Jan Oblak i Alessio Cerci oficjalnie zadebiutowali w barwach Atlético Madryt. Słoweński bramkarz rozegrał w meczu z Olympiakosem (2-3) pełne 90 minut. Diego Simeone zdecydował się postawić na niego najprawdopodobniej z dwóch względów. Po pierwsze chciał pokazać 21-latkowi, że w niego wierzy i że cały czas liczy się w walce o miejsce między słupkami. Po drugie ma on świeższe doświadczenia związane z grą w europejskich pucharach niż Miguel Ángel Moyá.
Były piłkarz Benfiki z pewnością nie zaliczy swojego występu do udanych. Grał on bowiem przeciętnie, choć na pewno lepiej, aniżeli pokazują to statystyki. Co prawda Jan Oblak nie wybronił żadnego strzału w światło bramki, ale nieco zawinił tylko przy pierwszej bramce dla Olympiakosu, gdzie ciała dał cały zespół na czele z obrońcami. Kilka razy ratował się natomiast niezbyt dobrymi podaniami do defensorów, stawiając ich w trudnej sytuacji przed naciskającymi rywalami.
Po spotkaniu z Olympiakosem na pewno nie można jednak całkowicie skreślać młodego bramkarza. W Grecji zawiódł nie tylko on. Na ocenę tego transferu trzeba będzie poczekać przynajmniej do połowy sezonu. W międzyczasie Diego Simeone z pewnością pozwoli mu się jeszcze wykazać w jakichś meczach.
Alessio Cerci z kolei pojawił się na boisku w drugiej połowie i spędził na nim 25 minut. Nie miał takiego wpływu na grę ofensywną jak wprowadzony nieco wcześniej Antoine Griezmann, ale i tak Włoch zdążył pokazać się z niezłej strony. Przy bramce wymienionego już Francuza to właśnie były gracz Torino podawał do Koke, zakładając „siatkę” Arthurowi Masuaku i pozwalając wychowankowi Rojiblancos zaliczyć asystę.