Jan Oblak udzielił kilku wypowiedzi dziennikowi „AS”. Najlepszy bramkarz zakończonego wczoraj sezonu La Liga opowiedział o emocjach związanych ze zdobyciem Trofeo Zamora oraz przemyśleniach związanych ze zbliżającym się finałem Ligi Mistrzów.
Zakończyłeś sezon jako bramkarz z najmniejszą liczbą straconych bramek. Tylko 18 w 38 meczach.
– Jestem szczęśliwy, ale wiem, że mogę być jeszcze lepszy. Jestem również zadowolony, że udało nam się zdobyć w lidze 88 punktów, co jest naszym drugim najlepszym wynikiem w historii. Zajęliśmy trzecie miejsce, ale walczyliśmy o zwycięstwo do przedostatniej kolejki.
Teraz czeka Was finał Ligi Mistrzów z Realem. Czy można go traktować w kategoriach rewanżu za Lizbonę?
– Nie. To największa gra, którą możemy rozegrać w życiu. Mamy dwa tygodnie do meczu, który nie będzie zemstą, a nową szansą, aby wygrać Ligę Mistrzów. Chcemy dobrze przygotować się do tego spotkania.
Początki w klubie nie były łatwe. Wszedłeś do bramki w trudnym momencie, kiedy urazu doznał Moyá.
– Zawsze miałem dużo zaufania we własne możliwości, choć wiem, że nie było łatwo. Jeśli pracujesz uwierzysz w siebie, masz szansę pokazać, ile jesteś wart.
Swoim wynikiem wyrównałeś rekordowe osiągnięcie.
– Dobrze jest dokonywać wielkich rzeczy. To co liczy się dla mnie najbardziej, to zespół. Jeśli drużyna jest szczęśliwa, ja również. Bardziej cieszę się z dobrego sezonu w wykonaniu Atlético, niż indywidualnych osiągnięć.
– Jeśli zapisałem się w historii ligi hiszpańskiej, to zasługa również moich kolegów, nie tylko moja.