Klub piłkarski na pierwszy rzut oka działa jak każde inne przedsiębiorstwo. Zatrudnia ludzi, oferuje usługi i towary, negocjuje umowy, płaci podatki, względnie ukrywa dochody lub, jak kto woli, prowadzi kreatywną księgowość. Są jednak aspekty, które wymuszają na włodarzach zwracanie uwagi na elementy nieobecne w innych branżach bądź nie mające tak wymiernego wpływu na całokształt. Z tego względu menedżer z dyplomem MBA to nie wszystko, aby osiągnąć szeroko pojęty sukces w futbolu.
Na początku trzeba określić czym jest klub piłkarski i jak z biznesowego punktu widzenia należy go traktować. Po pierwsze w rozmyślaniach odrzucić należy wszelakich arabskich szejków oraz rosyjskich oligarchów, którzy nie mają chęci zarobić na swojej zabawce tj. drużynie, a o wprowadzanie systemu szkolenia młodzieży również ich nie podejrzewam. Są zorientowani np. na wygranie Ligi Mistrzów, aby zaspokoić swoje żądze. Wszyscy inni właściciele i prezesi mają na celu przede wszystkim niedokładanie do interesu, a najlepiej zarządzanie sprawną machiną przynoszącą zyski. Te jednak są powiązane ściśle z odnoszonymi przez zespół sukcesami bądź ich brakiem. Od typowego przedsiębiorstwa klub różni również specyficzny klient. Kibicowi nie wystarczy po prostu nabyć produktu o określonej jakości po określonej cenie. Oni nie kupują biletu, aby jedynie zająć swój czas przez 90 minut. Mecz traktują jak interaktywny spektakl, w którym uczestniczą poprzez identyfikowanie się z drużyną, czemu dają wyraz choćby zdzieraniem gardła. Dzielą się z piłkarzami wskazówkami i nawet przez milisekundę nie przeszkadza im, że przecież ich ulubieńcy tego nie słyszą. Ci z kolei swoją grą wywołują u nich sinusoidę emocji. Jest również druga grupa kibiców, czyli tych kanapowych oraz mieszkających w innych zakątkach świata, którzy podbijają słupki oglądalności, kupują klubowe gadżety, czy też toczą zażarte boje w dyskusjach udowadniając wyższość swojej ekipy nad innymi. Im również trzeba dać jak najwięcej argumentów utwierdzających w przekonaniu, że sympatyzują z właściwą ekipą.
Jeśli chodzi o piłkarzy, ich również nie można postrzegać przez pryzmat przeciętnego pracownika. Pewne podobieństwa oczywiście występują, bo w obu przypadkach mamy do czynienia z zapłatą za wykonanie określonego zadania oraz systemem premiowym w zależności od uzyskanych wyników. Różnicę tak naprawdę robią kibice, którzy w piłce pełnią specyficzną funkcję kontrolną. W normalnej firmie obowiązują pewne zasady, których trzeba (z mniejszą lub większą starannością) przestrzegać oraz normy np. produkcji, które należy wykonać. Ich przekraczanie nie zawsze jest wskazane, bo nie niesie za sobą wymiernych korzyści. Ponadto może powodować zwiększanie się wymagań w przyszłości. Przez to na wielu przodowników pracy patrzy się nierzadko nieprzychylnym okiem w myśl zasady „nadgorliwość gorsza od faszyzmu”. Mnie przypomina się sytuacja, kiedy pracowałem w fabryce amortyzatorów samochodowych. Podczas jednej zmiany pobiliśmy rekord wytworzonych sztuk, a w nagrodę otrzymaliśmy… uścisk dłoni kierownika. Piłkarze jednak nie muszą, a wręcz nie mogą patrzeć na wykonanie planu minimum, aby mieć spokój. Tutaj właśnie do akcji wchodzą kibice, których nie zadowoli pójście po linii najmniejszego oporu. Gdyby gracze podchodzili to swoich meczów z ochotą typowego robotnika, nigdy nie doczekalibyśmy ekipy Atletico niszczącej Real Madryt 4:0. Inaczej zadowoliliby się zwycięstwem w najmniejszym rozmiarze nad lokalnym rywalem albo co gorsza urwaniem punktu. Zresztą porażka również nie musiałaby oznaczać fali krytyki. Fani są w stanie wybaczyć brak umiejętności, niewykorzystanie stuprocentowej sytuacji, ale nie przejdą obojętnie wobec braku zaangażowania. Zostawienie zdrowia i serca na murawie nierzadko rekompensuje niekorzystny wynik. Dla większości pracowników wykonywane zajęcie jest jedynie motywowane zdobyciem pieniędzy, aby mieć środek do osiągnięcia celów. Gracze natomiast realizują się wykonując swoją pracę.
W firmie produkującej podstawowe towary nie interesuje nas skład załogi. Jeśli ktoś nie do końca spełnia swoje zadania, źle wykonuje swoją pracę, to najlepiej dla nas, kiedy szef zwolni takiego pracownika, aby jakość danego dobra nie spadła albo co gorsza nie okazało się ono droższe. Kiedy analogiczna sytuacja dotyczy piłkarza naszego ukochanego zespołu, sprawa zmienia postać rzeczy. Kariera sportowca jest niejednokrotnie naszpikowana okresami gorszej formy, ale znajomość futbolu pozwala na uzbrojenie się w cierpliwość i przeczekanie tego nie najlepszego czasu. Trener ponadto, w przeciwieństwie do kierownika czy brygadzisty, ma instytucję ławki rezerwowych do dyspozycji. W fabryce ciężko wyobrazić sobie sytuację, że ktoś powraca do właściwego wykonywania swoich obowiązków, bo zwyczajnie trudno takie zapomnieć. Jeśli ktoś został przeszkolony odpowiednio to albo umie daną czynność wykonać, albo nie. W innym wypadku chodzi o zwykłe lenistwo. W piłkarskich ekipach krystalizują się ulubieńcy, czy wręcz ikony, a następnie legendy. To sprawia, że nie tylko efekty gry są obiektem obserwacji, ale właśnie sami zawodnicy. Kibice chcą mieć możliwość utożsamiania się z konkretnymi bohaterami, a nie jedynie z klubowymi barwami.
Inaczej wygląda również podejście do zarządcy pierwszego zespołu. W przedsiębiorstwie kierownik obserwuje swoich pracowników. Jeśli, któryś nie spełnia wymagań, to wnioskuje wyżej o jego zwolnienie lub, gdy to należy do jego kompetencji, sam tego dokonuje. W piłce nożnej są ograniczenia dotyczące wymiany kadry określone okienkami transferowymi, więc wielu prezesów dochodzi do wniosku, że łatwiej zwolnić trenera. Pracownicy często chcą, aby ich przełożony był niezbyt wymagający i przymykał oko na pewne sprawy. W ekipie piłkarskiej każdy szanujący się piłkarz szuka w opiekunie drużyny zgoła innych cech. Chcą, aby wskazywał im błędy i pomagał stawać się lepszymi w swoim fachu.
Zyski właścicieli, chęć samorealizacji piłkarzy, poczucie dumy i rozrywka dla fanów. To właśnie te różne oczekiwania poszczególnych grup korelując ze sobą we właściwy sposób doprowadzają do celu jakim są sukcesy sportowe, które oznaczają profity finansowe, spełnienie się zawodników oraz radość sympatyków. Włodarze oczywiście sprawują pieczę przede wszystkim nad stabilnością finansową, gracze dbają o wizerunek klubu i dają przykład młodym adeptom, a kibice pilnują, aby dążenie do sukcesów odbywało się z poszanowaniem tradycji oraz nie było realizowane za wszelką cenę.