Okres letniego okienka transferowego, a nawet czas jeszcze przed jego otwarciem jest wyjątkowo gorący wśród kibiców oraz dziennikarzy. Do tematu ze znacznie chłodniejszym podejściem podchodzą, a przynajmniej powinni, trenerzy oraz klubowi włodarze. Wojciech Łazarek, były selekcjoner reprezentacji Polski, powiedział kiedyś: „Z budowaniem drużyny jest podobnie jak z robieniem słonia. Dużo kurzu, szumu, a efekt za dwa lata”. Te słowa powinni w pamięci wyryć, a być może i na ciele, żądni sukcesu prezesi klubów piłkarskich. Cytat pozwala mi postawić tezę, że podczas okresu transferowego ważniejsze jest kogo się nie sprzeda, a nie kogo się kupi.
Wiele osób z pasją maniaka komputerowych symulatorów piłkarskich menadżerów rzuca nazwiskami graczy, których chcieliby zobaczyć w następnym sezonie w ekipie będącej obiektem ich sympatii. Według mnie celem klubów nie powinny być wielomilionowe transfery, a właśnie długofalowe budowanie drużyny i minimalizowanie wydatków związanych z kupnem nowych piłkarzy. W innym wypadku trzeba się pogodzić ze zwiększoną liczbą transferowych niewypałów i wzbogacaniem błota kolejnymi milionami.
Atletico jako klub, który w dosyć krótkim okresie przebił się do absolutnego topu europejskiego w ostatnich latach miało problem z budowaniem ekipy jedynie patrząc na własne plany. Pierwszy większy problem pojawił się już rok po spektakularnym przyjściu Radamela Falcao. Brak awansu do LM spowodował korekcję budżetu i konieczność sprzedania piłkarzy byle tylko utrzymać kolumbijskiego gwiazdora. O kolejnych wielkich wzmocnieniach nie było mowy, a największym sukcesem okazało się utrzymanie wszystkich najważniejszych ogniw drużyny. W kolejnym sezonie ta sztuka już się jednak nie udała i El Tigre ostatecznie opuścił zespół. Pieniądze uzyskane z jego sprzedaży pozwoliły kupić m.in.: Guilavoguiego, Baptistao czy Alderweirelda. Jednak żaden z tych piłkarzy nie przyczynił się w większym stopniu do zdobycia mistrzostwa kraju czy też awansu do finału Ligi Mistrzów. To Diego Costa okazał się być głównym żądłem ataku, a nie sprowadzony przed sezonem David Villa.
Przed sezonem 2014/15 miał miejsce rozbiór zdecydowanie na szerszą skalę. Grabieżcą okazała się Chelsea, która petrodolarami rosyjskiego właściciela przekonała Diego Costę oraz Filipe Luisa do zamiany słonecznego Madrytu na deszczowy Londyn, a ponadto nie zgodziła się na kolejne wypożyczenie Thibauta Courtois. Sprzedaż oznaczała oczywiście solidny zastrzyk gotówki, jednak spowodowała również wydanie ich lżejszą ręką na nowych graczy. Różne są opinie o przybyłych wtedy piłkarzach. Patrząc na kwoty i późniejszą przydatność mieszane uczucia budzą zakupy Mandżukicia, Jimeneza, Cerciego czy Siqueiry.
W najbliższym okienku transferowym najważniejszym znowu jest zatrzymanie kluczowych graczy. Mnie osobiście najbardziej cieszy, że już nawet dziennikarze nie wypychają Koke do Barcelony. Wychowanek i, mam nadzieję, przyszły kapitan oraz legenda klubu na pewno nie opuści zespołu Los Colchoneros tego lata. Tutaj należą się ogromne brawa Cerezo i spółce, którzy odpowiednio wcześnie potrafili przedłużyć kontrakty z najważniejszymi graczami. W przypadku Koke pozostanie jest o tyle ważne, że oprócz świetnych umiejętności i sporej liczby asyst dochodzi aspekt propagandowy, gdyż jest naszym wychowankiem. Doskonale to również wpływa na wizerunek klubu na zewnątrz, który jawi się jako miejsce przyjazne graczom i stabilne dla własnego rozwoju. Brzmi to być może śmiesznie, ale kiedy ciągle oferuje się mniejsze zarobki niż krezusi europejscy, należy nadrabiać każdym możliwym detalem.
Kolejną kwestią, która cieszy jest fakt, że formacja obronna nie będzie przemeblowana w znacznym stopniu i w większości obecni gracze będą nadal bronić dostępu do pola karnego i przede wszystkim bramki. Oblak to młody bramkarz, który trochę się naczekał na swoją szansę, ale kiedy już wskoczył między słupki, na ogół grał pewnie. Kwestią sporną jest środek obrony. Tutaj jest urodzaj, ale i ambicje poszczególnych graczy, które będzie ciężko pogodzić. Odejście Mirandy jest na tapecie już od dłuższego czasu, a powracający z wypożyczenia Toby Alderweireld na pewno nie zgodzi się na rolę rezerwowego po dobrym okresie spędzonym na angielskich boiskach. W zakończonym sezonie świetną robotę wykonywał duet Godin-Gimenez. O ile starszego z Urugwajczyków spokojnie możemy zaliczyć do grona najlepszych środkowych obrońców świata, to postawa Jose Marii stanowiła pewną niewiadomą choćby przez brak doświadczenia. 20-latek jednak świetnie wykorzystywał szanse, które otrzymywał i nawet w przypadku sprzedaży Mirandy i Alderweirelda liczę, że Simeone postawi na niego. Zamiast kupna nowego obrońcy można wprowadzić Velazqueza czy Lucasa, jak miało to miejsce przed rokiem w przypadku Gimeneza.
W ofensywnie będą miały miejsce zapewne większe roszady. Wielce prawdopodobne, że przybędzie aż dwóch napastników w osobach Jacksona Martineza oraz Luciano Vietto. Jednak i tutaj najważniejszym jest ponownie zatrzymanie piłkarza, a nie jego kupno. Mowa oczywiście o Griezmannie. Jestem w stanie postawić niemalże za pewnik, że gdyby Francuz z równą werwą startował do piłki jak Mandżukić, to oglądalibyśmy plecy Valencii i Sevilli. Z racji nowych potencjalnych graczy ofensywnych, którzy przychodzą za niebagatelne sumy wydaje się wręcz nieuniknionym, aby ktoś oprócz reprezentanta Chorwacji odszedł z zespołu. Najczęściej w tej sprawie wymieniany jest Arda Turan. O ile jego sprzedaż miałaby oznaczać, że w składzie znajdzie się miejsce dla wypożyczonego w ostatnim sezonie Olivera Torresa, to problemu nie widzę, a wręcz bym się ucieszył (#InoWychowankowie). Turek od kilku lat jest czołową postacią Atletico, a zamiana go na zupełnie nową postać może okazać się potwierdzeniem przysłowia: „Lepsze jest wrogiem dobrego”. Oczywiście odejście Ardy może się wiązać z otrzymanie dość pokaźnej kwoty, jednak w bilansie ekonomicznym nikt nie uwzględnia doświadczenia, zgrania z zespołem czy też przywiązania do klubu.
Nie twierdzę, że powinniśmy być zupełnie pasywni na rynku transferowym. Chodzi tylko o wyznaczenie priorytetów i nie niszczenie kręgosłupa drużyny. Jak najbardziej przyklaskuję transferowi Martineza, ale zamiast sprowadzać środkowego obrońcę, lepiej wysupłać więcej pieniążków na lewego obrońcę czy też środkowego pomocnika z defensywnym zacięciem. Z tego powodu liczę jeszcze tylko na 2 transfery (oprócz Martineza i Vietto). Zeszłoroczne okienko świetnie pokazało, że lepiej kupić mniej graczy, ale za to dających większą gwarancję jakości odpowiedniej dla jednej z najlepszych ekip na świecie.
Wierzę, że po zeszłorocznym okienku zostały wyciągnięte wnioski i tym razem przyjdą naprawdę tylko konkretni gracze w całości pasujący do naszego projektu. Stop również wszelakim transferom domykanym na ostatnie pięć minut, bo te są szczególnie obarczone niepewnością. Ponadto powraca cała rzesza piłkarzy z wypożyczeń, wśród których również trzeba przeprowadzić selekcję. Pozostaje wierzyć, że Cholo wraz ze swoim sztabem i zarządzającymi klubem, podobnie jak piłkarze, zdobywają z każdym sezonem większe doświadczenie.