Atletico Madryt nie wgrało żadnego z ostatnich pięciu spotkań. Jak widać czkawka po meczu z FC Barceloną (5-0) nie przeszła i zespół ma wielkie problemy z wygrywaniem, a co za tym idzie: bramkami. Los Colchoneros nie trafili do siatki rywala już od trzech kolejnych meczy i z każdym dniem spływa co raz większa fala krytyki na nowego szkoleniowca madryckiego klubu, Gregorio Manzano.
Klub z Vicente Calderon w tegorocznych rozgrywkach Primera Division zanotował jeden z najgorszych startów w ostatnich sezonach. Po siedmiu meczach czerwono-biali zdobyli jedynie dziewięć punktów i zajmują ósmą lokatę.
Także wczorajszy mecz nie przyniósł chwały Manzano. Ekipa prowadzona przez Hiszpana przegrała we Włoszech z Udinese Calcio (2-0) w pojedynku rozgrywanym w ramach trzeciej kolejki fazy grupowej Ligi Europy. Spotkanie to oglądał z wysokości loży VIP na Stadio Friuli zarząd Atletico w składzie: Miguel Angel Gil Marin (dyrektor generalny), Antonio Alonso (wiceprezes) oraz José Luis Pérez Caminero (dyrektor sportowy).
Najbliższym rywalem popularnych ’Wytwórców Materacy’ już w najbliższą niedziele będzie Real Mallorca. Spotkanie to na pewno będzie ważne dla Manzano, bowiem w sezonach 2002/03 oraz 2006/2010 prowadzi tę drużynę. Podczas swoje kadencji w ekipie z archipelagu Balearów zdobył on Puchar Hiszpanii oraz wywalczył dwa lata temu 5. miejsce w rozgrywkach ligowych. Jednak też jest inny powód dla, którego ten mecz będzie wyjątkowy dla obecnego trenera Atleti. Kolejna porażka, czy też remis postawiłby Go w trudnej sytuacji, natomiast zwycięstwo przywróciłoby wiarę w umiejętności 55-letniego szkoleniowca.