Fernando Torres ciągle nie może być pewien, gdzie zagra w przyszłym sezonie. Diego Simeone w styczniu zapowiedział, że z decyzją o kontrakcie dla napastnika klub wstrzyma się do końca sezonu i uzależni ją od wyników piłkarza. Ten wziął się w garść i zaczął robić to co umie najlepiej od 10. roku życia, kiedy dostał się do cantery Atlético Madryt – strzelać bramki. El Niño stał się najskuteczniejszym hiszpańskim napastnikiem w 2016 r. Strzelił 6 goli 9 ligowych spotkaniach, co sprawia, że do siatki rywali trafia średnio co 92 minuty.
Kolejny w zestawieniu jest Álvaro Negredo z Valencii, który na zdobycie bramki potrzebuje 125 minut. Na najniższym stopniu podium plasuje się wypożyczony z Atleti do Eibaru Borja Bastón (gol co 129 minut). Za nimi jest Diego Costa strzelający w Premier League co 140 minut. Aritz Aduriz, który w wieku 35 lat powrócił do reprezentacji może pochwalić się wynikiem gola strzelanego co 150 minut.
Po powrocie do Madrytu, Torres długo czekał na złapanie właściwego rytmu. Wydaje się, że wysoka forma przyszła w odpowiednim momencie, kiedy walka w Primera División i Lidze Mistrzów wkroczyła w decydującą fazę. Wychowanek Colchoneros kontynuuje obecnie serię 4 kolejnych meczów, w których udało mu się pokonać bramkarza przeciwnej drużyny. Strzelał kolejno Barcelonie, Betisowi, Espanyolowi oraz Granadzie. Ciekawostką jest, że wszystkie te bramki padły po asystach Koke. Ostatnio taka passa zdarzyła się w sezonie 2009/10 podczas gry w Liverpoolu.