We wczorajszym meczu z Sampdorią w barwach Atlético Madryt zadebiutowali Jan Oblak i Raúl Jiménez. Słoweński bramkarz czekał na ten moment sporo czasu, bowiem przez ostatnie kilkanaście dni zmagał się z kontuzją mięśnia biodrowo-lędźwiowego i choć dołączył do zespołu w drugiej połowie lipca, to dopiero teraz po raz pierwszy stanął między słupkami.
Kupiony za 16 milionów euro 21-latek spisał się całkiem nieźle. Nie miał problemu z żadnym dośrodkowaniem i wyłapał wszystkie strzały, które leciały w światło bramki. W końcówce spotkania po uderzeniu Fedato uratował go słupek. Faktem jest to, że Włosi nie przetestowali młodego golkipera zbyt mocno. Cieszyć może jednak to, że Jan Oblak faktycznie najgorsze problemy ze zdrowiem ma już za sobą.
O wiele więcej można powiedzieć na temat występu Raúla Jiméneza. Meksykanin wyglądał tak, jakby był w tym zespole już od dawna, a przecież dołączył do niego dopiero w piątek i odbył zaledwie jeden trening pod okiem Diego Simeone. Mimo to 23-latek był bardzo aktywny i wydaje się, że do pełni szczęścia zabrakło mu tylko gola.
Miał on na to dwie okazje, jednak dwukrotnie przeszkodził mu w tym bramkarz Sampdorii. Emiliano Viviano w pierwszej połowie obronił groźny strzał głową, a w drugiej sparował na rzut rożny mocne uderzenie z kilkunastu metrów. Raúl Jiménez rozegrał w sumie 80 minut. Z boiska musiał zejść po niewielkim urazie, jakiego nabawił się w trakcie jednej z akcji ofensywnych. Kibice są zachwyceni jego grą i oczekują, że meksykański napastnik będzie tak grał przez cały sezon.
Po raz kolejny z bardzo dobrej strony pokazał się z kolei Héctor Hernández. 18-latek rozegrał w sparingach najwięcej minut spośród wszystkich canteranos i strzelił jednego gola. W meczu z Sampdorią znów pokazywał się do gry i bardzo dobrze współpracował z byłym graczem Clubu América. Mało brakowało, a cieszyłby się ze zdobycia pierwszej bramki, jednak po przedryblowaniu dwóch obrońców trafił w poprzeczkę.
