Na sam koniec ubiegłorocznego letniego okienka transferowego okazało się, że z Vicente Calderón żegna się Raúl García. Po wielu latach spędzonych nad Manzanares; po wywalczeniu wielu trofeów; po zaskarbieniu sobie miłości wszystkich kibiców Hiszpan zdecydował, że czas na nowe wyzwanie jakim była oferta Athleticu Bilbao.
Pożegnanie z Rojiblancos było niezwykle trudne i wzruszające, a kibice cały czas pamiętają o jednym z bohaterów sezonu 2013-14. Sam zawodnik również nie zapomina o swojej byłej ekipie i na łamach Eurosportu opublikował następujący list otwarty:
„Atlético było i jest czymś niezwykle ważnym w moim życiu. Spędziłem w tym zespole wiele lat i nauczyłem się całej masy rzeczy jako piłkarz i jako człowiek. Prawdopodobnie był to jeden z najważniejszych etapów w moim życiu. Obecnie jestem w Athleticu i jest to dla mnie równie istotny okres, z którego jestem dumny.
Podczas finału Ligi Mistrzów będę jak każdy związany z Atlético. Wszystko mówiło mi, że muszę jechać i przeżyć ten mecz najbliżej jak to możliwe, dlatego jadę do Mediolanu z moją żoną i wspólnie będziemy kibicować z trybun. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym przegapił ten finał. Dam z siebie wszystko, zedrę gardło jak będzie trzeba. Będę się denerwował, ale jednocześnie jestem przekonany, że wszystko pójdzie dobrze i ten zespół po prostu wygra i wszyscy będą szczęśliwi.
To normalne, że gdy dajesz z siebie wszystko, drużynie idzie bardzo dobrze. Tak naprawdę to jedyny sekret stojący za sukcesami tego klubu. Czeka go wielki finał i tytuł jest na wyciągnięcie ręki. Dojść dwukrotnie do finału Ligi Mistrzów na przestrzeni trzech lat jest czymś niesamowitym. Nie zdarza się to, jeśli nie jest się jednym z najlepszych.
Porażka w Lizbonie wzmocniła ten zespół. Te małe bitwy są tym, co pozwala się rozwijać. Wszyscy wyciągnęli wnioski z tamtego pojedynku i, jak powiedział Buffon, wierzę w siłę żądzy rewanżu w sporcie, zwłaszcza po tym, co stało się dwa lata temu.
Odejście z Atlético było jednym z najcięższych momentów w moim życiu. Czułem wsparcie i obecność tak wielu ludzi – kolegów z drużyny, pracowników klubu, kibiców – co sprawiło, że dzień pożegnania był bardzo trudny. Doskonale pamiętam gest ze strony kolegów, którzy podczas meczu z Sevillą dedykowali mi swoje gole, unosząc w górę osiem palców. Emocje we mnie były wówczas olbrzymie. Czułem się zmieszany, bo z jednej strony było mi przykro, że odchodzę, ale z drugiej strony cieszyłem się z szansy jaką było podpisanie kontraktu z Athletikiem, gdzie jestem teraz fantastycznie traktowany.
Ciężko jest wspomnieć tylko o jakiejś jednej osobie, bo moje najlepsze wspomnienia związane z Atlético tyczą się tak naprawdę wszystkich. Dzieliłem pokój z Gabim, z którym spędzałem wiele godzin na rozmowach na różne tematy, zwłaszcza gdy obaj byliśmy kapitanami. Co mogę powiedzieć o Koke, który był ze mną odkąd był jeszcze dzieckiem (choć i ja byłem wówczas zaledwie wyrośniętym dzieciakiem)? Od początku czułem, że będzie kiedyś ważną częścią tego zespołu. Ma znakomitą osobowość i jakość piłkarską, które razem składają się na to, że odnosi sukces. Na szczęście miałem co do niego rację. Teraz jest świetnym kapitanem. Znakomicie pamiętam i wspominam Juanfrana, Godína, Filipe, Tiago, z którymi łączyło nas wiele wspólnych rzeczy. Nie zapomnę również Fernando Torresa, który jest kimś wyjątkowym. Tak samo Correa, którego młodość i ogromna chęć do nauki przypomina mi mnie z wczesnych lat mojej kariery.
Simeone to bardzo inteligentna osoba, potrafiąca rozdzielać kwestie piłkarskie od osobistych, pomagając jednocześnie rozwijać się w obu tych aspektach. Dla mnie był niezwykle istotną postacią, tak jak cały sztab szkoleniowy.
Wierzę w jego filozofię „partido a partido”. Tak naprawdę od wczesnych lat mojego życia wyznawałem podobne zasady. Pochodzę z ciężko pracującej rodziny i od dziecka wiedziałem, że ciężka praca, wysiłek i wiara pomagają osiągać to, czego chcesz.
Kibice, piłkarze, trenerzy i włodarze, jesteście wszyscy w moim sercu. Mam nadzieję, że w sobotę będziemy mogli wspólnie świętować.
Ściskam,
Raúl García.”