Apetyt rośnie w miarę jedzenia. U kibiców piłkarskich tym bardziej, kiedy piłkarze rywali dostają wzdęć i dławią się daniami, które miały być jedynie przystawkami, a okazały się orzechami nie do zgryzienia. Na półmetku rozgrywek Atletico zajmuje pierwsze miejsce (Barcelona mecz mniej rozegrany). Po prostu nie da się nie wracać do mistrzowskiego sezonu 2013/14 i myśleć o powrocie na tron. Detronizacja Barcelony nie jest zadaniem łatwym, lecz w innym razie pewnie bym się tym nie emocjonował i nie poświęcał uwagi. Rojiblancos to drużyna specyficzna, której największe zalety nieraz mogą okazać się wadą. Zatem dlaczego (nie) będziemy mistrzami Hiszpanii?
Bo Antoine Griezmann
O Francuzie powiedziane i napisane zostało już wszystko. Można mu dedykować pieśni pochwalne, zachwycać się dyspozycją i przywoływać coraz to nowsze i oryginalniejsze statystyki pokazujące jego wkład w wyniki klubu i wyższość w tym aspekcie nad śmietanką światowego futbolu. Jeśli utrzyma formę w 2016 roku, z Atletico wygra mistrzostwo Hiszpanii lub Ligę Mistrzów, a z Francją sięgnie po kontynentalny czempionat, to skandalem będzie brak jego nazwiska na liście trzech najlepszych piłkarzy globu. W ostatnim meczu w ramach Copa del Rey pokazał, że jak się jest w gazie to nie ma znaczenia czy gra się od początku, czy wchodzi się z ławki. 20 minut wystarczyło mu na zdobycie 2 bramek. A trzeba pamiętać, że meldował się na boisku przy stanie 1-0, kiedy Atletico zazwyczaj atakuje z mniejszą zawziętością i koncentruje się na utrzymaniu korzystnego wyniku.
Umiejętności i skuteczność napastnika niejednokrotnie ratowały Colchoneros z opresji. Problem może pojawić się kiedy były gracz Realu Sociedad nabawi się kontuzji, która wykluczy go z gry na dłuższy okres. Oczywiście posiadamy silny skład i przy ewentualnej nieobecności najlepszego strzelca Atleti inni piłkarze będą mieli więcej szans na strzelenie gola. Trzeba jednak pamiętać, że bramki Griezmanna decydowały w tym sezonie o wyniku meczu aż siedmiokrotnie (5 razy w lidze, 2 w LM). Spokojem może napawać fakt, że nie jest on szczególnie podatny na kontuzje, gdyż w profesjonalnej piłce nie miewał do tej pory dłuższych rozbratów z futbolem.
Bo napastnicy
Jeśli nie Francuz to kto? Wachlarz napastników w tym sezonie jest szeroki jak nigdy. Tylko nie czuć przy jego użyciu powiewu świeżości. Gdyby brać ich dokonania z osobna, to faktycznie wypadają oni dosyć blado, ale ogólnie ich bramki kilkukrotnie dawały nam punkty. Nawet jeśli wyłączymy z wyliczeń Griezmanna. Problem w tym, że dla Simeone lepiej byłoby mieć jednego konkretnego napastnika, na którego można liczyć. W tym momencie Cholo musi bacznie obserwować swoich graczy i liczyć, że w danym dniu wybrał akurat tego, który jest w stanie strzelić gola.
Optymizmem może napawać fakt, że o gorszą dyspozycję jest trudno i trzeba założyć, że teraz może być już tylko lepiej. Ponadto szkoleniowiec w końcu chyba zauważył, że Torres ma większy problem ze spłatą kredytu zaufania niż „frankowicze”. Oprócz faworyzowania El Nino kłopotem napastników jest ich liczba. W tym sezonie rotacja w składzie jest większa niż na stanowisku trenera Polonii Warszawa w czasach prezesury Wojciechowskiego. Najbardziej obiecujący wydają się obecnie Vietto i Correa, którego w sumie można traktować jako napastnika. Z kolei starzy wyjadacze, czyli Martinez i Torres, muszą w końcu wziąć się w garść, bo nawet ich jedyna przewaga jaką jest doświadczenie w końcu przestanie być brana pod uwagę przy ustalaniu składu.
Bo historia i statystyka
W tym sezonie wygrywamy głównie żelazną obroną. Zaledwie 8 bramek straconych w 19 meczach jest wynikiem świetnym. Dokładnie taki sam stan rzeczy miał miejsce w analogicznym okresie w sezonie 1995/96, kiedy Atletico po raz 9. sięgnęło po mistrzostwo kraju. 20 lat później nadarza się dobra sytuacja, aby przypomnieć ten sukces i uczcić go kolejnym triumfem w lidze. Osobą, która łączy tamtą ekipę z obecną jest Diego Simeone, który w decydującym meczu przeciwko Albacete wyprowadził podopiecznych Radomira Anticia na prowadzenie. Oprócz całej analogii i klamry w postaci trenera jest jedna, ale za to zasadnicza różnica – atak. W sezonie 1995/96 po 19 kolejkach gracze ze stolicy mieli na koncie 35 goli, co przekładało się na drugą najlepszą ofensywę całych rozgrywek.
Na niekorzyść obecnej drużyny przemawia historia nowsza. W ostatnich sezonach pod wodzą Argentyńczyka, ani razu nie udało się w drugiej części sezonu zdobyć większej liczby punktów niż w pierwszej. Nasi główni (i jedyni) rywale do tytułu też udowadniają, że zmęczenie sezonem odbija się na wynikach. W ostatnich 3 sezonach Barca i Real tylko po razie w kolejkach 20-38 zdobywały więcej punktów niż w pierwszych 19. Kiedy wygrywaliśmy ostatnie mistrzostwo w rundzie rewanżowej uzbieraliśmy 40 pkt wobec 50 z pierwszej fazy. Wtedy duopol, który przełamaliśmy zaliczył akurat swoje najgorsze wyniki, a my najlepszy. Niemniej Królewscy i Blaugrana notowali średnio 44 pkt w drugiej części sezonu, co dla nas było nieosiągalne.
Bo terminarz i rezerwowi
Powyższa sytuacja mogła być zrzucona na barki dosyć wąskiej kadry. W tym sezonie nie dość, że została ona poważnie zasilona to dodatkowo w zimowym okienku zawitało jeszcze 2 nowych graczy, a nikt nie odszedł. Jedynie Tiago będzie pauzował dłużej, ale niewykluczone, że w końcówce sezonu i on będzie mógł swoją solidnością i doświadczeniem wspomóc kolegów na boisku. W tym sezonie Cholo stawia na różne składy wyjściowe i taktyki. Gracze wydają się zdeterminowani, by walczyć o zaufanie trenera. Ponadto nie widać oznak frustracji u rezerwowych, którzy brylują na tle innych ekip Primera Division. Obecnie Atletico kontynuuje serię 5 meczów z rzędu, w których gracz wchodzący z ławki zalicza trafienie.
To właśnie szeroka kadra może być kluczem do sukcesu w tym sezonie. Wkrótce rozpocznie się pucharowa faza Ligi Mistrzów, gramy ciągle w Copa del Rey, a do tego czekają nas trudne wyjazdowe mecze z Realem i Barceloną. Innym trudnym spotkaniem w roli gości będzie z pewnością wizyta na San Mames, a i Valencii nie można do łatwych przeciwników zaliczyć. To co cieszy szczególnie to fakt, że 3 z 4 ostatnich spotkań sezonu ligowego rozegramy na Vicente Calderon, a naszymi przeciwnikami będą kolejno: Malaga, Rayo Vallecano, Levante oraz Celta.
Mistrzostwo?
Podsumowując powyższy tekst niewątpliwym atutem w walce o mistrzostwo trzeba zaliczyć Antoine’a Griezmanna, który nie tylko zachwyca formą, ale wydaje się rozkręcać i już tylko 10 goli brakuje mu do pobicia swojego dorobku z zeszłego sezonu, kredy 25 razy trafiał do siatki rywali. Na szczęście obrony nie opieramy na jednej osobie i tam sytuacja z utrzymaniem poziomu wydaje się dużo prostsza. Optymizmem napawa szeroka kadra i wybory personalne dokonywane przez Simeone podczas meczów. Szczególnie ważnym będzie utrzymanie formy podczas natężenia spotkań i urwanie punktów najgroźniejszym rywalom. 4 punkty w potyczkach z Realem i Barceloną wziąłbym w ciemno. Przy okazji mam nadzieję, że ekipy z dołu tabeli nie przejdą obok meczu z wyżej wymienioną dwójką. My najlepiej jeśli przekroczymy granicę 40 pkt w drugiej części rozgrywek, bo oczywiście na potknięcia rywali trzeba liczyć, ale szczęściu trzeba również dopomóc.
A jeśli się nie uda? Trzeba mieć w pamięci, że gramy również na dwóch innych frontach. Brak mistrzostwa możemy odbić sobie zwycięstwem w Pucharze Króla albo w Lidze Mistrzów, której puchar wypuściliśmy już z rąk w 2014 roku. I tak szczerze mówiąc dużo bardziej bym się cieszył, gdybyśmy zdobyli właśnie tytuł najlepszej klubowej ekipy na Starym Kontynencie. Mistrzostwo Hiszpanii, a co za tym idzie, pozostawienie w pokonanym polu ekip z Santiago Bernabeu i Camp Nou byłoby oczywiście czymś pięknym. Niemniej triumfu w Champions League brakuje Diego Simeone. Ponadto otwierałoby to drogę do Klubowych Mistrzostw Świata, w których ewentualne zwycięstwo oznaczałby, że Cholo miałby wszystkie najważniejsze trofea klubowe, jakie można zdobyć z europejskim klubem.