Jeśli ktoś przed rozpoczęciem dzisiejszego meczu obawiał się o to, czy Atletico Madryt zdoła w tak rezerwowym składzie wywalczyć choć punkt, to już po pierwszej połowie miał gotową odpowiedź. Spotkanie z Hapoelem Tel Awiw pokazuje w pewnym stopniu jak wielka przepaść dzieli resztę stawki w naszej grupie od Rojiblancos. Drużyna z Vicente Calderon rozbiła bowiem izraelski zespół 3:0, nie dając im nawet cienia szans na pozytywny wynik, a dokonała tego bez swoich największych gwiazd. Po raz kolejny błysnął Diego Costa, a Sergio Asenjo w pełni wykorzystał daną mu szansę.
Porównywanie dzisiejszej wyjściowej ’11’ z tą z niedawnego pojedynku z Rayo Vallecano nie ma najmniejszego sensu, bowiem tylko Miranda, Mario Suarez i Diego Costa wybiegli na niedzielne małe derby Madrytu. Do stolicy Izraela nie polecieli przede wszystkim Radamel Falcao, Arda Turan, Gabi i Diego Godin. Stało się więc jasne, że w starciu z Hapoelem szansę dostaną gracze, którzy na co dzień są rezerwowymi. Pod nieobecność całej trójki kapitanów z opaską na ramieniu grał Mario Suarez. Mecz rozpoczął się dość nieciekawym i wręcz nudnym okresem gry. Piłka najczęściej przebywała w okolicach środka boiska i żadna ze stron nie była w stanie wykreować dogodnej akcji. Z każdą minutą jednak coraz bardziej zarysowywała się przewaga Atletico. W 10. minucie niezłym przejęciem popisał się Raul Garcia, po czym pobiegł w kierunku pola karnego i oddał strzał, który jednak był niecelny. Kilkadziesiąt sekund później fajnie z lewej strony znalazł się debiutujący w barwach Rojiblancos Domingo Cisma, którzy wrzucił piłkę w pole karne, a tam niecelnie główkował Costa. Podopieczni Simeone coraz bardziej napierali, a Hapoel choć próbował atakować, to niewiele z tego wychodziło. W kilku akcjach dość pewnie w bramce gospodarzy zachowywał się Edel. W 23. minucie dobrą akcję przeprowadzili Diego Costa i Silvio, ale po podaniu tego drugiego Adrian Lopez w porę nie zorientował się, by dostawić nogę. Po chwili pierwszą i od razu bardzo groźną sytuację mieli podopieczni Nitzana Shiraziego. Toto Tamuz zagrał do biegnącego na lewym skrzydle Tala Ben Haima, a ten pobiegł z piłką do przodu, wbiegł w pole karne i po ograniu obrońców wrzucił z powrotem do Tamuza, ale napastnik Hapoelu uderzył nieczysto i futbolówka poszybowała daleko obok bramki. Spotkanie robiło się coraz ciekawsze i początkowy nudny okres gry odszedł w zapomnienie. Cały czas stroną dominującą było Atletico. Na przestrzeni kilku minut dwukrotnie strzelał Adrian, ale najpierw zrobił to niecelne, a potem skutecznie interweniował Edel. Z kolei The Red Demons odpowiedzieli kolejną akcją Ben Haim – Tamuz, ale ten drugi tym razem w ogóle nie trafił w piłkę stojąc blisko bramki. Wreszcie, w 37. minucie padła bramka dla Rojiblancos. Z prawej strony boiska przedarł się Raul Garcia, po czym zagrał do Costy, a ten mając obrońcę na plecach odegrał ją do stojącego przed polem karnym Cristiana Rodrigueza, a Urugwajczyk uderzył na tyle mocno i celnie, że piłka zatrzepotała w siatce. Gospodarze nie zdążyli się otrząsnąć i czymkolwiek odpowiedzieć, a było już 2:0 dla Los Colchoneros. Co prawda najpierw kolejną próbę Adriana wybronił Edel, ale chwilę później bramkarz Hapoelu nie miał już żadnych szans. Kolejnym dobrym odbiorem popisał się Raul Garcia, piłkę przejął wspomniany wcześniej napastnik Atletico i natychmiast zagrał prostopadle do wbiegającego w pole karne rywali Diego Costy, a ten ograł golkipera i uderzył do pustej bramki. Przed przerwą podopieczni Shiraziego zdołali jedynie odpowiedzieć niecelnym strzałem Tamuza po dośrodkowaniu Gila Vermoutha.
Druga połowa rozpoczęła się spokojnie i od początku było widać, że goście nie zamierzają oddać gospodarzom inicjatywy. W 51. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Bruno Coutinho, ale Brazylijczyk uderzył bardzo wysoko nad bramką. Mądra gra Atletico przynosiła efekty w postaci kolejnych sytuacji bramkowych. Pięć minut po wspomnianym wcześniej strzale pomocnika Hapoelu przed świetną szansą stanął Raul Garcia, jednak skutecznie powstrzymał go Edel, który miał w tej akcji trochę kłopotów z opanowaniem piłki i tego, co się dzieje w jego 'szesnastce’. chwilę później świetną interwencją popisał się Asenjo. Wprowadzony Salim Tuama bardzo dobrze podał do wybiegającego zza pleców obrońców Ben Haima, jednak strzał Izraelczyka z kilku metrów obronił hiszpański bramkarz Los Colchoneros. Od początku meczu było widać, że jeśli z czymś podopieczni Simeone mają problem, to była to prawa strony obrony, na której niezbyt pewnie radził sobie Silvio. Mimo wszystko defensywa drużyny z Vicente Calderon i tak była o wiele bardziej szczelna od tego, co prezentowała linia obronna Hapoelu, czego przykład mieliśmy w 64. minucie, gdy Rojiblancos strzelili trzeciego gola. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Emre, który posłał piłkę na 10. metr, a tam do piłki podbiegł kompletnie niepilnowany Raul Garcia i z powietrza umieścił futbolówkę w siatce, podczas gdy obrońcy i bramkarz gospodarzy stali jak wryci. Niemal natychmiast po wznowieniu gry kolejną dobrą paradą popisał się Asenjo, który tym razem zatrzymał Vermoutha. W 71. minucie Costa znów umieścił piłkę w siatce, ale tym razem Brazylijczyk był na minimalnym spalonym, co zresztą dobrze wyłapał sędzia liniowy. Wraz z upływającym czasem na boisku działo się coraz mniej, gdyż Atletico w pełni kontrolowało grę, nie forsując tempa i nie musząc się już obawiać gospodarzy, którzy wyraźnie stracili zapał do ataków. Dwukrotnie na bramkę Edela uderzał Koke, ale w obu przypadkach hiszpański pomocnik posyłał piłkę tuż obok słupka. Przed końcowym gwizdkiem Hapoel zdołał skonstruować jeszcze jedną akcję, po którym Elroy Cohen został zatrzymany przez Asenjo.
Tym samym Rojiblancos wywalczyli 3 punkty i zostali liderami grupy B. Podopieczni Simeone odnieśli także 14. zwycięstwo z rzędu w europejskich pucharach i spokojnie śrubują ustanowiony przez siebie rekord. Okazję do jego ponownego poprawienia będzie mecz z Viktorią Pilzno, który zostanie rozegrany 4. października o 21:05 na Vicente Calderon. Wcześniej jednak przed Atletico bardzo ważne trzy mecze ligowe z Realem Valladolid, Betisem i Espanyolem.
Skład Atletico: Asenjo – Silvio, Miranda, Cata Diaz, Cisma – Mario Suarez, Emre, Raul Garcia, Adrian (Koke 69′), Cristian Rodriguez (Juanfran 74′) – Diego Costa (Saul 78′)
Bramki:
1:0 – C. Rodriguez 37′
2:0 – D. Costa 40′
3:0 – R. Garcia 64′