Pierwszy mecz nowego sezonu La Liga za nami. Bo dość emocjonującym spotkaniu Atletico Madryt zremisowało na wyjeździe z Levante. Na Estadio Ciudad de Valencia w barwach Rojiblancos oficjalnie zadebiutowało czterech zawodników: Cata Diaz, Cristian Rodriguez, Oliver Torres i Kader.
Przed meczem największym problemem Diego Simeone było zestawienie formacji obronnej. Argentyńczyk musiał poradzić sobie bez dwóch podstawowych bocznych defensorów – Juanfrana i Filipe. El Cholo postanowił zaskoczyć i ustawił drużynę w nietypowy sposób: trójkę środkowych obrońców wspierali dwaj boczni (mający sporo zadań ofensywnych), w środku pola szansę gry dostali Gabi i Tiago, a ofensywny tercet tworzyli Adrian, Arda Turan i Radamel Falcao. Spotkanie rozpoczęło się jednak w mniej-więcej tak samo fatalny sposób jak podczas poprzedniej wizyty na Estadio Ciudad de Valencia. Już w 5. minucie gospodarze wyszli na prowadzenie. Po rzucie rożnym Atletico na tyle źle wybiło piłkę, że dopadł do niej Nabil El Zhar i strzałem z około 15 metrów wpakował piłkę do siatki. Rojiblancos niemal natychmiast ruszyli do odrabiania strat, jednak o ile bez problemów utrzymywali się przy piłce na połowie Levante, o tyle z konstruowaniem składnych i groźnych akcji były problemy. Stałe fragmenty gry fatalnie wykonywał Gabi i poza rzutem rożnym w 14. minucie, kiedy po dośrodkowaniu Hiszpana nad bramką główkował Tiago, wszystkie jego próby kończyły się na pierwszym obrońcy. W 22. minucie spotkania padł wreszcie gol wyrównujący. Arda Turan otrzymał podanie przed polem karnym, po czym podprowadził piłkę do przodu i mocnym uderzeniem z około 20 metrów pokonał bezradnego w tej sytuacji Munuę. Od tego momentu gospodarze skupiali się przede wszystkim na grze obronnej. Po pół godzinie gry kolejny strzał oddał Tiago, jednak próba Portugalczyka była zbyt lekka i do tego leciała wprost w bramkarza Levante. Gdy wydawało się, że Atletico kontroluje grę i kwestią czasu jest zdobycie bramki, podopieczni Juana Ignacio Martineza skonstruowali bardzo groźną akcję, po której w 36. minucie Pedro Lopez popisał się atomowym uderzeniem z jakichś 35-40 metrów i na nasze szczęście piłka obiła jedynie poprzeczkę. Do końca pierwszej połowy żadna z drużyn nie stworzyła już sobie żadnej klarownej sytuacji, a przez ostatnie 5 minut gracze skupiali się głównie na grze z kontry.
Drugie 45 minut lepiej zaczęło Levante, które wydawało się przejawiać chęci do ponownego wyjścia na prowadzenie. Ich zapał jednak szybko został ostudzony i to Atletico znów dominowało na boisku. W 50. minucie swój trzeci strzał w tym spotkaniu oddał Tiago i była to trzecia bardzo nieudana próba. Rojiblancos szli jednak za ciosem, jednak w grze podopiecznym Simeone wyraźnie czegoś brakowało. W 54. minucie żółtą kartkę za faul na Adriane otrzymał Sergio Ballesteros. Do piłki ustawionej tuż przy linii pola karnego podszedł Cristian Rodriguez, ale jego dośrodkowanie było bardzo słabe. Pięć minut później swoimi umiejętnościami aktorskimi popisał się Arda Turan. Turecki piłkarz walczył o piłkę z Munuą, po czym padł na murawę. Powtórki pokazały jednak, że zawodnik Atletico próbował nabrać sędziego. W 64. minucie na boisku zameldował się Oliver Torres, dla którego wejście za próbującego i walczącego, ale mało widocznego Adriana Lopeza oznaczało oficjalny debiut w pierwszej drużynie Rojiblancos. Na dwadzieścia minut przed końcem za przerwanie akcji Levante ręką żółtą kartkę otrzymał Cata Diaz. Piłkarze gospodarzy próbowali wpłynąć na decyzję arbitra tak, aby ukarał on byłego gracza Getafe czerwonym kartonikiem. Chwilę później pierwszy strzał w tym meczu oddał Radamel Falcao. Niestety, El Tigre główkował nad bramką. W 75. minucie na murawie zameldował się kolejny debiutant – Kader. Młody zawodnik zmienił Silvio, który pewnie będzie chciał jak najszybciej zapomnieć o dzisiejszym spotkaniu z uwagi na swoją fatalną grę w ofensywie. Portugalczyka jeszcze bardziej dobić może fakt, że jego zmiennik w ciągu piętnastu minut zdołał zaprezentować się naprawdę bardzo dobrze. Zaledwie moment po swoim wejściu Kader nieźle dograł piłkę w pole karne, jednak tam z futbolówką minął się Falcao. Na pięć minut przed upływem regulaminowych 90 minut okazję do zdobycia gola dla Levante stworzył… Oliver. Młodziutki pomocnik źle próbował podać do jednego z partnerów, przez co piłkę na 35. metrze przejął Juanlu. Na szczęście dla Rojiblancos pomocnik gospodarzy uderzył bardzo niecelnie. W 87. minucie z rzutu wolnego strzelał Kader, ale w bramce dobrze spisał się Munua, który wypiąstkował piłkę poza pole karne. W doliczonym czasie gry Atletico nadal napierało, jednak nasi piłkarze nie byli w stanie wykorzystać żadnego stałego fragmentu gry odgwizdanego w trakcie ostatnich 180 sekund.
Za dzisiejszy mecz brawa należą się przede wszystkim Kaderowi i Ardzie Turanowi. Słabo zaprezentował się Silvio, źle stałe fragmenty gry wykonywał Gabi, a Cristianowi Rodriguezowi sił starczyło tylko na pierwsze 45 minut. Obrońcy Levante bardzo dobrze wywiązali się z krycia Radamela Falcao, a Adrian nie był w stanie dobrze wesprzeć swojego kolegę z ataku. Kilka razy o szybsze bicie serca fanów swoimi interwencjami przyprawił Diego Godin, podczas gdy Miranda wydawał się być dość pewnym punktem defensywy. Bezbarwny występ Tiago i poprawny ze strony Caty Diaza. Niewiele pracy miał Thibaut Courtois, bowiem piłkarze Levante niemal w ogóle nie zatrudniali bramkarza Los Colchoneros.
Skład Atletico: Courtois – Silvio (Kader 75′), Miranda, Cata Diaz, Diego Godin, Cristian Rodriguez – Gabi (Raul Garcia 83′), Tiago, Adrian (Oliver Torres 64′), Arda Turan – Falcao.
Bramki:
1:0 – Nabil Al Zhar 5′
1:1 – Arda Turan 22′
Następny mecz już za tydzień. W poniedziałek, 27. sierpnia na Vicente Calderon Rojiblancos gościć będą Athletic Bilbao. Będzie to ostatni sprawdzian przed spotkaniem o Superpuchar Europy z Chelsea. Początek o 22:00.