W poprzednim sezonie, jeszcze w barwach FC Porto, Radamel Falcao przeszedł do historii ustanawiając nowy rekord pod względem liczby strzelonych bramek w jednym sezonie europejskich pucharów. Licznik Kolumbijczyka zatrzymał się na liczbie 17, a ostatnią jego bramką była ta zwycięska z finałowego meczu przeciwko Bradze. Takiego wyniku nie osiągnął jeszcze nikt, nawet Leo Messi, czy Cirstiano Ronaldo.
Teraz El Tigre, który przed tym sezonem przyszedł do Atletico Madryt za rekordową kwotę blisko 40mln€, również jest liderem klasyfikacji najlepszych strzelców w Lidze Europy, wspólnie z Holendrem Klaasem-Janem Huntelaarem. Jednak aby drugi rok z rzędu wygrać koronę króla strzelców Falcao musi zdobyć w Bukareszcie minimum jedną bramkę, bowiem w przypadku równej liczby goli u dwóch zawodników wygrywa ten, który rozegrał mniej meczów. Co ciekawe – w tej edycji Ligi Europy żaden zespół, który grał przeciwko Atletico Madryt, nie zdołał zatrzymać Radamela tak, aby ten nie zdobył choć jednej bramki. Kolumbijczyk trafiał do siatki w spotkaniach z każdym z siedmiu naszych kolejnych rywali – Udinese, Celtic, Stade Rennes, Lazio, Besiktas, Hannover, Valencia. Teraz czas trafić z ósmym – Athletic Bilbao – i przejść do historii, bowiem jeszcze nigdy żaden zawodnik nie został królem strzelców jakichkolwiek europejskich rozgrywek dwa razy z rzędu.
Teoretyczne szansę na koronę króla strzelców mają także inni napastnicy, którzy wystąpią jutro w Bukareszcie. Po stronie Rojiblancos jest Adrian, który na swoim koncie ma 8 trafień w tym sezonie. Z kolei u Los Leones zagra Fernando Llorente, który strzelił 7 goli. Co prawda trudno przypuszczać, że którykolwiek z nich jest w stanie wyprzedzić prowadzącą dwójką (potrzebują odpowiednio 3 i 4 bramek), ale nigdy nic nie wiadomo…