Atlético Madryt potrzebuje jeszcze trzech ofensywnych wzmocnień, w tym przynajmniej jednego napastnika. AS donosi dziś, że na Vicente Calderón rozpatruje się obecnie kilka najpoważniejszych kandydatur. Pierwszą z nich jest Zakaria Bakkali. Młody skrzydłowy PSV jest ponoć bardzo blisko przejścia do ekipy mistrzów Hiszpanii i to za niewielkie pieniądze – mówi się o 2-3 milionach euro. Swoim profilem Belg idealnie pasuje do Los Colchoneros. Od tego, co stanie się Ángelem Correą ma zależeć, czy 18-latek zostanie włączony do pierwszej drużyny, czy też uda się na wypożyczenie do innego teamu w La Liga.
Drugą jest Santi Cazorla, który ponoć bardzo chętnie wróciłby do Hiszpanii. Cały transfer jest dość prawdopodobny, jednak problem może być z kwotą, jaką trzeba za niego zapłacić. Mówi się o około 20 milionach euro, co sprawia, że najpierw trzeba byłoby kogoś sprzedać, podczas gdy na wylocie jest obecnie tylko Cebolla. W każdym razie Diego Simeone chce, aby doświadczony rozgrywający rywalizował z Koke i Ardą Turanem o miejsce w wyjściowym składzie.
Trzecią kandydaturą jest Fernando Torres. Choć niedawno temat jego powrotu na Vicente Calderón przycichł, to teraz znów przewija się w mediach. Wszystko za sprawą tego, iż Chelsea musi pozbyć się jednego z zagranicznych piłkarzy i to właśnie Hiszpan jest tym, którego The Blues chcą sprzedać. Sytuacja kadrowa klubu ze Stamford Bridge może sprawić, że i cena za wychowanka Atlético Madryt może być przystępna i oscylować w graniach 8-10 milionów euro.
Ponadto mistrzowie Hiszpanii cały czas monitorują sytuację Ezequeila Lavezziego, którego PSG miało zaoferować za 15-20 milionów euro. Niestety Argentyńczyk pobiera duże wynagrodzenie, co może być barierą nie do przejścia dla Los Colchoneros, zwłaszcza że na Vicente Calderón zbliżają się do limitu płacowego narzuconego przez LFP.
Na liście życzeń znajdują się też Chicharito i Callejón. Ten pierwszy chciałby opuścić Manchester United i jak na razie wygląda na to, że najpoważniejszymi kandydatami do ściągnięcia go są Rojiblancos i Inter. Z kolei ten drugi nie miałby nic przeciwko przyjściu do Atlético Madryt (zaakceptował ponoć pensję na poziomie 3.5 miliona euro rocznie), jednak problemem jest cena. Prezes Napoli domaga się 30 milionów euro, podczas gdy mistrzowie Hiszpanii proponują maksymalnie 20 milionów euro.