Gabi Fernandez był jednym z pierwszych zawodników, którzy przyszli do Atletico Madryt w trakcie letniego okienka transferowego. Wychowanek Rojiblancos powrócił do swojego macierzystego klubu, w barwach którego wystąpił 58 razy przed swoim odejściem. W środę, dziennik El Mundo Deportivo opublikował ekskluzywny wywiad z zawodnikiem, który mówił o zamianach zachodzących w klubie oraz o odpowiedzialnej roli jaką jest bycie jednym z wicekapitanów. Zapraszamy do lektury!
– Co rzuciło Ci się w oczy gdy wróciłeś na Vicente Calderon?
– Czułem, że niektórzy ludzie byli trochę zdezorientowani tym, że David De Gea i Sergio Aguero opuszczali Atletico. Jednak szybko udało nam się puścić to w niepamięć dzięki ciężkiej pracy i wprowadzaniu do zespołu nowych zawodników. W szatni zobaczyłem naprawdę mocno zaangażowanych piłkarzy.
– Dużo się zmienia w klubie?
– Tak, jest kilka zmian. Wydaje mi się, że wszyscy chcą stworzyć w zespole filozofię 'ludzi Atletico’, poprzez stawianie na ważnych pozycjach na ludzi znających już ten klub oraz promowanie do pierwszego zespołu wielu zawodników z cantery. Wielu zawodników wie, co to znaczy być jednym z Rojiblancos. Naszym zadaniem jest pokazywanie światu tego, czym jest Atletico.
– Pamiętasz, żeby w jakimkolwiek sezonie piłkarze Atletico silniej identyfikowali się z klubem niż teraz?
– Zdecydowanie nie. Nie pamiętam, aby kiedykolwiek było aż tylu zawodników wychowanych w tym klubie. To jest ważne i dla nas i dla kibiców.
– Jak odczuwana jest obecność tylu wychowanków?
– Myślę, że nie ma wielkich różnic pomiędzy tym, co dzieje się u nas w szatni a tym, co dzieje się w szatniach innych klubów. Jedyna różnica jest taka, że mamy wielu piłkarzy, którzy wiedzą czym jest Atletico Madryt i potrafią to pokazywać. Jesteśmy profesjonalistami i wiemy jak odpowiedzialnym zadaniem jest godne reprezentowanie koszulki Los Colchoneros.
– Co zmieniło się w Twoim życiu w okresie, kiedy Cię tu nie było?
– Przede wszystkim całkowicie dojrzałem. Szybko musiałem wziąć na siebie sporą odpowiedzialność za grę Realu Saragossy. Uczyniło mnie to graczem bardziej kompletnym. Chcę pokazać, że jestem w stanie grać dla Atletico i być ważnym zawodnikiem.
– W Saragossie byłeś zawodnikiem, na którym opierano się w najtrudniejszych momentach.
– Zaakceptowałem to. Zostałem wybrany kapitanem i przyjąłem to wyróżnienie. To samo chciałbym robić tutaj, chcę być jednym z ważniejszych graczy. Ciężko trenuję, aby przed każdym meczem trener musiał sporo główkować kogo wystawić do pierwszej ’11’.
– Zauważyliśmy to już w pierwszych Twoich występach…
– To dobrze! (śmiech) Wróciłem jako zawodnik bardziej doświadczony. W Saragossie wiele nauki wyniosłem z chwil, kiedy sytuacja się mocno komplikowała. Pomogło mi to szybciej dojrzeć, omijając kilka etapów, które w normalnych warunkach wydłużyłyby okres, w którym dojrzewałem.
– Wracając do Atletico. Ponownie zostałeś wybrany jednym z kapitanów.
– Głosowaliśmy i niektórzy z moich kolegów z drużyny stwierdziło, że to to odpowiednia decyzja, tym bardziej, że pełniłem tę rolę przez ostatnie sezony w Saragossie. Poza tym pomogło mi to wszystko, co tu już przeszedłem oraz to, że jestem już doświadczonym zawodnikiem. Widocznie stwierdzili, że to może być przydatne, kiedy trzeba wcielić się w rolę kapitana. Jestem tym zachwycony!
– Co ten wybór dla Ciebie znaczy?
– Noszenie opaski kapitańskiej jest bardzo ważne, szczególnie dla każdego zawodnika, który pochodzi z cantery. To jest coś, o czym marzysz kiedy tu dorastasz i trenujesz. Myślę, że dla fanów to również jest ważne, żeby tę opaskę nosił ktoś stąd.
– Co jest potrzebne, aby być dobrym kapitanem?
– To bardzo odpowiedzialna funkcja. Zawodnik musi być przykładem nie tylko wszędzie na boisku, ale także poza nim. Musi pomagać swoim kolegom z drużyny, gdy oni tego potrzebują oraz musi być do dyspozycji klubu 24h na dobę, cokolwiek by to miało oznaczać. To wielka odpowiedzialność, ale także wielki zaszczyt.
– Jakie są Twoje odczucia względem drużyny na początku tego sezonu?
– Bardzo dobre! Myślę, ze gramy naprawdę nieźle. Cieszymy się grą. Zagraliśmy naprawdę świetne spotkanie przeciwko Osasunie, ale niestety nie udało nam się wygrać. To jest ścieżka, którą musimy kroczyć. Musimy rosnąć w siłę i wygrywać wiele meczów.
– Wygląda na to, że to dobry projekt…
– Tak, masz rację. Wierzę, że dzięki bardzo ciężkiej pracy, dobrej grze oraz wszystkim nowym zawodnikom, uda nam się stworzyć naprawdę silną drużynę, która będzie walczyła o najwyższe cele. Przezwyciężyliśmy początkowy pesymizm.
– Ostatnie transfery zmieniły cele zespołu na ten sezon?
– Nie sądzę. Celem w lidze jest pierwsza czwórka. Wiemy, do kogo należą pierwsze dwa miejsca i jak silne są to drużyny. Oczywiście mamy jeszcze inne cele. Zarówno w Copa del Rey jak i w Lidze Europy chcemy dojść do finału. To może być wspaniały rok, w którym uda się być może zdobyć jakiś tytuł.
– Twoim zdaniem ludzie odpowiedzialni za rozgrywki robią wystarczająco wiele, by przerwać hegemonię wielkiej dwójki?
– Myślę, ze robią, co tylko mogą. To wszystko jest takie, jakie jest. Prawa telewizyjne nie są dystrybuowane w odpowiedni sposób, co ma znaczący wpływ na jakość gry wielu klubów. Angielska Premier League powinna być dla nas przykładem postępowania. Dopóki Real i Barcelona będą kontynuowały pozyskiwanie najlepszych zawodników, będzie niemożliwym konkurowanie z nimi. To chore, że te kluby mają tylu zawodników wycenianych na grube miliony.
– Podoba Ci się taktyka 4-3-3?
– Znam ten system, bo graliśmy nim w Saragossie pod wodzą Javiera Aguirre. Zespół powoli przestawia się na ten system, ale mamy zawodników, którzy z powodzeniem poradzą sobie także w innej taktyce. Mamy przed sobą wiele spotkań, w trakcie których system gry trzeba będzie zmieniać.
– 4-3-3 jest popularną taktyką…
– Oczywiście, w klubach z bardzo mobilnymi zawodnikami. To oczywiste, że aby ten system dobrze działał, musisz być w posiadaniu piłki. Poszczególne formacje muszą być blisko, a gdy nie masz piłki musisz stosować silny pressing. Fizycznie to bardzo wymagająca taktyka. To piękny i atrakcyjny system gry, ale równie niebezpieczny i wymagający trochę poświęcenia.
– Właśnie to jest potrzebne, jeśli Atletico chce dominować.
– Trener chce, abyśmy byli w posiadaniu piłki, kontrolowali przebieg spotkania i stwarzali sporo okazji do zdobycia bramek. A przede wszystkim zależy mu na szybkim tempie gry, bo w dzisiejszej piłce nożnej szybkość jest znaczącym atutem, który często pozwala przełamać defensywę przeciwnika i wygrać mecz. Kluczowymi warunkami naszej dobrej gry będzie więc szybkość i dobry pressing.
– Co powiesz na temat ostatnio pozyskanych piłkarzy?
– Nie widzieliśmy ich za dużo, bo do tej pory tylko z nami trenowali, ale to oczywiste, ze skoro zapłaciliśmy za nich spore pieniądze, to są to piłkarze z najwyższej półki. Arda Turan wywarł na nas dobre wrażenie w meczu z Osasuną. Dopiero co wrócił po kontuzji i jestem przekonany, że wiele nam pomoże. Bardzo wiele zapłaciliśmy za Falcao, który jest znakomitym snajperem. Diego z kolei ma umiejętności, które pozwolą nam być wśród najlepszych.
– Wszyscy zapomnieli już o Kunie?
– Moim zdaniem klub zrobił wszystko, aby odpowiednio wypełnić luki w składzie powstałe w wyniku odejścia z klubu kilku najważniejszych piłkarzy. Musimy o tym zapomnieć. Zatrudniliśmy naprawdę znakomitych graczy. Piłkarze, który tworzą teraz ten zespół, mają wszystko, aby osiągnąć wyznaczone cele.
– To najlepszy zespół Atletico, w którym kiedykolwiek byłeś?
– To najlepsze Atletico jakie kiedykolwiek doświadczyłem. Mamy ogromne możliwości, aby spełnić oczekiwania kibiców. Pozostaje nam tylko udowodnić to na boisku i osiągnąć wszystko, co zamierzamy. Chcemy być wśród najlepszych i zapisać piękną kartę w historii tego klubu oraz dać wiele szczęścia kibicom.