Zaczynał podobnie jak w poprzednich sezonach, będąc kluczowym zawodnikiem zespołu. Jednak poważna kontuzja odniesiona w listopadowym spotkaniu przeciwko Espanyolowi spowodowała, że pozostanie doświadczonego Portugalczyka w Madrycie nie jest do końca pewne. Zwłaszcza, że jego absencję znakomicie wykorzystał Saúl Niguez, a w dodatku na jego pozycję zostało zakupionych dwóch piłkarzy – Augusto Fernández i Matías Kranevitter.
Głównym problemem może być tutaj forma Tiago. Nie wiadomo czy ciało 35-letniego pomocnika dojdzie do takiej sprawności, jaką prezentował przed kontuzją i czy będzie jeszcze przydatny drużynie. Grający dla Rojiblancos (prawie) nieprzerwanie od ponad 6 lat piłkarz wrócił ostatnio do normalnych treningów, co może być dla niego dobrym prognostykiem na końcówkę kampanii.
A co w przypadku, jeśli nie uda się zregenerować w dostatecznym stopniu? Kontrakt weterana kończy się 30 czerwca i bardzo prawdopodobne, że będzie to również koniec jego niezwykle bogatej kariery.
Statystyki z sezonu: 18 spotkań / 1431 minut / 1 gol / 2 asysty / przechwyty na mecz: 2.4 / odbiory na mecz: 2.3 / podania kluczowe na mecz: 0.5/
Óliver Torres
Po odejściu Ardy Turana kreowany był na jego naturalnego następcę. Wracał wówczas z wypożyczenia z FC Porto, gdzie zaprezentował się znakomicie i okrzyknięto go jednym z największych odkryć sezonu w Portugalii. Simeone obdarzył go sporym kredytem zaufania i bez wahania wrzucił do pierwszego składu. Młody rozgrywający nie poradził sobie jednak z powierzonym zadaniem, a głównym problemem był brak konkretów, czyli liczb. Nie najlepiej radził sobie również pod względem fizycznym, nawet mimo solidnego nabrania masy mięśniowej w okresie wypożyczenia.
Z czasem Simeone coraz rzadziej wystawiał wychowanka, częściej korzystając z umiejętności bardziej przebojowego Carrasco, który był w tym czasie na fali wznoszącej. W pewnym momencie, a dokładnie po meczu z Rayo Vallecano w 17 kolejce, Óliver tak rozczarował swoją grą Cholo, że ten postanowił odsyłać go na trybuny aż 4 ligowe mecze z rzędu. Hiszpan musiał zadowolić się grą w Copa del Rey.
W późniejszym okresie Torres dostawał częste szanse, ale wchodząc na ostatnie minuty z ławki. W międzyczasie przyplątała się kontuzja i dłuższy rozbrat z piłką, wrócił dopiero na spotkanie z Granadą, gdzie tak jak zwykle wniósł trochę ożywienia do gry. O tym, że wychowanek Rojiblancos jest ponadprzeciętnym talentem nie trzeba nikogo przekonywać, jednak teraz nastąpi ostateczna weryfikacja jego przydatności dla zespołu. Óliver ma sporą szansę – w słabszej dyspozycji znalazł się wcześniejszy beneficjent jego gorszej formy, czyli Yannick Carrasco. Idealna okazja, by pokazać, że może być ważnym elementem taktycznej układanki, a nie kolejnym trybikiem maszyny.
Statystyki z sezonu: 32 spotkania / 1282 minuty / 1 gol / 3 asysty / dryblingi na mecz: 0.6 / podania kluczowe na mecz: 0.8 /
Thomas Partey
Po powrocie z udanego wypożyczenia do Almerii bardzo długo czekał na jakąkolwiek szansę, najczęściej oglądając poczynania kolegów z wysokości trybun. Doczekał się jednak swoich 5 minut i z marszu je wykorzystał. Pierwszy raz pojawił się na placu gry w meczu, w którym fatalnej w skutkach kontuzji nabawił się Tiago i można było zauważyć, że młodemu Ghańczykowi nie brakuje ochoty do zaprezentowania umiejętności. Wchodząc w końcówkach kolejnych spotkań zawsze wprowadzał ożywienie w ofensywie, aż w pojedynku z Rayo Vallecano wyprowadził akcję, która pozwoliła otworzyć wynik tego bardzo zaciętego starcia. Okazał się również decydujący zdobywając bramkę na wagę 3 punktów w następnej kolejce przeciwko Levante.
Wraz z Ángelem Correą stanowili duet super rezerwowych, na których w ciemno mógł stawiać Simeone, gdy gra nie układała się po myśli Colchoneros. Jednak to, co zdawało egzamin gdy czarnoskóry pomocnik pojawiał się z ławki, nie do końca sprawdzało się, gdy wychodził on w podstawowym składzie. Jego kariera w klubie nieco przystopowała, na dodatek w lutym również jemu przytrafiła się kontuzja i obecnie nie do końca wiadomo, co zrobi z nim Simeone po zakończeniu sezony. Wczoraj, ku zaskoczeniu wszystkich, postawił na Thomasa w trudnym meczu na San Mamés od pierwszych minut. Jak się spisał? W szkolnej skali ocen można wystawić mu 3. Na pewno nie zawiódł i pokazał, że przy natłoku meczów może być solidną alternatywą dla podstawowych graczy.
Statystyki z sezonu: 18 spotkań / 725 minut / 3 gole / 1 asysta / podania kluczowe na mecz: 0.4 / dryblingi na mecz: 0.6 /
Matías Kranevitter
Jego transfer to wyraz myślenia o przyszłości zespołu, gdy drużynę opuszczą doświadczeni środkowi pomocnicy. Argentyńczyk uznawany w swoim kraju za spory talent często porównywany jest do Javiera Mascherano. W klubie pojawił się pod koniec grudnia i po miesiącu adaptacji do treningów i zapoznaniu się z resztą zawodników, Simeone powoli dawał mu grać. Trudno jednak ocenić jego występy – nie popełniał błędów, ale nie było też zapowiadanej znakomitej gry w odbiorze i długich przerzutów, momentami znikał z pola widzenia.
W ostatnim tygodniu Atletico zgodziło się wysłać Kranevittera na Igrzyska Olimpijskie, dodatkowo ma on szansę zagrać ze swoją reprezentacją w Copa América. Taki natłok obowiązków reprezentacyjnych może sprawić, że przegapi on sezon przygotowawczy Rojiblancos, a wówczas o skuteczną walkę o miejsce w drużynie może być naprawdę trudno. Korzystnym rozwiązaniem może okazać się wypożyczenie do słabszej drużyny Primera División.
Statystyki z sezonu: 7 spotkań / 445 minut / 0 goli / 0 asyst /
Dla tych zawodników zbliżają się ważne tygodnie w ich karierach. Nie jest tajemnicą, że u Simeone nie gra się za zasługi i łatwiej jest wypaść ze składu za jeden słabszy mecz niż na stałe wejść do jedenastki rozgrywając 3 dobre mecze z rzędu. Cholo docenia jednak ciężką pracę. Komu nie zabraknie motywacji do walki, na pewno nie zostanie przez niego skreślony.