Koke udzielił wywiadu dziennikowi „Mundo Deportivo”. Pomocnik Atlético wypowiedział się na temat reprezentacji w kontekście przejęcia kadry przez Julena Lopeteguiego i nadziei z tym związanych. Nie zabrakło pytań o obecną formę Rojiblancos, a wychowanek kilka razy zapewnił, że należy zachować spokój, a zespół, mimo słabego początku, będzie nadal walczył o wcześniej założone cele.
Lopetegui nowym selekcjonerem kadry. Zauważyłeś jakieś zmiany?
– Tak, pewne różnice występuję. Staramy utrzymać się ten sam styl gry i opieramy się na posiadaniu piłki oraz ataku. Każdy trener ma swój styl treningu i różne rzeczy, które stopniowo będą zauważalne.
Czy Lopetegui zwrócił uwagę na coś szczególnego.
– Do tej pory mówił niewiele. Trenujemy w grupie, a następnie rozmawia indywidualnie z każdym.
Będziesz od teraz odgrywać ważniejszą rolę w zespole?
– Od zawsze gram z tym samym entuzjazmem, aby pomóc mojemu zespołowi i krajowi. Trener zadecyduje czy zagram, czy nie, ale od zawsze twierdziłem, że dostanie się do kadry jest zaszczytem. To nagroda za pracę, którą wykonuję w klubie. Nadal będę kontynuował pracę w klubie i będę to czynił z ogromnym zapałem.
Wielu nie rozumie, dlaczego we Francji grałeś tak mało.
– To nie leży w mojej gestii. Chciałem zagrać, aby się wykazać, ale trener postawił na innych graczy i muszę to respektować.
A co się stało we Francji?
– To skomplikowane. Rozegraliśmy 2 dobre mecze, a pierwsza połowa z Chorwacją również nam się udała. Później jednak wydarzenia nie potoczyły się po naszej myśli. Awans z pierwszego miejsca byłby dla nas bardziej przystępny, ale przyszło nam się mierzyć z Włochami, którzy zagrali spektakularne spotkanie przeciwko nam.
Porażka z Chorwacją musiała się na Was odbić.
– Tak, to oczywiście miało wpływ, ale byliśmy gdzie chcieliśmy, czyli w drugiej rundzie. Mówię wam, mieliśmy do czynienia z wielką drużyną jaką są Włochy, którzy w tym meczu potwierdzili, że są lepsi od nas i odnieśli zwycięstwo.
Przejdźmy do Twojego klubu. Co się dzieje z Atlético na początku sezonu?
– Nic się nie dzieje. Wiele razy graliśmy gorzej, a odnosiliśmy zwycięstwa. W meczu z Alavés i Leganés zabrakło nam szczęścia. W obu grach oddaliśmy wiele strzałów, ale mieliśmy pecha, że nie udało ich się zamienić na bramki. Dalej pracujemy, mamy chęci entuzjazm i przede wszystkim ambicję. Musimy zachować pragnienie wygranych i kontynuować walkę, aby nadal konkurować z Barceloną i Realem i na koniec osiągnąć to co chcą wszyscy w Atlético.
Ciągle ataki, które nie kończą się golem doprowadzają Was do rozpaczy?
– Nie do rozpaczy, ale na pewno powoduje nerwowość. Musimy być bardziej spokojni, być może nawet na początku meczu. Mamy ogromne chęci, aby wygrywać.
Jak wytłumaczyć to, co stało się z Alavés? Po bramce Gameiro myśleliście, że mecz jest już wygrany?
– Taki jest futbol. Zapanował zgiełk, a Gaitán był bliski wybicia piłki. Byliśmy dobrze ustawieni, a Manu García uderzył i nie dał szans Oblakowi. Takie rzeczy w futbolu po prostu się zdarzają.
Rozumiesz krytykę, która spadła na Diego Simeone po tych dwóch meczach?
– To jest futbol. W piłce nie liczy się pamięć, tylko to, co robisz w następnym meczu. Jeśli zagramy dobrze w następnym meczu wygramy, nic się nie będzie działo. Jesteśmy profesjonalistami. Takie jest życie.
Krytyka w meczach przeciwko Alavés i Leganés dotyczy głównie zbyt defensywnego ustawienia.
– Skoro do tej pory graliśmy tak jak teraz i to było dobrze ocenianie, nie rozumiem krytyki w naszą stronę. Wiele osiągnęliśmy, 2 razy graliśmy w finale Ligi Mistrzów, wygraliśmy ligę, Copa del Rey, Ligę Europy i Superpuchar Europy. Nie wiem skąd ta krytyka, gdyż od dawna tak gramy i sądzę, że nie ma powodów do niepokoju. Można rozważać inne sposoby gry, ale nie sądzę, abyśmy zmienili nasz styl, ponieważ może to się źle skończyć. Naszym stylem nie jest jak najwyższe posiadanie piłki podobne do Barcelony. Podążamy własną drogą, aby dążyć do pożądanych wyników, tak jak to czynimy od zawsze.
Simeone jest w porządku, prawda?
– Tak. Jest chętny do kontynuowania walki podobnie jak inni.
Słowa Simeone po finale Ligi Mistrzów mogły sugerować jego odejście. Myślałeś o tym w ten sposób?
– Znając trenera, powiedziałby nam o takiej decyzji wcześniej niż komukolwiek innemu. Potrzebował czasu do przemyśleń, ale nie chciał odchodzić.
Niektórzy twierdzą, że Mediolan odbija się na Waszej obecnej formie.
– Nie. Oczywiście, że nie. W Lizbonie również przegraliśmy, a zaczęliśmy sezon dobrze. Zaczęliśmy od dwóch remisów i nie ma powodów do niepokoju. Prawdą jest, że straciliśmy 4 punkty, które teoretycznie powinniśmy zdobyć. Liga dopiero się zaczęła, a my musimy walczyć dalej. Na przykład w ubiegłym sezonie traciliśmy do Barcelony już 8 punktów, a udało nam się z nią zrównać. Do maja pozostało jeszcze dużo czasu.
Jak przejść nad tym, co stało się w Mediolanie?
– To skomplikowane, ale piłka nożna zawsze daje okazje do rewanżu, więc musimy nadal pracować. W końcu otrzymamy kolejną szansę. W trudnych czasach trzeba się zresetować i walczyć, tak jak to zwykle czynimy.
Jakie są Twoje cele na ten sezon?
– Kontynuować pracę, aby było dobrze. Miałem dobre sezony, choć niektórzy twierdzą inaczej. Wciąż chcę notować asysty, walczyć i dawać z siebie wszystko dla zespołu.
A cele Atlético Madryt?
– Od zawsze mówiliśmy, że chcemy zapewnić sobie awans do Ligi Mistrzów, a wszystko co uda się więcej, jest mile widziane. Jesteśmy ambitni i chcemy poprawić się w stosunku do ubiegłego sezonu.
Ten sezon jest wyjątkowy dla Atlético, ponieważ będzie ostatnim na Vicente Calderón. Co to oznacza dla Ciebie?
– Jest bardzo wyjątkowy. Z tym stadionem jest związane całe moje życie jako gracza Atlético. Mam dobre wspomnienia i chcemy zamknąć ten etap dobrym sezonem, lepszym od poprzedniego, tak jak wcześniej powiedziałem.
Jakie jest Twoje pierwsze wspomnienie z Calderón?
– Szedłem z rodzicami za rękę, a wraz z nami był dziadek. Byłem bardzo mały, ale pamiętam wszystkie te rzeczy.
Źródło: „Mundo Deportivo”