Thibaut Courtois: – Na początku grało nam się ciężko, nie mogliśmy znaleźć wolnych przestrzeni. Później nieco pechowo straciliśmy gola, bo gdyby nie noga Mario, to piłka nie wpadłaby do bramki. Na szczęście odpowiedzieliśmy na trafienie Chelsea w najlepszy możliwy sposób. Przeszliśmy do ataku, zdobyliśmy wyrównującą bramkę i od początku drugiej połowy konsekwentnie staraliśmy się grać swoje. Daliśmy z siebie wszystko, dzięki czemu wygraliśmy. Zaprezentowaliśmy się solidnie nie tylko w defensywie, ale także w ofensywie. Cieszymy się razem z fanami, którzy znakomicie nas dopingowali. Awans do finału to coś niesamowitego. W Lizbonie zagramy o zwycięstwo. Nie boimy się Realu, bo wiemy, jak ich pokonać. Oczywiście nie będzie to łatwy pojedynek, ale stać nas na triumf w Lidze Mistrzów.
Tiago: – Jesteśmy szczęśliwy, ale musimy zachować spokój. Cały czas jeszcze niczego nie zdobyliśmy. Udało nam się przejść Chelsea i wiemy, jak ważne jest to dla naszych kibiców. W stu procentach zasługujemy, by być w miejscu, w którym teraz jesteśmy. Mimo to trzeba pamiętać, że dopiero możemy sięgnąć po jakieś trofeum. Cały czas wierzyłem w nasz awans. Prawda jest taka, że The Blues nie mieli takiej pewności siebie, jaką mieliśmy my. W naszych głowach jest teraz jednak tylko Levante. W niedzielę czeka nas bowiem kolejny niezwykle ważny mecz.
Diego Costa: – Zrobiliśmy wszystko, by przejść do finału. Po prostu w pełni na to zasłużyliśmy. My, nie Chelsea. Najważniejsze, że udało nam się zachować spokój i koncentrację, nawet po golu strzelonym przez Torresa. Wiedzieliśmy, że nasze ewentualne bramki mają podwójną wartość. Nie zapominajmy o tym, jak wiele zawdzięczamy Diego Simeone. Praca z nim to czysta przyjemność, nie można wymarzyć sobie lepszego trenera. Cieszymy się, że nasz wysiłek nie idzie na marne i przynosi takie efekty.
Filipe: – Wszyscy jesteśmy pod wrażeniem tego, co dokonaliśmy. Kibice byli z nami, to dodawało nam energii. Na początku nie wszystko szło po naszej myśli, ale my nigdy się nie poddajemy, bo wiemy, że warto walczyć do samego końca. Na drodze do Lizbony rozegraliśmy dużo ważnych spotkań i postaramy się za trzy tygodnie wykorzystać okazję do sięgnięcia po wspaniałe trofeum. Przez cały sezon dajemy z siebie wszystko i poświęcamy się maksymalnie. Pierwszy gol dał nam dodatkową siłę, a drugi umocnił naszą pewność siebie. Ciężko wyrazić słowami naszą wdzięczność wobec fanów. To dla nich wygramy i to dla nich postaramy się ograć w niedzielę Levante. Finałowa potyczka z Realem będzie bardzo ciężka, ale na razie skupiamy się na końcówce La Liga.
Koke: – Brak mi słów. Jestem z nas dumny, że stracona bramka nie podcięła nam skrzydeł, tylko jeszcze bardziej zmotywowała. Jesteśmy szczęśliwi. W przerwie wiedzieliśmy, że przy wyniku 1-1 Chelsea musi nas zaatakować. Przygotowaliśmy się na to i robiliśmy wszystko, by im to utrudnić, jednocześnie grając swój futbol w ataku. Wiemy, jak to się robi, dlatego też zdominowaliśmy rywala i strzeliliśmy kolejne dwa gole. Nie myślałem o żółtych kartkach. Zawsze daję z siebie wszystko, bez względu na to, czy mogę opuścić kolejny mecz. Cieszę się, że zarówno ja, jak i Juanfran uniknęliśmy zawieszenia. Nie da się ukryć, że nasza postawa to ogromna zasługa Cholo. Na każdy mecz motywuje nas inaczej, zawsze wyciska z nas wszystko. Fajnie, że finał będzie hiszpański i do tego będą to derby. Lizbono, nadchodzimy!
Adrián López: – To był bardzo trudny mecz. Chelsea objęła prowadzenie, ale na szczęście nie okazało się to wystarczające do odniesienia przez nich zwycięstwa. Dobrze, że udało nam się wyrównać jeszcze przed przerwą. W drugiej połowie nacisnęliśmy na nich jeszcze mocniej, zdobyliśmy kolejne dwie bramki i było pięknie. Byłem przygotowany do tego, by wyjść w pierwszym składzie. Takie występy to marzenie każdego. Wiedziałem, że muszę zagrać najlepiej jak potrafię, by pomóc zespołowi. Ten gol był zdecydowanie najważniejszym trafieniem w mojej karierze. Jestem szczęśliwy i podekscytowany.