Po wyrównanym meczu piłkarze Atlético odprawili przyjezdnych z Bilbao z kwitkiem, choć niewiele wskazywało na taki obrót rzeczy jeszcze w 45. minucie. Tuż przed upływem pół godziny gry na prowadzenie wyszli dzięki trafieniu Laporte goście, jednak parę sekund przed przerwą wyrównanie zdołał dać Atleti Saúl, a gola na wagę zwycięstwa strzelił w 67. minucie Griezmann. Sobotni remis Barcelony z Deportivo oznacza, że Rojiblancos zupełnie zniwelowali stratę punktową do liderujących w tabeli Katalończyków.
Zgodnie z przewidywaniami od pierwszej minuty w miejsce mocno zawodzącego ostatnio Fernando Torresa pojawił się na placu gry Luciano Vietto, choć koniec końców Argentyńczyk niewiele swoim występem zrobił, by przekonać Cholo o słuszności takiej decyzji. Na mecz zdążył się również wykurować Giménez, który odczuwał ostatnimi dniami drobny dyskomfort fizyczny. Ernesto Valverde przeprowadził natomiast aż 10 zmian w stosunku do składu, który zremisował z AZ Alkmaar 2-2 trzy dni wcześniej – jedynym, który zachował swoje miejsce w „jedenastce” okazał się Eneko Bóveda.
Już w drugiej minucie strzał zza pola karnego oddał Carrasco, ale ten okazał się bardzo niecelny i poszybował wysoko ponad bramką Iraizoza. 10 minut później po drugiej stronie boiska dobrą szansę na wyrównanie miał Aduriz, jednak jego uderzenie głową skierowane w środek bramki nie sprawiło Oblakowi najmniejszych kłopotów.
W 16. minucie po przechwyceniu piłki na własnej połowie Godín pognał z nią w kierunku bramki gości dając się ostatecznie sfaulować na wysokości mniej więcej 35. metra. Dośrodkowanie Gabiego po głowie Iturraspe powędrowało za linię końcową boiska, a do wykonania rzutu rożnego podszedł Koke. Zagrożenie podopieczni Valverde początkowo zażegnali, ale już chwilę później futbolówkę do siatki wpakował Vietto. Arbiter słusznie odgwizdał w tym momencie pozycję spaloną nie uznając bramki.
Pięć minut przed upływem drugiego kwadransa gry po świetnym długim podaniu Aymerica Laporte w dobrej sytuacji znalazł się Aduriz, który sprytnym lobem zdecydował się przerzucić piłkę nad wysuniętym z linii bramkowej Oblakiem, Słoweniec czubkami palców zdołał jednak sparować ją na „korner”, do którego wykonania podszedł środkowy pomocnik przyjezdnych, Beñat.
Futbolówka po dobrym dośrodkowaniu Hiszpana zmieniła delikatnie po niefortunnej interwencji Griezmanna tor lotu, po czym spadła wprost pod nogi Laporte, a ten instynktownie dobił ją z najbliższej odległości. Oblak wpuścił tym samym pierwszą ligową bramkę od niemal półtora miesiąca, a Rojiblancos znaleźli się w nietypowej dla siebie w tym sezonie sytuacji – musieli gonić wynik.
Niewiele wskazywało na to, że rezultat ulegnie do przerwy zmianie, ponieważ piłkarze obu drużyn niespecjalnie kwapili się, by testować umiejętności bramkarza rywali. Trzy minuty przed końcem pierwszej połowy strzałem z bezpośredniego rzutu wolnego zaskoczyć byłego golkipera Benfiki próbował z około 25 metrów wspomniany już Beñat, ale dobrze ustawiony Słoweniec – choć z lekkimi problemami – złapał ostatecznie piłkę.
Kilka sekund przed końcem doliczonej do pierwszej odsłony minuty gry, oportunistycznym wolejem zza „szesnastki” popisał się Carrasco i chociaż uderzenie to było celne, to dzięki dobremu refleksowi Iraizoz wybił futbolówkę na rzut rożny. Coraz lepiej bijący je ostatnio Koke doskonałą wrzutką obsłużył najwyżej wyskakującego do piłki Saúla, który skierował ją głową do siatki dając Atleti gola „do szatni”. Młody Hiszpan zastępujący w środku pola Tiago w pełni wykorzystuje daną mu szansę – było to już trzecie jego trafienie w czterech ostatnich pojedynkach.
Już półtora minuty po zamianie stron z prowadzenia znów mogliby się cieszyć goście po tym, jak dośrodkowanie de Marcosa po ziemi prawie na bramkę samobójczą zamienił interweniujący wślizgiem Godín. Sto paręnaście sekund później doszło do bardzo podobnej sytuacji – Bóveda posłał piłkę na dalszy słupek, przy którym na dobitkę do bramki gospodarzy czekali już Aduriz, Williams i Raúl García, Oblak zdołał jednak dzięki szybkiej reakcji przeciąć podanie i zażegnać niebezpieczeństwo.
Widoczna była zmiana podejścia Basków do spotkania – to Athletic bliżej był zdobycia trzeciej tego wieczoru bramki. W 52. minucie mogło ono przynieść efekt, gdy po prostopadłym podaniu Beñata w dobrej sytuacji strzeleckiej znalazł się sprawiający urugwajskim stoperom Rojiblancos sporo kłopotów Aduriz. 34-letni snajper próbował zmylić Oblaka strzałem po ziemi, ale Słoweniec nie pierwszy i nie ostatni raz tego wieczoru wyczuł intencje napastnika rzucając się przed piłkę i blokując uderzenie.
W 59. minucie w miejsce Iturraspe na placu gry pojawił się Mikel Rico i jak się kilka minut później okazało, była to w wykonaniu trenera Valverde kluczowa zmiana. Hiszpan zamiast z gąszczu nóg wybić sprzed własnego pola karnego piłkę – dał się tuż przed „szesnastką” z niej ograbić, dzięki czemu Correa zdołał wyłożyć futbolówkę Griezmannowi, a Francuz potężnym strzałem lewą nogą nie dał szans bezradnemu bramkarzowi przyjezdnych.
Po zdobyciu bramki na 2-1 gospodarze oddali inicjatywę piłkarzom z Bilbao, co z pewnością odpowiadało Diego Simeone. Przyjezdni znacznie groźniej wyglądali bowiem grając z kontrataku, a męczyli z piłką u nogi nie potrafiąc przełożyć posiadania na okazje strzeleckie. 12 minut przed końcem regulaminowego czasu gry arbiter główny podyktował na korzyść gości rzut wolny, a futbolówka posłana w pole karne przez Beñata wybita została przez Giméneza na rzut rożny. Sędzia Juan Martínez Munuera nie dopatrzył się w międzyczasie wyraźnego faulu Raúla Garcíi na młodym Urugwajczyku i zdecydował o przyznaniu podopiecznym Valverde „kornera”, lecz zgodnie z duchem gry wykonanie go zawodnikom Athleticu nie przyniosło żadnego efektu.
Kilkadziesiąt sekund później podwyższyć wynik mógł Koke, ale nie potrafił odpowiednio dostosować swojej pozycji i strzał głową w jego wykonaniu pofrunął ostatecznie daleko obok bramki. Przez następne 15 minut futbolówka rzadko kiedy opuszczała w ogóle połowę Atlético, gospodarzom udało się ostatecznie po bardzo wyrównanym meczu pełnym walki i zaangażowania „dowieźć” korzystny rezultat do końca i zatrzymać komplet punktów na Estadio Vicente Calderón.
Choć zwycięstwa nad Lwami oczekiwała większość kibiców Atleti, niewielu spodziewało się, że zostanie ono wydarte gościom takim wysiłkiem. Nie można jednak zapominać, że ekipa Valverde jest być może jedyną w Hiszpanii drużyną, która z los Rojiblancos jest w stanie konkurować w kwestiach fizyczności i intensywności. Na dodatek aż dziewięciu piłkarzy gości, którzy rozpoczęli niedzielny mecz w wyjściowym składzie w ogóle nie brało udziału w czwartkowych zmaganiach w ramach Europa League, podczas gdy Diego Simeone względem bardzo wycieńczającej wtorkowej potyczki z Benficą przeprowadził zaledwie jedną zmianę.
Na szczęście dla gospodarzy większość podstawowych piłkarzy otrzyma chwilę wytchnienia – najbliższe spotkanie w czwartek przeciwko Reus powinno być okazją do zaprezentowania swoich umiejętności dla mniej eksploatowanych zawodników. Z drugiej strony – pomimo korzystnego rezultatu w pierwszym meczu – podopieczni argentyńskiego szkoleniowca nie mogą pozwolić sobie na zlekceważenie rywala, szczególnie mając na uwadze zeszłoroczny remis na Vicente Calderón z trzecioligowcem z L’Hospitalet.
Bramki:
[0-1] Aymeric Laporte 27′
[1-1] Saúl Ñíguez (asysta: Koke) 45+2′
[2-1] Antoine Griezmann (asysta: Ángel Correa) 67′
Skład Atlético (4-3-3): Jan Oblak – Juanfran, José Giménez, Diego Godín, Filipe Luis – Gabi, Saúl Ñíguez, Koke – Antoine Griezmann (Stefan Savić 88′), Luciano Vietto (Fernando Torres 61′), Yannick Carrasco (Ángel Correa 58′)
Niewykorzystani zmiennicy: Miguel Ángel Moyá, Jesús Gámez, Thomas, Óliver Torres
Skład Athleticu (4-2-3-1): Gorka Iraizoz – Eneko Bóveda (Markel Susaeta 71′), Xabier Etxeita, Aymeric Laporte, Mikel Balenziaga – Ander Iturraspe (Mikel Rico 59′), Beñat – Óscar de Marcos, Raúl García, Iñaki Williams (Kike Sola 86′) – Aritz Aduriz
Niewykorzystani zmiennicy: Iago Herrerín, Carlos Gurpegi, Javier Eraso, Borja Viguera
Żółte kartki: Gabi (Atlético); Aduriz (Athletic)
Frekwencja: 50 137 widzów
Oficjalny skrót meczu i inne materiały wideo dostępne są pod tym linkiem.