Podczas swojej pierwszej konferencji prasowej, jeszcze w grudniu 2011 roku, Diego Simeone powiedział znamienne zdanie: – Wysiłek nie jest i nie może być przedmiotem negocjacji. Tym samym dal jasno do zrozumienia, że każdy piłkarz musi ciężko pracować oraz dawać z siebie wszystko, bo jakichś wyjątków czy też taryfy ulgowej nie będzie. Trzeba przyznać, że taka konsekwentna postawa przyniosła niesłychany efekt. Jest jednak jeden problem, który nazywa się Adrian Lopez.
Podczas niedzielnego meczu na Iberostar 24-latek znalazł się w wyjściowej 'jedenastce’, co spowodowane było absencją Radamela Falcao. Bez zbędnego pastwienia się i owijania w bawełnę trzeba przyznać, że były gracz Deportivo zagrał najgorzej ze wszystkich ofensywnych zawodników. Starał się, to fakt, ale praktycznie nic mu nie wychodziło i na tle Koke, Diego Costy i Raula Garcii wyglądał jak ktoś z innej planety (bezsensowne dryblingi i nieudane zagrania oraz brak zgrania z Filipe). Zauważył to Cholo, który zmienił go w 64. minucie, dając jednocześnie szansę Cristianowi Rodriguezowi. Popularny Cebolla rozruszał nieco grę Atletico Madryt, a kilka chwil po jego wejściu padła bramka dla Rojiblancos, a więc udało się osiągnąć coś, co z Adrianem na boisku wydawało się niemożliwe.
Tym samym na Vicente Calderon coraz częściej da się usłyszeć opinie, które można zawrzeć w jednym, krótkim zdaniu: – Poza Adrianem, nasz zespół jest silny i konkurencyjny. Te słowa są mocne, ale niestety mają swoje uzasadnienie. Nie chodzi tylko o spotkanie z Mallorką, ale o całokształt występów 24-latka w tym sezonie. Diego Simeone nigdy nie ukrywał, że jest zwolennikiem talentu byłego piłkarza Deportivo. Trener Los Colchoneros na kilku konferencjach prasowych konsekwentnie powtarzał, że nie ma się co martwić o Adriana, bo w końcu wróci on do formy, jaką prezentował w poprzednich rozgrywkach. Jednak to wciąż nie nastąpiło i nie wygląda na to, by szybko miało się to zmienić.
Jeszcze w sierpniu wydawało się, że po odejściu Diego 24-latek otrzyma na swoje barki jeszcze więcej obowiązków, którym jednak miał podołać, szczególnie że jego współpraca z Falcao i Ardą Turanem układała się bardzo dobrze. Niestety, hiszpański napastnik był na początku obecnego sezonu cieniem samego siebie, przez co szybko stracił miejsce w składzie na rzecz Diego Costy. Do gry Brazylijczyka można się przyczepiać (szczególnie jeśli chodzi o jego impulsywność), ale w tej chwili jest on po prostu raz lepszy, a dwa skuteczniejszy. Statystyki jasno pokazują, że Adrian nie tylko coraz mniej strzela i asystuje, ale także zalicza coraz mniej minut i coraz częściej siada na ławce rezerwowych.
Nie ma się zatem co dziwić, że z jednej strony zdecydowano się pozyskać Pizziego, a z drugiej już teraz, w zimie, szuka się zawodnika, który mógłby grać na prawym skrzydle. Jest to miejsce, w którym najczęściej prezentuje się były gracz Deportivo. Sytuacja jest tym poważniejsza, że w Lidze Europy w czterech meczach nie będzie mógł grać Diego Costa, przez co wydaje się, że jeśli klub nie ściągnie jakiegoś dobrego, ofensywnego zawodnika, to mogą się pojawić kłopoty w europejskich pucharach. W każdym razie sztab szkoleniowy ma coraz mniej chęci do użerania się z wciąż szukającym formy Adrianem i próbuje znaleźć jakąś alternatywę.
Jak sytuacja się rozwinie? Cóż, 24-latek na pewno ma duże umiejętności, a zdobywać bramki potrafi, co pokazał w meczu z Celtą. Jednak bez odpowiedniej formy nie uda mu się dokonać niczego więcej niż jeden bardzo dobry mecz przepleciony pięcioma słabymi. Czy Hiszpan odejdzie z Vicente Calderon? Niby zainteresowany jest Arsenal, a rozmowy o odnowieniu kontraktu już dawno utknęły w martwym punkcie. Nie ma się jednak co martwić, bo przyszłość Adriana jest w rękach Jorge Mendesa, a więc człowieka, który jest w stanie wykonać taki ruch, który zadowoli obie strony.
A CO WY O TYM MYŚLICIE? MACIE JUŻ DOŚĆ CZEKANIA NA WYSOKĄ FORMĘ ADRIANA, CZY WCIĄŻ W NIEGO WIERZYCIE I DALECY JESTEŚCIE OD SKREŚLANIA GO JUŻ TERAZ?