Gokdeniz Karadeniz był jednym z najlepszych piłkarzy Rubinu Kazań w meczu na Vicente Calderon. Turek strzelił gola i przez cały swój pobyt na boisku mocno pracował, by jego drużyna osiągnęła jak najlepszy wynik. Dziś udzielił on wywiadu dziennikarzom hiszpańskiej gazety AS, w którym możemy się dowiedzieć m.in. o tym, co myśli przed jutrzejszym rewanżem z Atletico Madryt i jaką taktykę obierze rosyjski zespół.
Jakie są Twoje odczucia po spotkaniu w Madrycie?
– Cóż, Rojiblancos są wielką drużyną, która ma wspaniałych graczy. W trakcie naszych przygotowań w Andaluzji skupialiśmy się przede wszystkim na tym, by wywieźć z Hiszpanii jak najlepszy wynik. Udało nam się to zrobić. To było kluczowe, by wywalczyć zaliczkę i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Teraz jesteśmy w bardziej komfortowej sytuacji.
Było to dla Was zaskoczeniem?
– Tak i to duże. Nie przypuszczaliśmy, że możemy pokonać Atletico na ich stadionie. Oni są praktycznie niepokonani na Vicente Calderon, więc dwubramkowe zwycięstwo to coś niesamowitego. Nie jest jednak tak, że ten rezultat to efekt szczęścia. Znamy naszą wartość i wiemy, że stać nas na bardzo dobrą grę przeciwko każdemu. Przed nami rewanż, w którym nie można zaprzepaścić szansy na awans.
Wielu nadal pamięta Twoją bramkę zdobytą przeciwko FC Barcelonie.
– To był magiczny wieczór, w trakcie którego wygraliśmy 2:1 na Camp Nou. Niewielu jednak pamięta, że strzelałem gole także Osasunie i Bilbao. Robiłem to jeszcze w barwach Trabzonsporu. Cóż, mam jakiś patent na hiszpańskie ekipy.
Nie sądzisz, że Diego Simeone popełnił błąd wysyłając Asenjo w pole karne?
– Nie, myślę, że to nie było błędem. Podjął taką decyzję, nie wyszło, ale nie ma co zwalać na niego winy, taki jest futbol. Podjął ryzyko, ale tym razem to po naszej stronie było szczęście. Mogło być jednak na odwrót, trzeba o tym pamiętać.
Jak jutro zagra Rubin?
– Ciężko nam się przyzwyczaić do tego, że mamy aż dwie bramki zaliczki. Jeszcze nigdy nie byliśmy w takiej sytuacji. To zmieniło nasze plany przygotowań. Wiemy, że Atletico wygrało z Realem Valladolid 3:0 i stać ich na podobny wynik także w Moskwie. Nie możemy czuć się zrelaksowani i pewni swego, bo to nasz może zgubić. Nasz cel jest prosty: grać swoje, porządkować grę, mieć przewagę w środku pola i zagrać na 0:0. Taka była nasza taktyka na Vicente Calderon, taka też będzie jutro.
Rojiblancos są obrońcami tytułu. Jeśli awansujecie, to znaczy, że dojdziecie do finału?
– Na razie myślimy o jutrzejszym meczu. Jeżeli przejdziemy dalej, wówczas będziemy się martwić kolejnym rywalem. Chciałbym, aby w jakimś momencie przyszło nam się mierzyć z Fenerbahce. To byłoby miłe, gdybyśmy mogli walczyć z drużyną z Turcji.
Arda Turan nie przyjechał do Moskwy. Żałujesz, że nie spotkasz swojego rodaka?
– Cóż, miło byłoby go spotkać. Gdy grał w Galatasaray, to prezentował się świetnie. Jego talent wybuchł jednak dopiero w Atletico. On się tam cały czas rozwija, oni potrafią go dobrze ukierunkować. Teraz gra bardziej zespołowo i widać tego efekty także w reprezentacji. Ponadto, podłącza się do gry obronnej. To świetny piłkarz i mam nadzieję, że przez długie lata będzie na szczycie.
Rozmawiałeś z nim w Madrycie?
– Po zakończeniu spotkania pogratulował mi i chwilę pogadaliśmy.
Czy okrojony skład Atletico oznacza, że czeka Was łatwiejsze zadanie niż przed tygodniem?
– Nie, to nadal mocny zespół, nawet z młodymi zawodnikami.