Czy ktoś jest w stanie zatrzymać Atlético Madryt? Wczoraj wieczorem z pewnością bardzo chcieli tego dokonać piłkarze FC Porto, którzy mieli nóż na gardle i musieli wygrać. Okazało się to jednak być czymś niewykonalnym, nawet jeśli w składzie Rojiblancos zabrakło kilku podstawowych zawodników. Po raz kolejny zadziałała magia Vicente Calderón, po raz kolejny mnóstwo pracy wykonał Raúl García, po raz kolejny do siatki rywali trafił niezawodny Diego Costa. Być może Portugalczykom zabrakło nieco szczęścia, jednak zwycięstwo gospodarzy było dla nich idealnym zwieńczeniem fazy grupowej. Podopieczni Diego Simeone wywalczyli szesnaście na osiemnaście możliwych punktów i w ogólnym rozrachunku ustępują jedynie Realowi. Królewscy są lepsi dokładnie o trzy gole.
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że goście utrzymywali się przy piłce o wiele dłużej i stworzyli sobie relatywnie więcej okazji na zdobycie bramki. Już w 7. minucie wynik meczu mógł otworzyć Jackson Martínez, ale piłka po jego strzale uderzyła w poprzeczkę. Nieco później padł pierwszy gol dla Atlético Madryt. Z lewej strony boiska aut wyrzucał Emiliano Insúa. Argentyńczyk posłał futbolówkę w kierunku stojącego z boku pola karnego Raúla Garcíi, a ten przyjął ją na klatkę piersiową, odwrócił się i z ostrego kąta posłał ją do siatki, zapisując na swoim koncie bardzo efektowne trafienie.
FC Porto znalazło się pod ścianą i zaczęło coraz odważniej atakować. W 27. minucie wydawało się, że w końcu uda im się doprowadzić do wyrównania. W obrębie szesnastki Daniel Aranzubia sfaulował Jacksona Martíneza, więc sędzia wskazał na jedenasty metr, każąc dodatkowo bramkarza Rojiblancos żółtym kartonikiem. Były gracz Deportivo odkupił jednak swoje winy, broniąc strzał Josué. Dziesięć minut później Los Colchoneros zdobyli kolejną bramkę. Fantastycznym podaniem do Diego Costy popisał się Óliver Torres. El Lagarto opanował piłkę zagraną przez młodszego kolegę, minął bramkarza i bez problemu strzelił gola.
Gospodarze skupiali się od tego momentu na kontrataku, podczas gdy frustracja Smoków przekładała się na kolejne upomnienia. W przerwie David Villa zmienił Diego Costę. Po wznowieniu gry sytuacja na boisku się nie zmieniła – goście próbowali atakować, jednak odbijali się od szczelnego muru, jakim była wczoraj defensywa Atlético Madryt. Na specjalne wyróżnienie zasługuje Raúl García, który bardzo często się cofał i ciężko pracował w obronie.
Portugalczycy ambitnie starali się przynajmniej o honorowego gola, jednak albo brakowało im szczęścia, albo dokładności. Najdogodniejszą okazję zmarnował wprowadzony Licá, który strzelił w słupek. Los Colchoneros natomiast po raz kolejny potwierdzili, że potrafią radzić sobie w każdych warunkach i mają sposób na ogranie każdego. Piąte zwycięstwo w fazie grupowej przyszło im stosunkowo łatwo. Teraz można już skupić się na 1/8 finału. Rywal zostanie wylosowany w poniedziałek i będzie nim ktoś spośród tych ekip: Bayer, Galatasaray, Olympiakos, Manchester City, Schalke, Arsenal, Milan.
Bramki:
[1-0] Raúl García 14′
[2-0] Diego Costa 37′
Skład Atlético Madryt: Daniel Aranzubia – Javi Manquillo, Toby Alderweireld, Miranda, Emiliano Insúa – Gabi, Koke, Óliver Torres (Arda Turan 62′), Raúl García – Adrián López (Léo Baptistão 82′), Diego Costa (David Villa 46′)
Skład FC Porto: Helton – Danilo, Eliaquim Mangala, Maicon, Alex Sandro – Steven Defour (Héctor Herrera 78′), Lucho González (Nabil Ghilas 64′), Fernando – Josué (Licá 46′), Silvestre Varela, Jackson Martínez
Żółte kartki: Daniel Aranzubia, Toby Alderweireld, Emiliano Insúa (Atlético Madryt); Josué, Lucho González, Steven Defour, Jackson Martínez, Eliaquim Mangala (FC Porto)