Piłkarz Newell’s Old Boys, Maxi Rodríguez, udzielił wywiadu hiszpańskiej Marce. Argentyńczyk w latach 2005-2010 reprezentował barwy Atlético i z tego względu niemała część dotyczyła drużyny Colchoneros. 35-latek podzielił się swoimi wspomnieniami, ocenił obecną drużynę oraz w ciepłych słowach wypowiedział się o trenerze Diego Simeone. Poniżej przytaczamy fragmenty rozmowy, w których poruszono temat ekipy z Madrytu.
Grałeś w Atlético. Jak wspominasz ten czas i czym różni się obecna drużyna od tej, której Ty byłeś członkiem?
– Kiedy przychodziłem, byłem dość doświadczonym graczem w najlepszym okresie swojej kariery. Otrzymałem nawet opaskę kapitańską. W piłce wiele rzeczy decyduje o sukcesie, ale jest coś naprawdę ważnego, mentalność. Prawdą jest, że mieliśmy dobry zespół jednak nie potrafiliśmy zająć w lidze miejsca wyższego niż 4. Wraz z nadejściem Cholo drużyna stała się bardziej konkurencyjna i dołączyła do najlepszych. Mają inną mentalność i odpowiednich graczy. My nie potrafiliśmy dotrzymać kroku Barcelonie i Realowi.
Jednak czasami nie grają piłki miłej dla oka.
– Diego Simeone jest przekonany o słuszności swojego pomysłu i nie można mu nic zarzucać. Jest wiele czynników, które decydują o sukcesie. Kiedy grasz dobrze i przegrywasz to oczekujesz zwycięstwa. Wynik jest najważniejszy, dopiero potem można się skupić na poprawie gry.
Spodziewałeś się aż tak dużej odmiany oblicza Rojiblancos?
– Wiedziałem, że w zespole tkwi ogromny potencjał, a do tego przyszedł trener, który nie idzie na kompromisy. Simeone jest liderem i zwycięzcą.
Zastanawiałeś się jak to byłoby być trenowanym przez Diego Simeone?
– W Atlético najpierw prowadził mnie Bianchi, ale bardzo krótko. Po nim przyszedł Aguirre, który wprowadził stabilizację i sprawił, że drużyna była silniejsza. Jednak kiedy myślę jakiego trenera chciałbym mieć to byłby to Simeone, szczególnie jeśli chodzi o jego temperament.
Jakie były okoliczności odejścia z Madrytu na zasadzie wolnego transferu?
– Miguel Ángel Gil zaproponował mi nowy dwuletni kontrakt. Udałem się do Argentyny, aby spędzić święta Bożego Narodzenia. W telefonie miałem nieodebrane połączenie od Rafy Beníteza. Trudno odmówić takiemu klubowi jak Liverpool, poza tym zawsze chciałem grać w Premiership. Było to osobiste wyzwanie, aby zobaczyć czy mógłbym odnieść sukces na Wyspach.