Gdy 4 stycznia piłkarze Atlético pokonali na wyjeździe Málagę, mało kto spodziewał się, że skromna wygrana 1-0 zapoczątkuje najlepszy rok w historii klubu z Vicente Calderón. Do ostatniej minuty ostatniej kolejki trwała fascynująca walka o mistrzostwo Hiszpanii, którego zdobycie podopieczni Diego Simeone świętowali w połowie maja na Camp Nou. W międzyczasie Rojiblancos w pięknym stylu doszli do finału Ligi Mistrzów, gdzie w dramatycznych okolicznościach musieli jednak uznać wyższość Realu. Parę miesięcy później udało się wziąć odwet na Królewskich, zdobywając ich kosztem Superpuchar Hiszpanii.
Ostatnie dwanaście miesięcy było zatem dla kibiców Rojiblancos niezwykle błogim czasem. Pełnym szczęścia, wspaniałych spotkań, znakomitych bramek i przede wszystkim sukcesów, jakich nad Manzanares nie było już bardzo dawno i na jakie być może znów trzeba będzie czekać długie lata. Jak mawia bowiem Diego Simeone, przeszłość – nawet jeśli jest tak czarująca i radosna – to tylko przeszłość i nie można ciągle oglądać się za siebie. Trzeba skupiać się na tym, co jest teraz. A to, niestety, już tak różowe i cukierkowe nie jest.
Nie da się ukryć, że kończący 2014 rok wyjazdowy pojedynek na San Mamés będzie dla Los Colchoneros wielkim wyzwaniem. Mimo całkiem dobrych wyników na papierze, na palcach jednej ręki można w tym sezonie policzyć mecze, w których Atlético błyszczało, grając swój konsekwentny, niezwykle fektywny futbol. Kilka wpadek i wymęczonych zwycięstw zaraz po Superpucharze Hiszpanii można było jeszcze tłumaczyć brakiem zgrania. Wszak w lecie doszło do niemałej rewolucji kadrowej i na nowych zawodników wydano – jak na warunki panujące na Vicente Calderón – grube miliony.
Czas jednak mija i po krótkotrwałym przypływie formy podopieczni Diego Simeone znów zaczęli się męczyć. Praktycznie cały grudzień upłynął pod znakiem irytujących i rozczarowujących występów. Pierwsze starcie z L’Hospitalet udało się wygrać dopiero po zrywie w drugiej połowie, który był zresztą spowodowany wpuszczeniem na boisko Antoine’a Griezmanna. Potyczka w Elche także była niezwykle ciężką przeprawą. Następnie remis z Juventusem, który mistrzowie Hiszpanii chcieli wywalczyć jak najmniejszym nakładem sił. Później jeszcze wpadka na własnym stadionie z Villarrealem i niedawne zaskoczenie w postaci remisu w rewanżowym pojedynku z L’Hospitalet.
Wszystko to składa się na dość niepokojący obraz tego, co może wydarzyć się nie tylko na San Mamés, ale również w drugiej części rozgrywek. Nikt nie zaprzecza, że Atlético rzadko kiedy potrafiło naprawdę porwać swoją grą, a pod wodzą Cholo przyzwyczaiło więc do niezwykle wyrachowanego zachowania, sprowadzającego się do „jak zrobić, żeby się nie narobić, a zarobić”. W mistrzowskim sezonie sporo było meczów, które kończyły się minimalnym zwycięstwem, często przyprawiając sympatyków Los Colchoneros o palpitacje serca.
Tym razem jednak wyraźnie mamy do czynienia z czymś innym. Być może krótka świąteczna przerwa pozwoli piłkarzom nieco odpocząć i podładować akumulatory, jednak ekipa znad Manzanares wchodzi właśnie w okres, w którym ma zazwyczaj najwięcej problemów ze złapaniem odpowiedniej formy. A przecież już na samym początku stycznia czeka ją dwumecz z Realem w Copa del Rey, w środku którego trzeba będzie jeszcze zmierzyć się w lidze z Barceloną.
Kibice Rojiblancos szukają teraz odpowiedzi na wiele pytań. Jednym z nich jest to, jak mocno na postawie zawodników odbije się w dłuższej perspektywie zamieszanie z grupą Frente, którą władze klubu z Vicente Calderón oficjalnie wykluczyły ze swoich struktur, co zaowocowało niemalże zerowym dopingiem podczas starcia z Villarrealem. Czy stadion, który od dłuższego czasu był prawdziwą twierdzą i potrafił sparaliżować każdego rywala, teraz przestanie być atutem gospodarzy? Z drugiej strony ciężko wytłumaczyć to, dlaczego w ostatnim czasie Antoine Griezmann praktycznie nie pojawia się na boisku. Jego grudniowy dorobek to 45 minut w dwumeczu z L’Hospitalet, 15 minut z Elche, 25 minut z Villarrealem i 0 minut z Juventusem. Dla porównania bezbarwny i nieskuteczny Raúl García rozegrał w tym czasie ponad 240 minut.
Caly czas problemem jest także lewa strona obrony, na której szansę dostaje ostatnio Guilherme Siqueira, a zamiast którego o wiele lepiej radzi sobie kontuzjowany obecnie Cristian Ansaldi. Żaden z nich nie dorównuje jednak poziomem Filipe i – mimo ich wysiłków i starań – raczej nie ma już co na to liczyć. Loty obniżył Miranda, którego fani coraz chętniej posadziliby na ławce, dając grać José Giménezowi. Dodać do tego trzeba mierną ławkę z konsekwentnie zawodzącymi Raúlem Jiménezem, Cristianem Rodríguezem i Alessio Cercim. No i kiedy w końcu Jan Oblak nauczy się bronić strzały rywali? Czy naprawdę nad Manzanares wydano 16 milionów euro na bramkarza, który łapie piłkę tylko wtedy, gdy ta leci prosto w niego?
Oczywiście większość tego typu problemów to najpewniej sytuacje przejściowe, które być może zostaną po części rozwiązane w zimowym okienku transferowym. Nie da się jednak ukryć, że w grze Los Colchoneros czegoś brakuje i jest to coś naprawdę istotnego, bowiem od początku tego sezonu podopieczni Diego Simeone zaliczyli już zbyt wiele wpadek, by mówić, że wszystko jest w porządku.
Mimo wszystko, trzeba się jednak cieszyć, bo zawsze mogło być gorzej. Atlético zakończy 2014 rok na pewno w pierwszej czwórce La Liga. Pierwsze miejsce w fazie grupowej Ligi Mistrzów sprawiło, że w 1/8 finału mistrzowie Hiszpanii zmierzą się z Bayerem Leverkusen, który nie powinien być przeszkodą mogącą sprawić jakikolwiek problem. Nawet w obecnej formie ekipa z Vicente Calderón powinna poradzić sobie z Niemcami. Nawet w Copa del Rey udało się awansować do kolejnej rundy, gdzie czeka już jednak Real. W tej chwili jedynym, czego potrzebują Los Colchoneros jest zwycięstwo na San Mamés.
I tu pojawia się problem, bo choć dwa ostatnie pojedynki na tym obiekcie kończyły się wygraną gości, to tym razem Rojiblancos udali się do Kraju Basków mocno osłabieni. Za kartki pauzować muszą Koke i Mario Mandžukić, którzy odpowiadają za większość strzelanych goli. Nie w pełni zdrowia są z kolei Cristian Ansaldi i Alessio Cerci, którzy zostali w Madrycie. Jakby tego było mało, w ostatnich dniach z przeziębieniem zmagał się Arda Turan i niewykluczone, że Turek nie będzie w stanie zagrać pełnych 90 minut. Byłaby to wielka strata, bo 27-latek znajduje się w świetnej formie i daje drużynie bardzo wiele dobrego. Wszystko to sprawia, że Diego Simeone praktycznie na ma pola manewru przy kompletowaniu wyjściowego składu.
Na całe szczęście swoje problemy ma także Athletic Bilbao. Los Leones są dalecy od dyspozycji z zeszłych rozgrywek. Wiele złego działo się zwłaszcza w pierwszych kolejkach i choć teraz sytuacja jest w miarę ustabilizowana, to 13. miejsce jest ogromnym rozczarowaniem. Nierówna forma oraz brak Aymerica Laporte, Andera Iturraspe i Andoniego Iraoli wcale nie muszą jednak oznaczać porażki z Atlético. Baskowie na swoim obiekcie zawsze są groźni i przy odrobinie szczęścia mogą mistrzom Hiszpanii zrobić taki blitzkrieg, jaki na Mestalla zafundowała drużynie Cholo Valencia. Pozostaje wierzyć w stałe fragmenty gry i dobry dzień czołowych snajperów Los Colchoneros, czyli Diego Godína, Mirandy i Tiago.
Bez względu na obecną sytuację, wypadałoby zakończyć 2014 rok ładnym, pewnym zwycięstwem. Nie tylko po to, by utrzymać przed zimową przerwą miejsce na podium, ale także po to, by wlać w serca kibiców nadzieję, że początek 2015 roku wcale nie musi być taki zły, na jaki obecnie się zanosi. Wyjazdowa wygrana w Bilbao może dać samym piłkarzom nadzieję, że być może jest szansa na wyeliminowanie Realu w 1/8 finału Copa del Rey i nieprzegranie w międzyczasie na Camp Nou. Potem byłoby już z górki…
Aktualna forma:
Athletic Bilbao
vs. Alcoyano 1-0 (Copa del Rey)
@Real Sociedad 1-1 (La Liga)
vs. BATE 2-0 (Liga Mistrzów)
vs. Córdoba 0-1 (La Liga)
@Alcoyano 1-1 (Copa del Rey)
Atlético Madryt
vs. L’Hospitalet 2-2 (Copa del Rey)
vs. Villarreal 0-1 (La Liga)
@Juventus 0-0 (Liga Mistrzów)
@Elche 2-0 (La Liga)
@L’Hospitalet 3-0 (Copa del Rey)
Dotychczasowe pojedynki za kadencji Diego Simeone:
Sezon 2013/2014
Athletic Bilbao vs. Atlético Madryt 1-2 (La Liga)
Athletic Bilbao vs. Atlético Madryt 1-2 (Copa del Rey)
Atlético Madryt vs. Athletic Bilbao 1-0 (Copa del Rey)
Atlético Madryt vs. Athletic Bilbao 2-0 (La Liga)
Sezon 2012/2013
Athletic Bilbao vs. Atlético Madryt 3-0 (La Liga)
Atlético Madryt vs. Athletic Bilbao 4-0 (La Liga)
Sezon 2011/2012
Atlético Madryt vs. Athletic Bilbao 3-0 (Liga Europy)
Atlético Madryt vs. Athletic Bilbao 2-1 (La Liga)
Przewidywane składy:
Athletic Bilbao
Atlético Madryt
Sędziowie:
Alejandro José Hernández Hernández (główny)
Teodoro Sobrino Magán (asystent)
César García Fernández (asystent)
César Soto Grado (techniczny)
Transmisja:
Canal+ Family HD (od 20.55; komentować będą Rafał Wolski i Leszek Orłowski)