Były już szkoleniowiec Atletico Madryt, Gregorio Manzano udzielił wywiadu dla radia Cadena SER, gdzie przeanalizował swoje pożegnanie z klubem. Andaluzyjski szkoleniowiec nie ukrywa rozgoryczenia związanego ze zwolnieniem. „Skłamałbym, gdybym powiedział, że to nie boli. Relacje zawodowe nie są oddzielone od osobistych. Zabolało pożegnanie, Miguel Ángel Gil nie rozmawiał ze mną” – przyznaje Manzano.
El Goyo stwierdził, iż ostatni raz rozmawiał z głównym udziałowcem madryckiego klubu dzień przed spotkaniem z Realem Betis. „Życzył nam powodzenia, i nic więcej”. Manzano nie spodobały się okoliczności, w jakich został zdymisjonowany. O pożegnaniu się z rolą szkoleniowca Atletico Madryt dowiedział się z mediów.
Sytuację piłkarzy ocenił w sposób następujący: „należy zwrócić uwagę na Atletico Madryt. Zawodnicy nie zawsze mogą pożegnać stan strachu i niepokoju płynącego z trybun”. Manzano odniósł się także do konfliktu z Jose Reyesem. „Nie miałem z nim problemów. Życzę mu jak najlepiej w Sevilli. On nie grał na swoim poziomie i wiedział, że nie jest to jego najlepszy okres. Przeprosił mnie za sytuację na San Mames”.
W odniesieniu do spekulacji z letniego mercado, czy priorytetem transferowym był Rossi, Negredo czy Osvaldo, Manzano odpowiedział: „tylko transfer Falcao. To była pierwsza opcja, ale pomyślałem, że niemożliwym jest osiągnięcie porozumienia z FC Porto”.