Wtorkowy mecz z Olympiakosem miał być trudny, jednak wielu nie dopuszczało do siebie myśli, że podopieczni Diego Simeone mogą polec. Kibice wierzyli bowiem, że Rojiblancos – natchnieni derbowym zwycięstwem nad Realem – pójdą za ciosem i niczym Aleksander Wielki podbiją Grecję. Stało się jednak inaczej. Mistrzowie Hiszpanii doznali niespodziewanej porażki, o której zadecydowały fatalne błędy w obronie. I choć spora część fanów twierdzi, że ogólnie Los Colchoneros nie zagrali złego spotkania, to innego zdania jest Diego Simeone.
Jak stwierdził Cholo, jego zespół stworzył sobie sporo okazji zarówno w pierwszej, jak i w drugiej połowie, jednak nie ma to żadnego związku z dobrą grą. Jeśli się bowiem przegrywa, to najczęściej nie zaprezentowało się zadowalającego poziomu. Po części niekorzystny wynik w Pireusie jest efektem przeprowadzonej rotacji. Pierwszego gola zawaliła praktycznie cała defensywa, w tym Jan Oblak. Drugi był „zasługą” Mario Suáreza, który znów potwierdził, że jest daleki od optymalnej formy. Trzeci wynikał przede wszystkim z głupiej straty Cristiana Ansaldiego przy linii bocznej.
Na całe szczęście porażka z Olympiakosem wydaje się być, mimo wszystko, tylko wypadkiem przy pracy. Co prawda skomplikowała ona nieco sytuację Atlético w Lidze Mistrzów (i to już na samym starcie rozgrywek), ale filozofia partido a partido zmusza do nieoglądania się wstecz i patrzenia tylko na to, co ma się bezpośrednio przed sobą. Dlatego też mecz z Celtą na Vicente Calderón będzie idealną okazją do tego, by odbić sobie pojedynek z Olympiakosem, jednocześnie dając kibicom zgromadzonym na Vicente Calderón mnóstwo radości. Podopieczni Diego Simeone mogą i powinni pokusić się o wysoką, przekonującą wygraną, zwłaszcza że w tym sezonie jeszcze takiej nie odnieśli.
Rojiblancos czeka trudny tydzień. Po starciu z Celestes zmierzą się w środku tygodnia na wyjeździe z Almeríą, by w kolejną sobotę podjąć u siebie Sevillę. Wszystko to bezpośrednio przed niezwykle ważnym pojedynkiem z Juventusem, który w najgorszym wypadku może niemal całkowicie pogrzebać szanse na awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Dla Diego Simeone jest to jednak daleka przyszłość. Teraz chce on przede wszystkim zatrzeć złe wspomnienia z Grecji i rozegrać spotkanie, w którym inicjatywa od początku do końca będzie w rękach jego zespołu.
Największym problemem jest oczywiście uraz Mario Mandžukicia. Być może Chorwat nie powala swoją grą na kolana, jednak Cholo mu ufa. I nie bez powodu, bowiem 28-latek strzelił w tym sezonie już trzy gole. Oczywiście są to gorsze statystyki niż te Diego Costy z początku poprzednich rozgrywek, ale trzeba wziąć pod uwagę dwie rzeczy. Po pierwsze Los Colchoneros są po letniej przebudowie i nadal nie wszystko funkcjonuje perfekcyjnie. Zwłaszcza że o ile w defensywie i w środku pola zmieniło się zaledwie dwóch zawodników, o tyle ofensywa została niemal całkowicie zmieniona. Poza byłym graczem Bayernu przyszli przecież także Antoine Griezmann, Alessio Cerci i Raúl Jiménez.
Po drugie Mario Mandžukić nie był, nie jest i najprawdopodobniej już nigdy nie będzie piłkarzem o charakterystyce zbliżonej do Diego Costy lub Davida Villi. To typowy lis pola karnego, który nastawia się na grę głównie w obrębie szesnastki, czekając na podania od swoich kolegów. Chciałoby się rzec, że widziało gały co brały, stąd też nie ma się co dziwić, że chorwacki snajper nie gra efektownie. Warto natomiast docenić, że stara się brać udział w grze obronnej i cały czas walczy, nie odstępując nawet na krok. Jego starcia z Sergio Ramosem najlepiej obrazują fakt, iż 28-latkowie można odmówić wiele, ale na pewno nie zaangażowania.
W meczu z Celtą na szpicy jego miejsce zajmie Raúl Jiménez, który na Vicente Calderón nie cieszy się zbytnią popularnością wśród kibiców. Wszystko przez to, że w trakcie finalizowania jego transferu okazało się, że na swoich kontach na portalach społecznościowych często dopingował Real. Wydaje się jednak, że karanie go za to gwizdami jest co najmniej niepoważne. Jako młody chłopak nie mógł przecież zostać sympatykiem drużyny, która krótko po zdobyciu mistrzostwa spadła z ligi. Ponadto mało prawdopodobne jest to, że pod koniec lat 90. przeciętny dzieciak słyszał o klubie, który nie należałby do europejskich gigantów. A że wybrał akurat Królewskich? Cóż, tak wyszło. Dopóki daje z siebie wszystko nad Manzanares; dopóki stara się odcinać od tej sytuacji; dopóki nie zostanie kiedyś piłkarzem Los Blancos; dopóty należy mu się szacunek.
Inna sprawa jest taka, że młody napastnik spisuje się na raz poniżej oczekiwań. Co prawda w połowie sierpnia świetnie pokazał się w sparingu z Sampdorią, jednak później już tak dobrze nie było. Mimo wszystko, Diego Simeone wyraźnie coś w nim widzi. Gdyby bowiem tak nie było, nie wystawiałby go w wyjściowym składzie w dwóch z pięciu poprzednich meczów. Być może Meksykanin potrzebuje właśnie takiego meczu z Celtą, by się przełamać i by jego talent eksplodował na oczach kilkudziesięciu kibiców Atlético. Z pewnością grający za jego plecami Koke, Arda Turan i Antoine Griezmann stworzą mu kilka sytuacji. Pozostanie je tylko wykończyć.
Do podstawowej jedenastki wróci Miguel Ángel Moyá, który po wycieczce do Grecji jest jeszcze większym pewniakiem. Jan Oblak zanotował bowiem jeden z najgorszych możliwych debiutów. Słoweniec zagrał gorzej niż się wszyscy tego spodziewali, jednak lepiej niż mówiono o tym po ostatnim gwizdku. Na dobrą sprawę zawinił tylko przy pierwszym golu dla Olympiakosu. Na jego niekorzyść działają jednak statystyki, które są nieubłagane: cztery strzały w światło bramki i trzy bramki zdobyte przez przeciwników. Pierwszą skuteczną interwencją 21-latek popisał się dopiero w 88. minucie, wyłapując słabe, płaskie uderzenie z dystansu Konstantinosa Mitroglou.
Na lewą obronę z powrotem wskoczy zapewne Guilherme Siqueira. Jak dotąd, Brazylijczyk nie zbliżył się jeszcze do poziomu Filipe. Być może to tylko moje urojenia, ale ostatnie derby pokazały, że po złapaniu żółte kartki 28-latek nagle dostaje jakiegoś paraliżu. Kryje na radar, boi się podejść i przycisnąć atakującego rywala, przez co po wykorzystanym rzucie karnym Cristiano Ronaldo robił z niego na prawym skrzydle wiatrak. Były zawodnik Granady zachowywał się momentami jak pachołek i pozorant. Oby to był jednorazowy występ tego typu, bo inaczej faktycznie wygryzie go Cristian Ansaldi.
Rywale Rojiblancos, jak zapowiada Eduardo Berizzo, jadą na Vicente Calderón po zwycięstwo. Nie jest to bynajmniej lanie wody, zwłaszcza że agrnetnski trener stara się kontynuować to, co w poprzednim sezonie robił w Luis Enrique. Co ciekawe, 44-latek to bardzo dobry znajomy Diego Simeone. Wspólnie zdarzało im się grać w reprezentacji Albicelestes. Przeciwko sobie występowali natomiast w latach 2003-2005, kiedy to jeden był w Celcie, a drugi w Atlético. Obu łączy fakt wzorowania się na Marcelo Bielsie. Cholo, jako trener Los Colchoneros, odniósł komplet wygranych w pojedynkach z Galicjanami. Toto z pewnością będzie chciał mu popsuć tę serię.
Hiszpańskie media spekulowały, że opiekun Celestes może dokonać kilku roszad w wyjściowym składzie, dzięki czemu kluczowi zawodnicy byliby gotowi na spotkanie z Deportivo. Trzeba bowiem pamiętać, że potyczka tych dwóch ekip to największe i najbardziej znane derby Galicji, które niosą ze sobą nie mniej emocji niż inne tego typu rywalizacje. Stąd też część gazet przewidywała (lub też nadal przewiduje), że Hugo Mallo zagra w miejsce Jonny’ego Castro, Sergi Gómez zastąpi Gustavo Cabrala, Levy Madinda posadzi na ławce Álexa Lópeza, Charles da odpocząć Joaquínowi Larriveyowi, a Pablo Hernández dostanie szansę kosztem Nolito. Na konferencji prasowej szkoleniowiec Celty wyznał jednak, że żadnych rotacji stosować nie zamierza i jeśli ktoś z ważnych piłkarzy rozpocznie mecz wśród rezerwowych, to będzie nim kontuzjowany ostatnio Nolito.
Swoją drogą goście z Vigo i tak będą musieli poradzić sobie bez Borja Oubiñy i Augusto Fernándeza, którzy cały czas mają problemy ze zdrowiem. Ponadto w lecie z Estadio de Balaídos pożegnali się m.in. Yoel Rodríguez, Jon Aurtenetxe i Rafinha. Strata tych piłkarzy nie była łatwa do przełknięcia. Skład wzmocniono jednak wypożyczonymi z Barcelony Sergi Gómezem i Carlesem Planasem, a także ściągniętymi na stałe Pablo Hernándezem, Nemanją Radoja i Joaquínem Larriveyem. Mimo zmian w kadrze, Celestes początek sezonu mają całkiem niezły. Po trzech kolejkach mają na swoim koncie pięć punktów. Mogłoby być jeszcze lepiej, gdyby w ubiegły weekend nie pozwolili Realowi Sociedad wydrzeć sobie praktycznie pewnego zwycięstwa. Popełniane w obronie błędy z pewnością mogą martwić sympatyków Galicjan.
Kibice mistrzów Hiszpanii mają na razie dość bezbarwnych meczów, takich jak te z Rayo Vallecano, Eibarem czy Olympiakosem. Zarówno fani, jak i Diego Simeone wraz ze swoimi podopiecznymi chcieliby pewnego zwycięstwa nad Celtą, które dałoby kopa na nadchodzący tydzień. Pozostaje mieć nadzieję, że faktycznie tak będzie i Celta nie będzie miała nic do powiedzenia, nawet jeśli wciąż jest co najmniej dobrym zespołem.
Pojedynki za kadencji Diego Simeone:
8 marca 2014, La Liga
Celta vs. Atlético 0-2
6 października 2013, La Liga
Atlético vs. Celta 2-1
8 maja 2013, La Liga
Celta vs. Atlético 1-3
21 grudnia 2012, La Liga
Atlético vs. Celta 1-0
Przewidywany skład Atlético:
Przewidywany skład Celty
Sędziowie:
Juan Martínez Munuera (główny)
Jacobo Martínez Segovia (asystent)
David Canales Cerdá (asystent)
Rubén Jiménez González (techniczny)
Transmisja:
Canal+ Family 2 HD (od 19.55, komentować będą Żelek Żyżyński i Leszek Orłowski)