Szansa na triumf w Lidze Mistrzów z zespołem, którego jest się wychowankiem nie trafia się często. Zwłaszcza jeśli jest się związany z zespołem, który dopiero od niedawna wdziera się coraz skuteczniej do europejskiej czołówki, mając za sobą wiele lat posuchy. 24 maja w Lizbonie Gabi być może po raz trzeci (lub czwarty – wszystko zależy od rozstrzygnięć w La Liga) wzniesie do góry trofeum wywalczone przez Atlético Madryt. Z okazji finału Ligi Mistrzów UEFA przeprowadziła z kapitanem Los Colchoneros krótki video-wywiad.
– Jeśli pokonamy Real, wówczas podniesienie pucharu będzie dla mnie ogromnym zaszczytem i wiem, że będę wtedy najszczęśliwszy na świecie. Jak dla każdego innego wiernego kibica, tak i dla mnie to będzie niesamowite, by wejść na podium i móc skakać z radości. Ten sukces będzie dedykowany tym fanom, którzy są z nami od dawna i wspierają nas zarówno w tych dobrych, jak i w tych złych chwilach – wyznał Hiszpan.
W 2007 roku Gabi opuścił Vicente Calderón i przeniósł się do Realu Saragossa. Po czterech latach wrócił, by pół roku później stać się kluczową i fundamentalną postacią w ekipie prowadzonej przez Diego Simeone. – Nie da się ukryć, że wpływ Cholo na nasz zespół był ogromny. To on jest głównym architektem naszych osiągnięć i tego, jak zmieniła się nasza mentalność. Jego sposób myślenia, jego filozofię i jego pomysły są akceptowane przez wszystkich. Wierzymy my i staramy się robić to, czego on od nas wymaga – powiedział kapitan Rojiblancos.
Doświadczony hiszpański pomocnik nie ma wątpliwości, że kluczową rolę odgrywają także kibice, którzy tworzą fantastyczną atmosferę nie tylko na Vicente Calderón, ale równiez na każdym innym stadionie, na którym pojawia się Atlético Madryt. – Nasi fani są jednymi z niewielu, którzy potrafią mieć realny wpływ na to, co pokazuje drużyna i jakie wyniki osiąga. Obecny sezon jest dla nas fenomenalny, a oni są jego ważną częścią.
