Przyszłość Nico Gaitána w Atlético w dużej mierze zależeć będzie od tego, w jaki sposób Argentyńczyk spisze się w nadchodzącym kluczowym okresie tego sezonu. Jak dotąd, skrzydłowy nie spisuje się na miarę oczekiwań i jeśli zakaz transferowy zostanie skrócony, może być jednym z tych, którzy w lecie opuszczą Madryt.
Choć dyspozycja 29-latka jest daleka od ideału, nikt na Calderón nie zamierza powiedzieć o nim choćby jednego złego słowa. Prawdą jest jednak to, że jak na gracza, o którego Simeone zabiegał od kilku lat i za którego zapłacono 25 milionów euro, Gaitán zawodzi i nadal nie wpasował się w pełni w nowy zespół. – Jeśli ktoś jest odpowiedzialny za poziom jego gry, jestem to ja. Nie daję mu tyle szans, by mógł pokazać najlepszą wersję siebie. W moim odczuciu spisuje się bardzo dobrze, zwłaszcza że musi się godzić z rolą rezerwowego. Wchodzi na 15 minut i wykazuje pełne zaangażowanie, a przecież to nie jest dla niego łatwa sytuacja. Ma prawie 30 lat i świetną dotychczasową karierę, był idolem w Benifce – wyznał niedawno Cholo zapytany o problemy z formą Nico.
Mimo to, Argentyńczyk – którego kontrakt z Atlético wygasa w 2020 roku – może być jednym z tych, którzy po sezonie pożegnają się z zespołem. Potrzeba kilku dużych transferów wymagać będzie zrównoważenia ich sprzedażą przynajmniej jednego wartościowego zawodnika, a takim właśnie jest doświadczony skrzydłowy, który w Europie nadal ma wyrobioną markę, dzięki czemu Rojiblancos byliby skłonni zaakceptować odpowiednio wysoką ofertę.
Sztab Simeone wie, że sezon wchodzi w decydującą fazę i nie ma mowy o skreślaniu któregokolwiek z graczy. Tyczy się to także Gaitána, który dzięki okraszonej sukcesami przygodzie w Benfice jest przyzwyczajony do gry w ważnych, przepełnionych presją meczach. Poza pogonią za spełnieniem klubowych celów – zajęcie trzeciego miejsca w lidze i wygranie Ligi Mistrzów – Nico będzie musiał także myśleć o tym, by w trakcie dwóch najbliższych miesięcy poprawić swoją formę i przede wszystkim statystyki Tylko wtedy będzie mógł myśleć o pozostaniu na Calderón.
Dotychczasowe liczby są bezlitosne. Argentyńczyk rozegrał w tym sezonie 1 361 minut, na co składa się 706 minut w lidze, 498 w Copa del Rey i 157 minut w Lidze Mistrzów. W sumie daje to niecałe 35% całkowitej liczby minut, którą można było rozegrać. W tej chwili piłkarzami, z których rzadziej korzysta Cholo, są jedynie Lucas, Thomas, Augusto, Tiago, Cerci i Moreira.
Co więcej, w najważniejszych spotkaniach Gaitán rzadko kiedy podnosi się z ławki rezerwowych. W trzech ligowych meczach z Reale i Barceloną nie rozegrał ani jednej minuty. Z kolei w sześciu ligowych meczach z Valencią, Sevillą, Villarrealem i Realem Sociedad spędził na murawie zaledwie 71 minut. w Lidze Mistrzów natomiast w czterech spotkaniach z Bayernem i Bayerem Nico zaliczył tylko 96 minut.
Mała liczba minut przekłada się na kiepskie statystyki w innych aspektach. Argentyńczyk strzelił tylko 4 gole, do których dołożył 3 asysty. Większość uzbierał jednak w goleadach ze Sportingiem Gijón (5-0) i Granadą (7-1), a jedynym naprawdę ważnym osiągnięciem była dająca trzy punkty bramka przeciwko Betisowi. Co ciekawe, więcej asyst od Gaitána ma nawet będący ostatnio w bardzo dobrej dyspozycji Thomas.
Źródło: „AS”