Jak pokazują statystyki meczów Atletico Madryt w tym sezonie, posiadanie piłki ma jak dotychczas istotny wpływ na wyniki osiągane przez podopiecznych Diego Simeone. W spotkaniu o Superpuchar Europy z Chelsea nasi rywale byli przy piłce przez 62% czasu gry. Wynik? 4:1 dla Rojiblancos. Nie inaczej było w niedawnym meczu 1. kolejki fazy grupowej Ligi Europy, gdzie Hapoel Tel Awiw co prawda utrzymywał się dłużej przy piłce (56%), ale i tak przegrał aż 0:3.
Podobną tendencję można zauważyć w starciach na Vicente Calderon. Jeśli spojrzymy na statystyki pojedynków z Athletic Bilbao, Rayo Vallecano i Realem Valladolid zauważymy, że w każdym z tych spotkań to goście częściej byli przy piłce (za każdym razem wynik to ok. 55-56%). Czy to coś pomogło naszym rywalem? Nie, bowiem Los Colchoneros wygrali kolejno 4:0, 4:3 i 2:1. W obecnym sezonie jedynym meczem, w którym Atletico nie wygrało i zaprezentowało się jak do tej pory najgorzej było wyjazdowe starcie z Levante (1:1). Tam jednak Rojiblancos utrzymywali się przy piłce aż przez 68% czasu gry i nie wpłynęło to zbyt dobrze na ich postawę.
Kolejnym z kluczowych elementów za kadencji Simeone jest stopniowy progres w zdobywaniu bramek. W obecnym sezonie jego podopieczni niemal za każdym razem wychodzili na prowadzenie i zawsze robili to już w 1. połowie meczu. Jedynym wyjątkiem był mecz z Levante, w którym to Los Colchoneros musieli doprowadzić do wyrównania. W pozostałych przypadkach jednak Atletico prowadziło po 45 minutach 3 golami (Chelsea), 2 golami (Athletic Bilbao, Hapoel, Real Valladolid) lub 1 golem (Rayo Vallecano). Rojiblancos zdobyli łącznie 18 bramek (z czego 8 była autorstwa Radamela Falcao) w 6 spotkaniach, co daje świetną średnią 3 trafień na mecz.
Apetyt na zakwalifikowanie się do Ligi Mistrzów jest ogromny i drużyna z Vicente Calderon doskonale o tym wie. Dlatego też Cholo odpuści nieco Ligę Europy, bowiem nawet rezerwowym składem Atletico nie powinno mieć problemów z awansem do fazy pucharowej. Skupienie się na La Liga już od początku owocuje na razie tym, że po 4 meczach Los Colchoneros mają na koncie 10 punktów i jeśli wygrają jutro z Betisem, wówczas awansują na pozycję wicelidera. Nie będzie to łatwe, ale konsekwentna i w miarę równa gra przez cały sezon i tak powinna zagwarantować pierwszą czwórkę. Jednocześnie obecna forma Rojiblancos pokazuje Gregorio Manzano jak bardzo się mylił twierdząc, że kluczem do zwycięstw jest utrzymywanie się przy piłce.