Jackson Martínez nie wspomina dobrze swojego krótkiego pobytu w Atlético, o czym wspomniał nieco w wywiadzie dla Porto Canal.
Kolumbijczyk zjawił się na Vicente Calderón w lecie 2015 roku, a Porto otrzymało 35 milionów euro. Napastnik nie zagrzał jednak długo miejsca w stolicy Hiszpanii. Po pół roku, w trakcie którego zapisał na swoim koncie zaledwie 3 gole i 2 asysty w 22 meczach, odszedł za 42 miliony euro do chińskiego Guangzhou Evergrande.
Dziś 30-latek wspomina: – W Madrycie było wobec mnie mnóstwo oczekiwań. Wiedziałem, że ze strony sztabu trenerskiego i dyrekcji mam duże wsparcie. Rzeczy zaczęły jednak iść nie po mojej myśli. Kontuzję złapałem w momencie, w którym zacząłem grać coraz lepiej i przystosowywać się do nowego otoczenia.
– Oczywistym jest, że najważniejszą rzeczą jest dostosowanie się i zaadaptowanie się do stylu gry drużyny. Mi się to nie udało. Niemniej smutno mi było po odejściu czytać wypowiedzi kolegów, którzy mówili, że brakowało mi zaangażowania. To było naprawdę dziwne. Jedną z rzeczy, której nigdy nie można mi zarzucić, jest to, że zawsze daję z siebie wszystko i zachowuję się jak stuprocentowy profesjonalista – dodał Jackson Martínez.
Na koniec Kolumbijczyk wyznał: – Dzień odejścia do Chin był bardzo napięty. Ludzie mówili, że wolę pieniądze od chwały. Mogę jedynie powiedzieć, że w moim życiu nie kieruję się żadną z tych rzeczy.
Źródło: AS