Diego Simeone doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jutrzejszy wyjazdowy mecz Ligi Europy z Hapoelem Tel Awiw jest doskonałą okazją do odpoczynku dla najważniejszych piłkarzy Atletico Madryt. Argentyńczyk chce oszczędzić kluczowym graczom dalekiej i wyczerpującej podróży samolotem do Izraela, dlatego też w stolic Hiszpanii zostali Gabi, Diego Godin, Arda Turan, Filipe i Radamel Falcao. Biorąc pod uwagę, że najbliższe kilkanaście dni będzie ogromnym wyzwaniem dla ekipy Rojiblancos, to jasno trzeba stwierdzić, że Cholo podjął słuszną decyzję.
Spośród piłkarzy stanowiących kręgosłup drużyny do Tel Awiwu polecieli zaledwie Thibaut Courtois i Juanfran. Największym problemem i najbardziej odczuwalnym brakiem może być z kolei nieobecność El Tigre. Kolumbijczyk był konsekwentnie powoływany na każdy mecz Atletico od 7. grudnia, kiedy to Gregorio Manzano nie znalazł dla niego miejsca w składzie na spotkanie Copa del Rey z Albacete. Od tego czasu Falcao przegapił jedynie starcie z Sevillą (3. marca), jednak było to spowodowane nadmiarem żółtych kartek, a nie decyzją trenera. Co więcej, wcześniej El Tigre nie zagrał jedynie w 3 meczach Rojiblancos – na inaugurację sezonu z Osasuną (wówczas jego transfer był dopiero potwierdzany) oraz w starciach z Levante i Realem Madryt (kontuzja). Generalnie, od przybycia na Vicente Calderon Kolumbijczyk rozegrał 54 oficjalne mecze, w których strzelił już 43 gole, co jest naprawdę świetnym wynikiem.