Montpellier we Francji, Stuttgart i Wolfsburg w Niemczech, AZ Alkmaar i Twente w Holandii, Bursaspor w Turcji oraz Rubiń Kazań w Rosji. Co łączy te kluby? Każdy z nich w XXI wieku zdobywał mistrzostwo swojego kraju, mimo że mało kto na nich liczył, a najwięksi rywale byli znacznie silniejsi i bogatsi. W tym sezonie podobne historie rozgrywały się przez cały rok m.in. we Włoszech, Anglii i Hiszpanii. Roma i Liverpool ostatecznie nie zdołały jednak wywalczyć tytułu. Jak będzie z Atlético Madryt?
Po 37 kolejkach i 39 tygodniach rywalizacji liczy się tylko i wyłącznie jutrzejszy mecz na Camp Nou. Nie ma znaczenia fakt, że po drodze podopieczni Diego Simeone zaliczali spore wpadki z Almeríą i Osasuną. Najmniejszego wpływu na pojedynek z FC Barceloną nie będzie miało to, że ekipa ze stolicy Katalonii rozgrywa słaby – jak na swoje możliwości – sezon, w trakcie którego miało miejsce wiele nieprzyjemnych sytuacji, a z ust różnych ludzi związanych z tym klubem padło sporo przykrych słów.
Gdy na początku lipca opublikowano ramowy terminarz La Liga, mnóstwo kibiców Los Colchoneros w żartach mówiło, że w ostatniej kolejce ich ulubieńcy rozegrają ostateczny pojedynek o mistrzostwo na stadionie jednego z największych rywali. Mało kto spodziewał się, że niemal dokładnie dziesięć miesięcy później stanie się to rzeczywistością; że do bólu konsekwentni w swoich działaniach piłkarze prowadzeni przez Cholo zajdą tak wysoko. Bez pieniędzy, ale z ogromnym zaangażowaniem. Bez fenomenalnych indywidualności, ale z bodaj najbardziej zgranym i oddanym zespołem na świecie. Bez milionów kibiców w każdym zakątku świata, ale z niezwykle wierną grupą fanów, wspierającą ich i na Vicente Calderón, i na każdym innym obiekcie. Pracując w pocie czoła, bez zawahania wyznając filozofię „partido a partido”, która wraz z ich wspaniałymi występami ewoluowała jakiś czas temu w „final a final”.
Z wielkiego pola bitwy, jakim jest La Liga, powoli opada już kurz. Odsłania on zwycięzców i przegranych. W centralnej części wszyscy przygotowują się do ostatecznego starcia, które wyłoni mistrza. Po jednej stronie systematycznie zdobywające coraz szerszą sympatię Atlético Madryt. Drużyna, której w tej chwili kibicuje niemal każdy, kto nie jest za FC Barceloną i której z najwyższego piętra trybun przygląda się Luis Aragonés. Po drugiej stronie jest zaś Duma Katalonii. Niby liżąca rany, niby dość mocno przez ostatni rok poharatana, ale nadal groźna. I niezwykle ambitna, gotowa do walki. Jeszcze niedawno od tytułu dzieliło ją wiele, dziś ma go na wyciągnięcie ręki. Tak jak na Rojiblancos, tak i na nich gdzieś spomiędzy chmur ktoś spogląda i stara się pomóc. Tito Vilanova jest dziś bowiem chyba największą motywacją dla wszystkich piłkarzy Blaugrany.
W tym sezonie obie ekipy ścierały się ze sobą pięciokrotnie. Choć Los Colchoneros nie przegrali ani razu, to są to, niestety, tylko suche statystyki. Sierpniowa rywalizacja o Superpuchar Hiszpanii to już wręcz prehistoria. Styczniowy ligowy mecz na Vicente Calderón pamięta się jak przez mgłę. Najjaśniej świeci triumf odniesiony w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, ale i on w żaden sposób nie pomoże jutro Atlético Madryt na Camp Nou. Pomóc może jedynie ogromne zaangażowanie, walka na całego od pierwszej do ostatniej minuty na każdym skrawku boiska, postawa podobnej do tej z ubiegłorocznego finału Copa del Rey.
No właśnie. Jutro minie dokładnie rok od tamtego, jakże pamiętnego pojedynku z Królewskimi na Santiago Bernabéu. Wielu kibiców wręcz marzy o tym, by teraz powtórzyć tamten wyczyn, tyle że na Camp Nou. Nie jest to niemożliwe, jednak zasady są nieco inne. Nie trzeba za wszelką cenę walczyć o zwycięstwo, bo wystarczy remis. Tylko i aż remis.
Tydzień temu serca fanów Rojiblancos zabiły szybciej po informacji, że na jednym z treningów urazu mięśnia dwugłowego w prawym udzie nabawił się Diego Costa. Na całe szczęście Brazylijczyk z hiszpańskim paszportem opuścił jedynie mecz z Málagą. Od paru dni ćwiczy na pełnych obrotach i nie ma wątpliwości – z Barçą zagra od początku. Wiadomo także, że Diego Simeone pośle do boju swoją once de gala. Jedyną niewiadomą jest to, czy od pierwszych minut na boisko wybiegnie Raúl García, czy też szansę otrzyma David Villa. Ostatnie zajęcia taktyczne sugerują, że mimo wszystko partnerem El Lagarto będzie El Guaje.
W ośrodku treningowym FC Barcelony panował dziś dobry nastrój po tym, jak do pracy z grupą powrócili Gerard Piqué, Jordi Alba i Neymar. Wielce prawdopodobne jest to, iż dwaj pierwsi znajdą się w podstawowym składzie. Do meczowej jedenastki powinien wrócić także Xavi, co zepchnie na ławkę rezerwowych Pedro lub Alexis Sánchez. Wsłuchując się w głosy kibiców Dumy Katalonii można usłyszeć, że najbardziej martwią się oni postawą José Manuela Pinto. Nikt nie udaje, że doświadczony golkiper jest dobry w tym, co robi. Wiadomo, że jest o dwie klasy gorszy od Victora Valdésa, co potwierdził już m.in. w spotkaniach z Los Colchoneros w ramach ćwierćfinałowej rywalizacji w Lidze Mistrzów.
Czy podopieczni Diego Simeone spełnią swój sen i zdobędą mistrzostwo? Czy uda się triumfować w La Liga po raz pierwszy od osiemnastu lat? Czy Cholo stanie się kolejnym człowiekiem, który wywalczy ten tytuł z Atlético Madryt zarówno jako zawodnik, jak i jako trener? Niby jak spadać, to z wysokiego konia, ale ewentualna porażka z Dumą Katalonii będzie bolała. Będzie bolała Diego Simeone, będzie bolała piłkarzy, będzie bolała władze klubu i wszystkich kibiców. Mówienie, że Rojiblancos zasłużyli na tytuł i niezdobycie go będzie niesprawiedliwe jest oczywiście totalnym bezsensem. Co prawda Cholo i spółka niesamowicie zapracowali na to, by być w takiej, a nie innej sytuacji i w każdym z meczów zostawili mnóstwo serca i wysiłku, ale dopiero teraz muszą udowodnić, że zasługują na ten tytuł jak nikt inny w La Liga. 3330 minut pięknej gry mają już za sobą, jednak do pełni szczęścia potrzeba jeszcze 90.
Trzeba także pamiętać, że „partido a partido, final a final” to jedno, a natura to drugie. Mnie oszukasz, przyjaciela oszukasz, mamusię oszukasz, ale głowy nie oszukasz. Utrata mistrzostwa na Camp Nou może podciąć skrzydła Los Colchoneros, których za tydzień czeka przecież jeszcze jeden niezwykle ważny pojedynek – w finale Ligi Mistrzów z Realem Madryt. Śmiem twierdzić, że jeśli podopieczni Diego Simeone pojadą do Lizbony jako królowie Hiszpanii, wówczas niesieni falą ogromu pozytywnej energii zdołają pokonać Królewskich. Jeśli jednak do stolicy Portugalii udadzą się jako pierwsi przegrani, wówczas sezon może zakończyć się w najgorszy z możliwych sposób. A tego nikt by nie chciał.
Dlatego też kibicom Atlético Madryt pozostaje wierzyć i ściskać kciuki, by po raz szósty w tym sezonie FC Barcelona nie znalazła sposobu na ekipę z Vicente Calderón. Z Mateu Lahozem jako arbitrem nie ma się co bać o poziom sędziowania, zwłaszcza że praktycznie bezbłędnie poprowadził on niedawną bitwę o Puchar Króla. Oby i za nieco ponad 24 godziny nie zapragnął być główną postacią meczu.
Ganar, ganar, ganar. Aupa Atleti!
AKTUALNA FORMA
FC Barcelona
@ Elche 0-0 (La Liga)
vs. Getafe 2-2 (La Liga)
@ Villarreal 3-2 (La Liga)
vs. Athletic Bilbao 2-1 (La Liga)
vs. Real Madryt 1-2 (Copa del Rey)
Atlético Madryt
vs. Málaga 1-1 (La Liga)
@ Levante 0-2 (La Liga)
@ Chelsea 3-1 (Liga Mistrzów)
@ Valencia 1-0 (La Liga)
vs. Chelsea 0-0 (Liga Mistrzów)
POJEDYNKI ZA KADENCJI DIEGO SIMEONE
9 kwietnia 2014, Liga Mistrzów
Atlético Madryt vs. FC Barcelona 1-0
1 kwietnia 2014, Liga Mistrzów
FC Barcelona vs. Atlético Madryt 1-1
11 stycznia 2014, La Liga
Atlético Madryt vs. FC Barcelona 0-0
28 sierpnia 2013, Superpuchar Hiszpanii
FC Barcelona vs. Atlético Madryt 0-0
21 sierpnia 2013, Superpuchar Hiszpanii
Atlético Madryt vs. FC Barcelona 1-1
12 maja 2013, La Liga
Atlético Madryt vs. FC Barcelona 1-2
16 grudnia 2012, La Liga
FC Barcelona vs. Atlético Madryt 4-1
26 lutego 2012, La Liga
Atlético Madryt vs. FC Barcelona 1-2
PRZEWIDYWANE SKŁADY
FC Barcelona: José Manuel Pinto – Dani Alves, Gerard Piqué, Javier Mascherano, Jordi Alba – Sergio Busquets, Xavi, Andrés Iniesta – Cesc Fàbregas, Pedro, Leo Messi
Atlético Madryt: Thibaut Courtois – Juanfran, Diego Godín, Miranda, Filipe – Gabi, Tiago, Koke, Arda Turan – David Villa, Diego Costa
SYTUACJA KARTKOWA ATLÉTICO
1 żółta kartka od zawieszenia
Raúl García (9)
2 żółte kartki od zawieszenia
Arda Turan (8), Thibaut Courtois (3), David Villa (3)
3 żółte kartki od zawieszenia
Tiago (7), Diego Costa (7), Cristian Rodríguez (2), Diego (2)
4 żółte kartki od zawieszenia
Gabi (11), Mario Suárez (6), Koke (6), Javi Manquillo (1)
5 żółtych kartek od zawieszenia
Diego Godín (10), Filipe (5), Miranda (5), Juanfran (5), Daniel Aranzubia (0), Toby Alderweireld (0), José Giménez (0), Emiliano Insúa (0), José Sosa (0), Adrián López (0)
SĘDZIOWIE
Antonio Miguel Mateu Lahoz (główny)
Pau Cebrián Devis (asystent)
Jon Núñez Fernández (asystent)
Carlos López López (techniczny)
Mecz będzie transmitowany na żywo na Canal+ Sport HD (od 17.55)
Komentować będą Rafał Wolski i Leszek Orłowski