Radamel Falcao Garcia nie wystąpi w jutrzejszych derbach Madrytu przeciwko Realowi na Santiago Bernabeu (20:00). Kolumbijczyk nie odzyskał stuprocentowej sprawności po kontuzji przywodziciela, której nabawił się dwa tygodnie temu na zgrupowaniu swojej reprezentacji.
Taką informacje potwierdził także trener Los Colchoneros Gregorio Manzano, który nie powołał na to spotkanie El Tigre. Także oprócz 25-letniego napastnika w składzie ekipy z Vicente Calderon zabraknie: Joel’a, Antonio Lopez’a, Silvio oraz Tiago.
W sumie to żadna sensacja, nastawiałem się na to. Może to i lepiej?
W meczu z Barceloną grał, a wiadomo jak się skończyło. Z nim czy bez Realowi także nie damy rady, nie można się co oszukiwać. Wolę, żeby się wykurował do końca i pomógł drużynie zdobywać 3 punkty z rywalami z niższej półki niż nasza.
Nawet nie o to chodzi. Jeśli zagrałby Falcao to na 99% 80% naszej taktyki to byłaby gra na niego. Pepe i Ramos by go pokryli i byłoby po zabawie. A tak być może okażemy się dla Realu nawet nieprzewidywalni (co ja piszę!) i będzie nam choć w ułamku procentowym łatwiej coś ustrzelić, ugrać, nie wiem no.
W sumie to nawet dobrze. Wiadomo, dopiero co uraz wyleczył, a w razie występu z takim obrońcą jak Pepe mógłby ponownie pauzować kilka tygodni.
I tak jeżeli strzelimy honorowego to pewnie z rożnego i włoży ją Dominguez, więc lepiej oszczędzać Falcao, nie jest potrzebny w tym meczu.