Atlético Madryt oczywiście szuka trenera, ale nie chce się spieszyć. „Dajcie nam pracować w spokoju” – powiedział anonimowo wysoki rangą dyrektor klubu dla Mundo Deportivo. Zarząd jest świadomy przyszłości drużyny, jaka wiąże się z mianowaniem nowego szkoleniowca. Odpowiedzialność za ten wybór spada przede wszystkim na Caminero, ale nie zapominajmy o Miguelu Ángelu Gilu Marínie i Enrique Cerezo.
Sytuacja na Vicente Calderón zaczyna się klarować. Wszystko wskazuje, iż na ławce trenerskiej zasiądzie ktoś z trójki: Joaquín Caparrós, Luis Enrique i Gregorio Manzano. W tym tygodniu wydawało się, że menedżer Athletic Bilbao znajdował się w bardziej zaawansowanej fazie negocjacji, czego ani klub, ani jego agent nie potwierdzili i odmówili jakiegokolwiek kontaktu. Manzano będzie bardzo chętny, aby powrócić do stolicy Hiszpanii. W przeszłości trenował Atlético, konkretnie w sezonie 2003/2004, gdzie zajął z drużyną siódme miejsce w Primera División. Z czasem prezydent Los Rojiblancos, Enrique Cerezo, przyznał się do błędu, którym miało być zwolnienie 55-letniego już fachowca. Luis Enrique otrzymał dobrą ofertę z Romy, ale jest skłonny ją odrzucić, jeśli pojawi się ciekawa propozycja od hiszpańskiego klubu. Istnieją wskazówki, iż Los Colchoneros mogą być tym zespołem.
Oczywiste jest to, że cała trójka doskonale pasuje do profilu trenera, którego szuka Atlético Madryt. Potrafią korzystać z cantery, co jest podstawowym założeniem nowego projektu sportowego. Atlético w ten weekend będzie badać zalety i wady każdego z kandydatów, i począwszy od poniedziałku rozpocznie się proces zatrudniania nowego szkoleniowca.